CSR na szczytach

Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe działa dzięki społecznej pracy ratowników, środkom przekazywanym przez państwo polskie, oraz – w coraz większym stopniu – przez komercyjne firmy. Idea CSR sięgnęła Tatr.

09.12.2013

Czyta się kilka minut

Ćwiczebna akcja ratunkowa w rejonie Żabiej Lalki w Tatrach Wysokich, październik 2013 r. / Fot. Piotr Drożdż
Ćwiczebna akcja ratunkowa w rejonie Żabiej Lalki w Tatrach Wysokich, październik 2013 r. / Fot. Piotr Drożdż

Akcja ratownicza w rejonie Suchych Czub (pomiędzy Kasprowym Wierchem a Kopą Kondracką). Turystka ma problemy z dalszym marszem – bolą ją nogi. Nie może dalej iść. Jej towarzysze dzwonią do TOPR.

Mija zaledwie kilka minut, gdy słyszą warkot śmigłowca. Za chwilę na niebie pojawia się czarny punkt, po kilkunastu sekundach widać już wyraźnie – to ratowniczy „Sokół”.

Maszyna zawisa kilka metrów nad poszkodowaną. Na linie desantuje się ratownik ze specjalistycznym sprzętem. Śmigłowiec odlatuje, ale niedaleko. Zatacza duże koło i wraca nad miejsce wypadku. W tym czasie toprowiec szybko opatruje kobietę i przygotowuje ją do transportu. Turystka wraz z ratownikiem zostaje wciągnięta na pokład śmigłowca. „Sokół” odlatuje w stronę Zakopanego. Za kilka minut wyląduje na przyszpitalnym lądowisku, a kontuzjowana trafi do szpitala.

Gotowość non stop

To standardowa akcja. Trwa kilkanaście minut. Poszkodowany jest zabezpieczany w profesjonalny sposób. Nieważne, czy ma wykupione ubezpieczenie, czy nie – Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe przyjdzie z pomocą najszybciej, jak to jest możliwe. Czasem – głównie dzięki telefonom komórkowym i możliwości skorzystania ze śmigłowca – w ciągu kilku minut. Gdy nie ma „lotnej” pogody lub podczas akcji nocnych czas ten się wydłuża. Zawsze jednak pomoc nadchodzi i jest niezawodna. I – co nie bez znaczenia dla poszkodowanego – darmowa.

– Trudno jest wycenić pojedynczą akcję – tłumaczy Jan Krzysztof, naczelnik TOPR. – Najdroższe jest bowiem utrzymanie ratowników w gotowości cały czas. Czy akcja się odbędzie, czy nie; czy ratownik bierze w niej udział, czy – jeśli jest spokój – ogląda w czasie dyżuru telewizję – koszty są podobne. Chodzi o utrzymanie w gotowości ratowników zawodowych pełniących dyżury w zakopiańskiej centrali TOPR oraz w schroniskach tatrzańskich. Ale nie tylko: w gotowości musi być także sprzęt – od ratowniczego śmigłowca „Sokół” po najmniejszy karabinek.

W sezonie w ciągu dnia zdarza się kilka lub kilkanaście tego typu wypadków. Czasem dochodzą skomplikowane i dłuższe akcje w ścianie, podczas których ratownicy pomagają taternikom. Zdarzają się akcje w jaskiniach, należące do najbardziej skomplikowanych pod względem trudności i logistyki. Bywa, że akcja trwa kilkanaście godzin i odbywa się w ekstremalnych warunkach – nocą, na mrozie, w zamieci, zagrożeniu lawinowym.

Praca, czyli służba

„Dobrowolnie przyrzekam pod słowem honoru, że póki zdrów jestem, na każde wezwanie Naczelnika lub jego Zastępcy – bez względu na porę roku, dnia i stan pogody – stawię się w oznaczonym miejscu i godzinie odpowiednio na wyprawę zaopatrzony i udam się w góry według marszruty i wskazań Naczelnika lub jego Zastępcy w celu poszukiwań zaginionego i niesienia mu pomocy. Postanowienia statutu Pogotowia i regulaminu dla członków czynnych będę wykonywał ściśle, jak również rozkazy Naczelnika, jego Zastępcy i Kierowników Oddziałów. Obowiązki swe pełnił będę sumiennie i gorliwie, pamiętając, że od mego postępowania zależnem być może życie ludzkie. W zupełnej świadomości przyjętych na się trudnych obowiązków i na znak dobrej swej woli powyższe przyrzeczenie przez podanie ręki Naczelnikowi potwierdzam”.

Tekst przysięgi, autorstwa generała Mariusza Zaruskiego, niemal co rok składa kilku lub kilkunastu nowych ratowników. Wiedzą, że w TOPR nie dorobią się kokosów. Nie po to idą służyć do Pogotowia. Dla nich to naturalna droga górskiej działalności. Brzmi to podniośle, ale prestiż i honor w kontekście pracy w TOPR są określeniami jak najbardziej na miejscu. Praca, czy raczej służba w Pogotowiu oznacza także najlepsze możliwości górskiego wyszkolenia.

– Dla mnie na początku najważniejsza była możliwość rozwoju górskiego, szkoleń. Z czasem coraz ważniejsza stawała się kwestia związana z ratowaniem, niesieniem pomocy ludziom w górach – mówi Michał Ślusarczyk, od 2010 r. ratownik-ochotnik. Tacy jak on w ciągu roku przepracowują w Pogotowiu od kilkudziesięciu do kilkuset godzin.

Do dziś trzon TOPR stanowią ochotnicy. Obecnie w skład organizacji wchodzi ok. 120 czynnych ratowników, z czego zaledwie 35 osób to ratownicy zawodowi. Pozostali pracują społecznie. Średnia pensja ratownika zawodowego wynosi 3,8 tys. zł brutto. Czyli zawodowy ratownik TOPR, należący do najlepiej wyszkolonych w Europie, pracujący często w ekstremalnych warunkach, zarabia ok. 3 tys. zł „na rękę”.

„Klimku, wracajcie”

Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe powstało w 1909 r. Bezpośrednim bodźcem do założenia organizacji była śmierć Mieczysława Karłowicza w lawinie, która zeszła z Małego Kościelca, zasypując kompozytora, turystę, wielkiego miłośnika Tatr i znakomitego ich fotografa. Generał Mariusz Zaruski, przyjaciel Karłowicza, już wcześniej, wraz ze zmarłym, myślał o wcieleniu w życie idei ratownictwa w górach poprzez założenie organizacji składającej się z ratowników-ochotników. Od samego początku Pogotowie było oparte przede wszystkim na społecznej pracy ratowników.

Jedną z pierwszych akcji ratowniczych była wyprawa w masyw Małego Jaworowego Szczytu po uwięzionego w trudnym terenie, ciężko kontuzjowanego taternika Stanisława Szulakiewicza. Akcja ta przeszła do historii TOPR jako jedna z najtrudniejszych i najbardziej dramatycznych. Partner Szulakiewicza Jan Jarzyna zdołał wydostać się ze ściany i pobiec po pomoc. Ratownicy pod dowództwem pierwszego naczelnika, generała Mariusza Zaruskiego, w fatalnych warunkach – nastąpiło bowiem załamanie pogody – próbowali dostać się do rannego, który z każdą godziną słabł. Wspinających się w deszczu i gradzie ratowników od Szulakiewicza dzieliła już niewielka odległość, ale i oni zaczęli słabnąć. Nie chcąc narażać swoich ludzi, Zaruski odwołał akcję.

Jeden z uczestników wyprawy, Klimek Bachleda, nie posłuchał naczelnika i kontynuował samotnie wspinaczkę. Mimo wołań Zaruskiego „Klimku, wracajcie”, wspinał się coraz wyżej, znikając z oczu ratownikom we mgle i deszczu. Nagle usłyszeli oni hurkot kamiennej lawiny. Klimek spadł wraz z nią ponosząc śmierć na miejscu. Szulakiewicz również nie przeżył, nie doczekawszy pomocy.

W późniejszej historii TOPR kilkakrotnie zdarzały się akcje ratownicze, w trakcie których ratownicy ulegali wypadkom, także śmiertelnym. 11 sierpnia 1994 r. nad Doliną Olczyską rozbił się śmigłowiec „Sokół”, lecący z miejsca wypadku w rejonie Hali Gąsienicowej do zakopiańskiego szpitala. Zginęło 4 toprowców: Janusz Kubica i Stanisław Mateja oraz piloci Bogusław Arendarczyk i Janusz Rybicki. 30 grudnia 2001 r. podczas akcji ratowniczej pod Szpiglasową Przełęczą lawina zasypała grupę ratowników. Zginęli Marek Łabunowicz i Bartek Olszański.

Do TOPR mogą wstąpić wyłącznie osoby odpowiednio przeszkolone, które dostaną się na ok. 2-letni staż kandydacki oraz zdadzą pomyślnie końcowe egzaminy. Sito jest bardzo gęste i przechodzą przez nie tylko najlepsi. Ratownicy systematycznie odbywają szkolenia – od lawinowych po jaskiniowe. TOPR należy do najlepiej wykwalifikowanych górskich organizacji ratowniczych w Europie. A turyści w Tatrach – do nielicznych, którzy ratowanie na wysokim poziomie mają za darmo.

Więcej niż sponsoring

10 lat temu TOPR rozpoczął stałą współpracę ze sponsorami. O sponsoring w coraz większym stopniu opiera się również GOPR. Idea CSR –społecznej odpowiedzialności biznesu – dobrze wpisuje się w stałą współpracę komercyjnych firm z organizacjami ratowniczymi. I choć ustawa przewiduje, że za zapewnienie bezpieczeństwa w górach odpowiada rząd, ratownicy wspierani są coraz częściej przez prywatne firmy.

Sponsorzy nie zmieniają się co rok – współpracę pomiędzy nimi a TOPR można nazwać stałą lub długoterminową. Dopiero takie współdziałanie pozwala na budowanie wspólnej strategii, z której czerpią obie strony oraz – a może przede wszystkim – turyści. – Z obecnymi sponsorami współpracujemy co najmniej od 10 lat, umowy z reguły są podpisywane na okresy 3-letnie – podkreśla Czesław Ślimak.

Korzyści są obopólne, a współpraca często wybiega poza standardowe wsparcie sponsorskie przekładające się na przelewy bankowe z konta firmy na konto ratowników.

Przykładem jest współpraca TOPR i PZU, zapoczątkowana w 2006 r. Oprócz wsparcia sponsorskiego realizowane są wspólne projekty o charakterze prewencyjnym i edukacyjnym.

Jednym z takich wspólnych działań są realizowane z TOPR i Polskim Stowarzyszeniem Freeskiingu przy znaczącym wsparciu PZU kursy lawinowe. Uczestnicy szkoleń zdobywają wiedzę teoretyczną, a podczas zajęć praktycznych uczą się m.in. obsługi sprzętu lawinowego (detektor, łopatka, sonda, plecak wypornościowy). – Takie szkolenia to korzyść dla wszystkich: dla turystów, gdyż czują się bezpieczniej w górach, dla TOPR, ponieważ mają „mniej pracy”... i dla PZU, gdyż miliony Polaków u nas ubezpieczonych nie naraża się na niepotrzebne ryzyko. Są świadomi niebezpieczeństw i wiedzą, jak ich unikać – mówi Grzegorz Krawczyk, koordynator ds. sponsoringu, prewencji i CSR w PZU.

„Lawinowe ABC” to z kolei projekt organizowany przez Tatrzański Park Narodowy i TOPR, który również by nie istniał bez wsparcia sponsorów. Jednym z efektów akcji, która rozpoczęła się 2 lata temu, jest powstanie w Tatrach na Kalatówkach Treningowego Centrum Lawinowego pod patronatem PZU. Każdy chętny może tu nieodpłatnie odbyć trening lawinowy na sztucznym lawinisku, z użyciem zestawu „lawinowe abc”, korzystając z zasypanych pod śniegiem nadajników.

 Kolejnym wspólnym projektem realizowanym przez TOPR i sponsorów jest cykl filmów z serii „Akademia górska TOPR”. Fachowcy z TOPR dzielą się w filmach swoją wiedzą dotyczącą górskich niebezpieczeństw oraz właściwych zachowań w górach. Cztery filmy cyklu: „Letnia turystyka górska”, „Burze”, „Lawiny” i „Narciarstwo” o sporej dawce fachowej, a przystępnie podanej wiedzy można obejrzeć w internecie, m.in. na oficjalnej stronie TOPR.

– Z takiej współpracy korzyści czerpią obie strony. TOPR otrzymuje wsparcie, PZU tworzy wizerunek firmy odpowiedzialnej społecznie, a wymiernym efektem są projekty, z których korzysta społeczeństwo, w tym przede wszystkim osoby interesujące się turystyką wysokogórską.

Jeszcze kilka lat temu zdarzały się sytuacje, gdy pod koniec roku nie starczało pieniędzy na niektóre wydatki. Co rok TOPR zabiegał o to, by z budżetu państwa uzyskać jak najwyższą kwotę, która pozwoli na działalność ratowniczą. Bywało i tak, że pieniądze z budżetu państwa kończyły się jesienią, a do końca roku TOPR pracował tylko dzięki środkom od sponsorów oraz wypracowanym przez siebie. – Ciągle borykamy się z problemami finansowymi. Należy jednak podkreślić, że tak w bieżącym roku, jak i w planie na rok przyszły zostały w pełni zabezpieczone środki na remont śmigłowca. Są to duże kwoty, w tym roku 3 mln zł, w przyszłym 10 mln zł – dodaje Czesław Ślimak.

– Obecnie sytuacja jest bardziej stabilna. Wpływa na to precyzyjna umowa z ministerstwem, stała współpraca z naszymi sponsorami oraz pozostałe środki, w tym z Tatrzańskiego Parku Narodowego – mówi Jan Krzysztof.

Idea CSR zatacza coraz szersze kręgi, czy też – jeśli użyć określenia bardziej adekwatnego w kontekście TOPR i ratownictwa w górach – sięga coraz wyżej. 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2013