„Czar tej ziemi..."

"Ten skrawek ziemi ma swój charakter - nie przypochlebia się nikomu, nie można go uznać za kanon piękna, a jednak potrafi zawładnąć sercem - tak Tomasz Mann wspominał swe ustronne letnisko. Mierzeja Kurońska stała się azylem noblisty na kilka przedwojennych lat; zaszywał się z ulgą w Nidzie, rezygnując z "płytkiego i mieszczańskiego kurortu w Rauschen (dziś Swietłogorsk w obwodzie kaliningradzkim).

13.09.2006

Czyta się kilka minut

Tradycyjne krzyże na grobach Kurów, mieszkańców mierzei /fot. J. Rogoża /
Tradycyjne krzyże na grobach Kurów, mieszkańców mierzei /fot. J. Rogoża /

Do dziś Mierzeja Kurońska (po litewsku: Kurđiř Nerija) pozostaje nieco na uboczu zarówno w sensie geograficznym, jak i kulturowym oraz turystycznym. Litwa nadmorska, gdzie żywioł bałtycki, pogański ścierał się i mieszał z germańskim, pozostaje nie do końca odkryta, w odróżnieniu od dobrze znanej polskiemu podróżnikowi Litwy "polskiej" (Wilno i okolice) oraz Litwy "litewskiej" (Kowno i Żmudź). Tym bardziej warta jest odwiedzenia, zwłaszcza poza sezonem, gdy w ciszy i samotności można przemierzyć ten skrawek ziemi o unikatowym pięknie i jedynej w swoim rodzaju kulturze.

Mitologia i geneza

Według jednego z dawnych bałtyckich mitów, mierzeja zawdzięcza swoje powstanie olbrzymce Nerindze, córce starożytnego pogańskiego bożka Karvaitisa. Neringa często spieszyła miejscowym rybakom z pomocą; w czasie burz wyciągała na brzeg tonące łodzie. Podczas wyjątkowo gwałtownej nawałnicy, którą rozpętał morski bożek Bangputys, Neringa usiłowała opanować fale, zbierając do podołka piasek i sypiąc go do morza. Z tego piasku powstała mierzeja, którą ludzie z wdzięczności nazwali jej imieniem.

"Naukowa" wersja powstania mierzei - "najmłodszej" na naszym pomorzu - jest dość bliska legendzie. 5-6 tysięcy lat temu na mieliznach w pobliżu wybrzeża zaczął osiadać piasek, z którego stopniowo wyłaniały się skrawki lądu, tworząc w końcu mierzeję. Przeschnięty piasek, poruszany przez wiatr, utworzył ruchome wydmy. Ruch wydm został później powstrzymany przez pojawiającą się tam roślinność. Drzewa, czczone przez zamieszkujących te tereny pogan, nie były wycinane i długie stulecia trzymały wydmy "w ryzach".

Masowy wyrąb lasu rozpoczął się dopiero w XVI-XVII w., gdy pogaństwo - przynamniej formalnie - zostało na tych terenach zastąpione wiarą chrześcijańską. Wówczas jednak spadła na mieszkańców kolejna klęska: niekontrolowany przez drzewa żywioł piasku począł zasypywać osady, zmuszając mieszkańców do ciągłych przenosin i odbudowywania swych domostw.

Dziś noga nieświadomego często wędrowca stąpa po kilkunastu pogrzebanych pod piaskiem osadach i cmentarzach. Dramatycznej tułaczce po mierzei położył kres miejscowy społecznik Gottlieb David Kuvert na początku XIX w. Próbując ratować już "trzecią" z kolei wieś Nida (dwie poprzednie zasypał piasek), zainicjował on akcję obsadzania wydm sprowadzonymi z zagranicy sosnami górskimi, których korzenie najlepiej powstrzymywały ruch piasku.

Mierzei historia

Dzisiaj miasto Neringa jest najdalej wysuniętym na zachód miastem Litwy. Podobnie jak polskie Trójmiasto, jest "czwórmiastem": w 1961 r. powstała z połączenia administracyjnego czterech miejscowości - Juodkrantë, Pervalka, Preila i Nida. Neringa, która przez wieki była jedynie archipelagiem niewielkich rybackich osad, zaczęła wykorzystywać swą turystyczną lokalizację dopiero na początku XX w. Obecnie liczące zaledwie 3 tys. mieszkańców miasto przyciąga rocznie 50 tys. turystów.

Mierzeja, dziś podzielona między Litwę a Federację Rosyjską (obwód kaliningradzki), przez wieki znajdowała się w niemieckim władaniu. Podbita przez Krzyżaków w XIII w., chrzczona "ogniem i mieczem", pozostała niemiecka aż do 1945 r. (z wyjątkiem lat 1923-39, gdy należała do Republiki Litewskiej). Od zarania dziejów jej głównymi mieszkańcami był bałtycki lud Kurów: zachodniobałtyckie plemię zamieszkujące dzisiejsze pomorze litewskie i łotewskie (niemiecka nazwa mierzei to Kurische Nehrung). Kurowie przetrwali stulecia germanizacji, przez kilka stuleci opierając się również przymusowej i okrutnie wprowadzanej chrystianizacji. Ten żywioł etniczny, w zgodnej opinii badaczy aż do II wojny światowej dominował na mierzei. Kurowie zachowali odrębność kulturową, własny język, rzemiosło. Niemcy natomiast, jak przypomina Tomas Venclova, wnieśli na litewskie pomorze życie miejskie i architekturę, pierwociny prawa i nauki, a także sztukę drukarską. W XIX w. na terenie mierzei wykształciła się trójjęzyczna kultura: w urzędach mówiono po niemiecku, w kościele po litewsku, a między sobą rybacy porozumiewali się po kurońsku. Współistnienie tych kultur trwało aż do II wojny światowej. Po 1945 r. wielu Kurów opuściło mierzeję, a część zasymilowała się z Litwinami bądź Łotyszami.

Okres powojenny przebiegał pod znakiem sowietyzacji. Los zdał się oszczędzić Mierzeję Kurońską, wcieloną w skład Litewskiej Republiki Radzieckiej, ale symbolicznie oddzieloną od sowietyzowanej Litwy zalewem. Na mierzei przetrwała kurońska i niemiecka architektura, świątynie, cmentarze. Mniej szczęścia miała Kłajpeda (niem. Memel), "miasto zburzonych kościołów ewangelickich i radzieckich budynków o różnym stopniu rozpadu" - jak pisał urodzony tam Venclova. Jeszcze gorszy los spotkał Królewiec czy Tylżę, starte w proch i odbudowane na nowo w sowieckim stylu.

Świat odrębny, swoisty

Jeden z najciekawszych niemieckich akcentów Neringa zawdzięcza pobytowi w tych miejscach Tomasza Manna. Noblista, który po raz pierwszy przybył na Mierzeję na krótki wypoczynek w 1930 r., zachwycił się jej urokiem i postanowił wybudować tu dom letniskowy. "Pojechaliśmy na kilka dni do Nidy i tak nas urzekł ten krajobraz, że - parafrazując Pismo Święte - zapragnęliśmy wybudować tam dom. Niejednokrotnie, puszczając wodze fantazji, »stawialiśmy« domy wszędzie: w St. Moritz czy Assuan. Ale tym razem sprawa była dużo poważniejsza. Urok tego miejsca był wyjątkowo silny" - pisał Mann w szkicu "Mein Sommerhaus". Pisarz spędzał tu wakacje w latach 1930-31, słuchając z gramofonu Wagnera, pracując nad powieścią "Józef i jego bracia" i spacerując po wydmach.

Mann z zaciekawieniem - choć także z pewną wyższością - przyglądał się rdzennym mieszkańcom. Konstatował: "Ludzie tutaj niezbyt urodziwi, za to bardzo przyjaźni. Lokalny typ ma wiele cech słowiańskich - wydatne kości policzkowe, wodniste niebieskie oczy". Język kuroński pisarz porównywał do sanskrytu.

Świat zamieszkujących mierzeję Kurów w istocie wydawał się światem odrębnym i swoistym. Oddzieleni od lądu wodą, otoczeni niepowtarzalną przyrodą, Kurowie wytworzyli wiele charakterystycznych, niespotykanych gdzie indziej wytworów kultury. Najciekawszym bodaj fenomenem, spotykanym na Mierzei Kurońskiej i litewskim pomorzu, i oddającym synkretyczny charakter litewskiego chrześcijaństwa, są krikštai - specyficzne krzyże, stawiane na grobach Kurów. Krikštai wykonane są z drewna i harmonijnie łączą motyw krzyża z wyciętym na nim motywem roślinnym lub zwierzęcym, ilustrującym pogański hołd złożony naturze. Krikštai ustawiano na grobach w nogach zmarłego - na grobach mężczyzn najczęściej przedstawiały "męskie" drzewa (dąb lub jesion), a na grobach kobiecych przyjmowały postać jodły, lipy czy osiki. Niewysokie krikštai wywodziły się z tradycji skromnego chowania zmarłych, a jednocześnie dobrze sprawdzały się na smaganej silnym wiatrem mierzei. Cmentarz w Nidzie, gdzie można oglądać krikštai, jest zdecydowanie jednym z najciekawszych i najbardziej urokliwych miejsc na mierzei. Położony jest na wzgórzu schodzącym do zalewu, u podnóża wiekowych sosen. Odwiedzający cmentarz na wiosnę mogą obserwować, jak uroczysta powaga grobów kontrastuje z rozbuchaną żywotnością natury: cmentarne wzgórze pokrywa się drobnymi niebieskimi dzwoneczkami, trawa roi się od krzątających się pracowicie owadów, a wierzchołki sosen wypełnia ptasi harmider.

Tradycyjną profesją na tych ziemiach było rybołówstwo, stanowiące od stuleci źródło wyżywienia Kurów. Jak odnotował XIX-wieczny naukowiec i pisarz niemiecki Otto Glagau, wielu Kurów nigdy nie oglądało na oczy sochy czy brony. Każde domostwo posiadało za to jedną lub kilka łodzi, którymi podróżowano do kościoła lub odwożono dzieci do szkoły. Ryby stanowiły podstawowy składnik jadłospisu. Osobliwym zwyczajem kulinarnym (dziś szczęśliwie zaniechanym) było też jedzenie wron, stanowiących urozmaicenie dla spożywanych na okrągło ryb. Do łapania ptaków wykorzystywano sieci rybackie, do których ptaki zwabiano ziarnem moczonym w wódce lub suszonymi muchomorami. Wrony przyrządzano na różne sposoby: solono, gotowano, pieczono, duszono. Jak wzmiankuje Glagau, jeszcze w XIX w. w hotelach Neringi poduszki były wypełnione wronimi piórami.

Hołdem złożonym pogańskiej historii Litwy było też utworzenie w 1979 r. na wzgórzu w Juodkrantë muzeum rzeźb pod otwartym niebem, nazwanym "Wzgórzem Czarownic" (dawnymi czasy świętowano tu noc świętojańską). W lesie porastającym wzgórze ustawiono dziesiątki rzeźb przedstawiających wiedźmy, demony i inne postaci z litewskich legend i baśni. Kolekcja została uzupełniona w 1988 r. kilkunastoma gigantycznymi, rzeźbionymi w drewnie krzesłami i huśtawkami. Spacer leśnymi ścieżkami, wzdłuż ukrytych w półmroku demonicznych rzeźb, potrafi wywołać nastrój niesamowitości i grozy.

Północna dzikość

Największym atutem mierzei jest jednak jej przyroda. Mimo że w latach powojennych stała się popularnym letniskiem (na szczęście nie tak popularnym, jak znajdująca się na lądzie Połąga), mierzeja ma w sobie wiele dzikości i surowego, północnego piękna. Nieprzejrzane ruchome piaski i stalowe zimne morze urzekły Manna, który notował: "Człowiek czuje się tu jak na Saharze. Pierwotny ogrom zapiera dech".

Wydmy są wizytówką mierzei: znajdują się tu najwyższe ruchome wydmy w Europie Północnej, osiągające niekiedy wysokość 60 metrów. Jedną z największych wydm stałych jest Parnidis (Parnidžio Kopa) koło Nidy, na której mieści się zegar słoneczny (ze złamanym w 1995 r. przez huragan wierzchołkiem). Na południe od wydmy Parnidis rozpościerają się wydmy ruchome, a na północ zasadzony w XIX w. pas sosnowych lasów, mający powstrzymać niekontrolowaną wędrówkę piasku. Nazwa położonej opodal Doliny Śmierci (Mirties Slënis) upamiętnia obóz jeniecki, w którym w czasie wojny francusko-pruskiej (1870-71) przetrzymywano francuskich jeńców, z których większość zmarła od chorób i wycieńczenia. Na mierzei jest także Dolina Miłości (Meilës Slënis), z którą związana jest dość nieobyczajna historia. Stojące tu onegdaj baraki po 1870 r. zamieszkiwane były przez francuskich jeńców, a później przez robotników zajmujących się sadzeniem lasu. Pracowały przy tym także kobiety z lądu, które zasłynęły lekkimi obyczajami i którym znajdująca się opodal dolina zawdzięcza swą nazwę.

Nad Nidą wznosi się też zalesione Wzgórze Urba (Urbo Kalnas), którego nazwa pochodzi od znajdującej się onegdaj na szczycie dużej wyrwy. Wzgórze wieńczy XIX-wieczna latarnia morska. Latem na wzgórzu urządzane są pokazy filmowe i obchody nocy świętojańskiej.

Miłośnik dzikiej natury może zapuścić się na teren kurońskich rezerwatów. Jednym z największych jest Rezerwat Nagliř, rozciągający się między miejscowościami Juodkrantë i Pervalka. Na terenie rezerwatu znajdują się Szare Wydmy (Pilkos Kopos, zwane też Martwymi Wydmami), pod którymi znajdują się zasypane przez piasek kurońskie wsie. Silny wiatr rzeźbi na powierzchni wydm przedziwne wąwozy i wypłuczyska. Z kolei na terenie innego rezerwatu, Grobšto, znajdującego się w pobliżu granicy z Federacją Rosyjską, można podziwiać okazałe ruchome wydmy. Z reguły na terenie rezerwatów obowiązują restrykcyjne zasady zachowania. Poruszać się tu można jedynie po wytyczonych szlakach dla pieszych, jednak również takie trasy otwierają przed wędrowcem panoramę dziewiczej przyrody.

Mierzeja Kurońska jest jednym z litewskich "zagłębi" bursztynu. Najaktywniejsze prace przy jego wydobyciu prowadzono w drugiej połowie XIX w.; w okolicach Juodkrantë wydobywano go średnio 75 ton rocznie. Obecnie bursztynu można poszukać na wybrzeżu albo obejrzeć najciekawsze okazy w muzeum bursztynu w Nidzie. Wystawiono tam duplikaty wyrobów pochodzących z okresu środkowego neolitu i epoki brązu. Oryginały, wykopane na wybrzeżu w Juodkrantë w XIX w., powędrowały do muzeum w Getyndze.

***

Mierzeja, rozciągająca się aż na 98 km, liczy w najszerszym miejscu 3,8 km, a w najwęższym (w miejscowości Šarkuva w obwodzie kaliningradzkim) - jedynie 400 metrów. Z jednej strony omywa ją Bałtyk, z drugiej trochę cieplejszy Zalew Kuroński, z osłoniętymi od wiatru plażami, nad którymi powiewa niebieska flaga (certyfikat Unii Europejskiej, przyznawany za najczystsze plaże i wodę). Od 2000 r. Neringa figuruje na liście światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Można wędrować mierzeją wzdłuż i w poprzek (chętni do przemierzenia całej muszą pamiętać o rosyjskich wizach), pieszo, żaglówkami lub rowerami, które można wypożyczać na miejscu. Infrastruktura turystyczna jest dobrze rozwinięta i harmonijnie uzupełnia dziewiczość kurońskiej przyrody.

Mierzeja Kurońska, miejsce tak nam bliskie geograficznie, a przy tym unikatowe, o każdej porze roku potrafi urzec przybysza z lądu. Pozwolę sobie na osobistą refleksję i dodam, że idealną porą na jej odwiedzanie jest wczesna wiosna, gdy prawie wyludniona, wyciszona mierzeja powoli budzi się do życia. Obcowanie sam na sam z dziewiczą naturą, bliskość zimnego morza czy próba uchwycenia prawie niedostrzegalnego ruchu wydm mogą dostarczyć wrażeń niemal mistycznych.

---ramka 454445|strona|1---

Tytuł tekstu jest swobodnym tłumaczeniem zdania Tomasza Manna: "Słowa moje nie oddadzą osobliwej pierwotności i majestatycznego czaru tej ziemi" ("Mein Sommerhaus", w internecie litewskim: ).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2006

Artykuł pochodzi z dodatku „Europa Środka - Litwa (38/2006)