Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie na myszach i nie na modelach komórkowych: w autentycznych ludzkich zygotach, zaledwie 18 godzin po zapłodnieniu – takich samych, jakie implantuje się kobietom na całym świecie w procedurach in vitro.
Zmodyfikowane metodą CRISPR/Cas zygoty były wolne od szkodliwej mutacji, nazywanej technicznie MYBPC3, która wywołuje u posiadacza tzw. kardiomiopatię przerostową. Choroba ta występuje u ok. 1 osoby na 500 i może powodować nagły zgon sercowy, zwłaszcza u młodych ludzi. Badacze pozwolili embrionom osiągnąć stadium 8-komórkowe, aby sprawdzić, czy rozwijają się prawidłowo i czy wszystkie komórki są naprawdę wolne od mutacji. Dwa razy odpowiedź brzmiała: tak.
Ze zrozumiałych względów badanie zostało poddane skrupulatnej analizie i w ciągu ostatniego roku nie brakowało głosów krytyki pod jego adresem. Nie do końca jasny jest choćby mechanizm, za pomocą którego ta całkiem świeża metoda edycji genomu – technologia CRISPR/Cas została opisana w 2012 r. – miałaby działać w przypadku ludzkiej zygoty.
Czasopismo „Nature” zrobiło więc rzecz dość rzadką: 8 sierpnia ponownie udostępniło swoje łamy autorom pierwotnego artykułu (kierownikiem laboratorium i głównym autorem artykułu jest pochodzący z Kazachstanu Shoukhrat Mitalipov), pozwalając im na opublikowanie odpowiedzi na głosy krytyki oraz dodatkowych danych, które pomogłyby przekonać niedowiarków. Nie jest to może wprost głos poparcia od tego najbardziej prestiżowego czasopisma naukowego świata, ale na pewno wyraz zachęty. Wygląda na to, że zbliża się świat, w którym likwidacja niektórych chorób genetycznych jest technologicznie wykonalna. I co teraz zrobimy? ©℗