Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W pracach Komisji chodziło - to trzeba podkreślić - o majątki odebrane wbrew prawu obowiązującemu w PRL (majątki odebrane w majestacie prawa nie podlegały restytucji). Wobec tego, że w ostatnich latach liczba wniosków o wszczęcie postępowania znacznie zmalała, a także - wolno przypuszczać - pod wpływem gwałtownych krytyk działalności Komisji, rząd postanowił uchylić przepisy stanowiące podstawę jej funkcjonowania. Nowe prawo, które było konsultowane z Sekretariatem Episkopatu Polski, ma wejść w życie w styczniu, ok. 220 niezałatwionych spraw przejmą sądy.
Wielki wkład Komisji w naprawienie wyrządzonych Kościołowi krzywd przesłoniły nie tyle popełnione przez Komisję, co związane z jej działalnością nadużycia, którymi dziś zajmuje się prokuratura. W hałasie skierowanych z tej okazji ataków na Kościół nikt się nie zająknął o wielkodusznych decyzjach instytucji kościelnych, niejednokrotnie rezygnujących z przysługujących im korzyści, np. gdańskich dominikanów (teren w centrum miasta) czy archidiecezji krakowskiej (pozostawienie do użytku miasta gmachu filharmonii za symboliczny czynsz).
Komisja miała szereg wad: działając jak sąd polubowny, nie miała instancji odwoławczej, powołana przed powstaniem samorządów, nie konsultowała się z nimi. Grzechem pierworodnym był jednak brak przejrzystości. Z niedawnych przykrych doświadczeń jeden wniosek zdaje się oczywisty: finanse Kościoła muszą być jawne, jak są jawne w wielu krajach, a u nas choćby w archidiecezji lubelskiej.