Szkolne plagi współistniejące
Przez etapy epidemii władza oświatowa prowadziła nas dotąd na oślep. Teraz przegapia kryzysy, które zostaną z nami po opadnięciu chorobowych krzywych.
10 października, sobota. Minęło sześć tygodni nauki – szkoły pracowały od września pełną parą. Nauczyciele i dyrektorzy czekali tego dnia na wystąpienie Mateusza Morawieckiego – być może rząd wyśle choć część klas na nauczanie zdalne.
Były ku temu powody: po godz. 10 ogłoszono 5300 nowych zachorowań na COVID-19 – to względem początku września wzrost o ok. tysiąc procent. Były też 53 zgony, a w przeddzień Ministerstwo Edukacji Narodowej donosiło o ponad tysiącu placówek częściowo lub całkiem zamkniętych przez sanepidy (wzrost względem pierwszego tygodnia nauki: tysiąc kilkaset procent). A i tak te szkolne dane zakłamywały obraz zdarzeń: w MEN-owskich tabelkach nie było zakażonych nauczycieli ani dyrektorów wydzwaniających w desperacji do stacji sanitarnych. Eksperci mówili: otwarte szkoły nam szkodzą. Taki był też przekaz polskich immunologów, np. dr. Pawła Grzesiowskiego, i...
Załóż bezpłatne konto i zaloguj się, a będziesz mógł za darmo czytać 6 tekstów miesięcznie!
Wybierz dogodną opcję dostępu płatnego – abonament miesięczny, roczny lub płatność za pojedynczy artykuł.
Tygodnik Powszechny - weź, czytaj!
Więcej informacji: najczęściej zadawane pytania »
Usługodawca nie ponosi odpowiedzialności za treści zamieszczane przez Użytkowników w ramach komentarzy do Materiałów udostępnianych przez Usługodawcę.
Zapoznaj się z Regułami forum
Jeśli widzisz komentarz naruszający prawo lub dobre obyczaje, zgłoś go klikając w link "Zgłoś naruszenie" pod komentarzem.
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jest XXI wiek
To wszystko smutne. Jestem