Czas myślenia pod prąd

Rok Miłosierdzia nas zmienił. Kościołowi przypomniał o istocie Ewangelii, a światu pokazał jego peryferie.

21.11.2016

Czyta się kilka minut

Spowiedź papieża Franciszka w czasie nabożeństwa pokutnego, 4 marca 2016 r. /  / Fot. MAX ROSSI / AFP / EAST NEWS
Spowiedź papieża Franciszka w czasie nabożeństwa pokutnego, 4 marca 2016 r. / / Fot. MAX ROSSI / AFP / EAST NEWS

Święte Drzwi zamknięte. Rok Jubileuszowy Miłosierdzia zakończony. Sypią się komentarze, opinie, podsumowania. Padają słowa zachwytu, radości i dumy z Kościoła, ale także narzekania, sceptycyzmu i krytyki.

W sumie to normalne, skoro Kościół jest w wiecznej reformie (Ecclesia semper reformanda), a dzieło Chrystusa w Jego mistycznym ciele nieustannie wzrasta. Naiwne byłoby oczekiwanie, że owocem tego czasu będzie doskonałe upodobnienie postaw wszystkich chrześcijan do postawy Pana, w którym ukazało się miłosierne oblicze Boga. Krzywdzące jednak byłoby także twierdzenie, że ten rok po prostu minął i wszystko będzie jak dawniej. Wydaje się, że przez wydarzenia z nim związane okres ten przynajmniej w trzech aspektach umocnił w świecie dzieło Chrystusa: Kościołowi przypomniał o istocie Ewangelii, uwrażliwił świat na jego peryferie i odnowił ducha jedności.

Paradoks mniejszego dobra

Siła chrześcijaństwa bierze się z prostoty, wyrażającej się w zamknięciu wszystkiego – całego Prawa i Proroków – w jednym przykazaniu: „miłujcie się nawzajem, jak Ja was umiłowałem” (J 15, 12). Kiedy bowiem człowiek utracił jedność z Bogiem i stracił z oczu najwyższe dobro, Stwórca od razu wpisał w nas nienawiść do zła. Krzyk, jaki podnosi nasze sumienie, gdy dopuszczamy się niesprawiedliwości lub gdy ją dostrzegamy u innych, jest tak donośny, że nie potrzeba wielkiego wysiłku, by zdać sobie sprawę, iż coś jest nie tak. Natomiast trzeba się nieźle nagimnastykować, aby wytłumaczyć sobie i innym, że wszystko jest w porządku.

Dużo trudniej jest nam poruszać się po labiryncie spraw dobrych i zorientować się w hierarchii dóbr. Pokusa zatrzymania się na mniejszym dobru jest dużo subtelniejsza, ale nie mniej skuteczna w powstrzymaniu człowieka przed dotarciem do pełni przywracającej człowiekowi sens życia, szczęście i pokój.

Jak współcześni Jezusowi Żydzi gubili się w gąszczu Prawa i pytali, które przykazanie jest największe, tak chrześcijanie często gubią się w tym, co dobre. Jeden z księżowskich żartów opowiada o proboszczu, który był tak zaaferowany organizacją procesji na Boże Ciało, że ostatecznie zapomniał wstawić do monstrancji Najświętszy Sakrament. Ludzie Kościoła prowadzą tak wiele dobrych dzieł w świecie i mają do wykonania bardzo ważne zadania – od organizacji kultu Bożego począwszy, a na wydawaniu posiłków dla ubogich skończywszy – że łatwo w tym wszystkim zapomnieć, iż koniec końców chodzi o to, aby stać się dobrym jak Bóg. Zasłużonym dla Kościoła duchownym zdarza się obsztorcować niemiłosiernie petentów w kancelarii w trosce o szacunek dla Ewangelii, kobietom zaangażowanym w Żywy Różaniec – zaniedbać własnych mężów w trosce o modlitwę, a politykom walczącym o wartości chrześcijańskie – odmówić przyjęcia uchodźców autentycznie potrzebujących pomocy, w trosce o bezpieczeństwo innych. Bo to nie jest takie oczywiste, które przykazanie w Prawie jest najważniejsze...

Paweł Apostoł przypomniał Koryntianom, którzy znali wszystkie tajemnice i mocą wiary przenosili góry, że bez miłości są niczym. Myślę, że w tym jest najważniejsze znaczenie Roku Miłosierdzia: to był prorocki gest Franciszka przypominający Kościołowi, że bez naśladowania miłosierdzia Bożego wszystkie nasze dzieła są niczym.

Pierwsze zdania bulli Franciszka ogłaszającej Rok Jubileuszowy Miłosierdzia „Misericordiae vultus” są jasnym wskazaniem na to, co w doświadczeniu chrześcijańskim jest istotne i co trzeba sobie nieustannie przypominać: „Jezus Chrystus jest obliczem miłosierdzia Ojca. Wydaje się, iż tajemnica wiary chrześcijańskiej znajduje w tym słowie swoją syntezę (...). Jezus z Nazaretu swoimi słowami, gestami i całą swoją osobą objawia miłosierdzie Boga. Potrzebujemy nieustannie kontemplować tę tajemnicę”.

Boża miara

Od kiedy Jezus powiedział, że miłowanie tych, którzy nas miłują, nie jest niczym szczególnym, Kościół rozumie, iż miłosierdzie Boga objawia się najpełniej tam, gdzie kończy się i wyczerpuje miłość ludzka, skrojona na miarę ludzi grzesznych i słabych. Ludzie przecież potrafią jakoś kochać, gdyż grzech nie zniszczył w nas Bożego obrazu, ale mocno go nadwyrężył. Potrafimy zdobyć się na wielką miłość do swoich, do ludzi będących częścią naszego świata, naszej rodziny, przyjaciół, narodu. Zadanie, które Chrystus stawia przed Kościołem, dotyczy jednak tego, byśmy nie miłowali według naszej miary, ale według miary samego Boga. Praktycznie realizuje się to przez skierowanie naszej uwagi i wyobraźni miłosierdzia na ludzi będących na peryferiach naszego świata, nieobjętych miłością, do której zdolni jesteśmy siłą naszej grzesznej natury.

Nic więc dziwnego, że w Roku Miłosierdzia Franciszek wykonał wiele gestów, wskazując kierunki działania. Bardzo znaczący był fakt otwarcia pierwszej bramy miłosierdzia w Afryce, w środkowoafrykańskim Bangi. „Jest to ziemia – mówił Franciszek – która cierpi od kilku lat na skutek wojny i nienawiści, niezrozumienia i braku pokoju. Ale na tej cierpiącej ziemi są też wszystkie te kraje, które przeżywają krzyż wojny”. Tereny objęte wojną i ludzie z nich uciekający są pierwszymi peryferiami, gdzie Kościół winien skierować w imieniu Boga miłosierną miłość.

Potem były wielokrotne spotkania z uchodźcami, ludźmi chorymi i niepełnosprawnymi, bezdomnymi, więźniami, rodzinami byłych księży. Wszystkie te wydarzenia przypomniały Kościołowi, że miłość Boga jest totalna, ogarnia każdego i wszystkich, a sam fakt istnienia peryferii i ludzi znajdujących się na marginesie jest czytelnym znakiem, że obraz Boga w człowieku jest mocno niedoskonały. Wyjście na te peryferie i marginesy to priorytet.

Na drugim brzegu

W Polsce Rok Miłosierdzia szczególnie silnie naznaczony był przeżyciem Światowych Dni Młodzieży. Te kilka dni były dla naszego Kościoła konkretnym doświadczeniem chrześcijaństwa, które buduje jedność między ludźmi podzielonymi etnicznie i kulturowo. Mam wrażenie, że zwłaszcza w naszym kraju, gdzie Kościół, na skutek sytuacji społeczno-politycznej narodu, przez wieki walczył w obronie jego tożsamości, to wydarzenie było niezwykle ważnym dopełnieniem naszej chrześcijańskiej wiary, która karłowacieje bez tego wymiaru powszechności i otwarcia na dokonujące się w Chrystusie odbudowanie braterstwa między ludźmi.

Otwierając bramę miłosierdzia w afrykańskim Bangi, papież wypowiedział słowa, których realizację oglądaliśmy podczas ŚDM. Franciszek mówił o posłaniu chrześcijan „na drugi brzeg nas samych”, które oznacza uwolnienie się „od koncepcji rodziny i krwi, które dzielą, aby budować Kościół-Rodzinę Bożą, otwartą dla wszystkich (...). Zakłada to bliskość wobec naszych braci i sióstr, oznacza to ducha komunii”. Kościół w Polsce podczas Światowych Dni Młodzieży dokonał tego przejścia: ulice naszych miast przestały być tylko nasze, polskie rodziny ugościły jak braci i siostry Syryjczyków, Niemców, Rosjan, Afrykańczyków, polska młodzież poczuła, że chrześcijaństwo buduje braterskie więzi z tymi, którzy po ludzku są nam obcy, a politycznie nawet wrodzy. Tego rodzaju braterstwo jest naturalnym owocem zrozumienia, że Bóg jest miłosiernym Ojcem. Dobre przeżycie Roku Miłosierdzia musi – jestem tego pewien – otworzyć Kościół, który jest w Polsce, na problemy innych narodów świata.

Poruszającym dowodem na to, że tak się dzieje, jest sprawa słynnej Syryjki z Aleppo, sfilmowanej na krakowskim Rynku podczas ŚDM. Jej obecność w Polsce na spotkaniu młodego Kościoła z Ojcem Świętym była mocnym uderzeniem uświadamiającym nam, że tocząca się na Bliskim Wschodzie wojna nas dotyczy, że dotyka naszych braci. Kilka miesięcy później Darek Malejonek z przyjaciółmi złożył Syryjczykom, którzy przyjechali do Krakowa, rewizytę i odwiedził ich w Aleppo. Teraz przez liczne wspólnoty chrześcijańskie w Polsce podejmowana jest modlitwa za Syrię. Duch komunii, który wypływa z poznania miłosiernego Ojca, „to nie jest przede wszystkim kwestia środków finansowych – jak tłumaczył papież w Bangi – wystarcza bowiem dzielenie życia Ludu Bożego”. Rok Miłosierdzia zadziałał: Polacy dotknęli cierpienia Syrii.

Istota Ewangelii

Czy owoce Roku Miłosierdzia będą trwałe i obfite? W słowach, tablicach pamiątkowych, rocznicach, wspomnieniach – na pewno. Na ile zaś przemienił on nasze myślenie, na ile nas nawrócił, trudno powiedzieć. Jasne, że chcielibyśmy, by nami wstrząsnął i wszystkich chrześcijan przywołał do pionu, kierując ku istocie Ewangelii i mocy Chrystusowego Ducha. Jeśli jednak samo dzieło Pana, Jego śmierć i zmartwychwstanie, które dokonało się dla naszego zbawienia, jeszcze nie przemieniło ludzkości całkowicie, to czy możemy się spodziewać, że większą od niego moc będą miały zorganizowane przez Kościół obchody?

Słabość Roku Jubileuszowego Miłosierdzia nie jest jednak totalna. Coś się jednak wydarzyło, coś na pewno drgnęło. Jak to wymierzyć? Nawet jeśli tylko kilku chrześcijan lepiej zrozumiało, że istotą Ewangelii jest kształtowanie w nas postawy miłosierdzia – zwłaszcza wobec najbardziej potrzebujących i najmniej miłowanych – dzieło budowy Królestwa Bożego posunęło się do przodu. I za to trzeba dziękować. ©

​KS. PRZEMYSŁAW MAREK SZEWCZYK (ur. 1977) jest znawcą historii Kościoła, filologiem klasycznym i tłumaczem Ojców Kościoła z języka greckiego i łaciny. Współzałożyciel pomagającego uchodźcom Stowarzyszenia Dom Wschodni – Domus Orientalis.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2016