Polityka biskupich upomnień
Polityka biskupich upomnień
Fakty są takie:
W zeszłym miesiącu ks. prof. Tadeusz Guz kilkakrotnie powtarzał w Telewizji Trwam oraz w „Naszym Dzienniku” kuriozalne, teologicznie bezzasadne, empirycznie fałszywe, a społecznie groźne tezy, iż „święte ręce kapłańskie” oraz postacie eucharystyczne nie mogą przenosić (korona)wirusa.
Przełożony ks. Guza, metropolita lubelski, abp Stanisław Budzik, uznał te wypowiedzi za „sprzeczne z katolicką nauką o przeistoczeniu i ze zdrowym rozsądkiem” i wezwał profesora KUL do wycofania się z tych twierdzeń. Bezskutecznie.
W Wielki Czwartek inny lubelski duchowny, ks. prof. Alfred Wierzbicki w rozmowie z TVN skomentował tamte wypowiedzi m.in. takimi słowami: „Można być profesorem, ale można być też skończonym durniem”. Słowa te były tylko krótkim fragmentem dłuższej rozmowy, w której ks. Wierzbicki mówił bardzo wartościowe rzeczy o przeżywaniu Wielkanocy w trudnym czasie pandemii.
W zeszłym tygodniu w mediach pojawiła się informacja, że metropolita lubelski abp Stanisław Budzik oficjalnie upomniał ks. prof. Alfreda Wierzbickiego za obrażenie ks. Guza.
Co o tym wszystkim myśleć?
Po pierwsze, zdumiewające jest to, że ktoś, kto głosi poglądy takie jak ks. Guz, może być uniwersyteckim profesorem i to jeszcze zatrudnionym na Wydziale Nauk Ścisłych i Nauk o Zdrowiu. Owszem, Katolicki Uniwersytet Lubelski, którego wykładowcą jest ks. Guz, odciął się od jego słów, ale raczej mało zdecydowanie. Rzeczniczka KUL wydała komunikat: „Według naszej wiedzy ks. prof. T. Guz nie posiada kwalifikacji naukowych, aby wypowiadać się na tematy dotyczące medycznych aspektów epidemii, w szczególności na temat sposobu rozprzestrzeniania się koronawirusa i rozwijania się epidemii”. Komunikat ani nie uwzględnia tego, że wypowiedzi ks. Guza miały też teologiczny charakter, ani nie mówi nic o tym, czy KUL zamierza cokolwiek zrobić z faktem, że autor wspomnianych, niemądrych (mówiąc eufemistycznie), a szkodliwych słów jest postrzegany w mediach jako reprezentant tej zasłużonej katolickiej uczelni.
Tu, być może, znajduje się jedna z przyczyn niezbyt parlamentarnego języka, jakim o ks. Guzie wypowiedział się inny profesor KUL-u – ks. Alfred Wierzbicki. Od początku swej drogi naukowej związany jest z tą lubelską uczelnią, od lat kieruje jej Katedrą Etyki – tą samą, którą kiedyś kierował Karol Wojtyła. Musiało go zaboleć, gdy inny profesor swoimi wypowiedziami kompromituje drogi mu uniwersytet.
Znając trochę ks. Alfreda, jestem jednak pewien, że ostry język, jakim się wypowiedział, był wyrazem – bezsilnej w tym przypadku – troski o sprawy jeszcze ważniejsze: o życie i zdrowie ludzkie oraz o chrześcijańską wiarę. Niedorzeczności głoszone przez ks. Guza mają bowiem, niestety, szerokie grono bezkrytycznych odbiorców, którzy mogą się nimi kierować w praktyce, narażając siebie i innych na utratę zdrowia (a może i życia). Z drugiej strony, wizja chrześcijaństwa, jaka wyłania się z wypowiedzi ks. Guza, słusznie jawi się wielu współczesnym jako śmieszny i zarazem groźny zabobon.
Szukając zrozumienia dla ostrego języka użytego przez ks. Wierzbickiego, nie chcę usprawiedliwiać tego, że nazwał publicznie drugiego człowieka durniem. Sam ks. Wierzbicki zresztą, upomniany przez swego biskupa, zreflektował się i natychmiast przeprosił.
Tu jednak pojawia się inny jeszcze – także smutny – wątek całej sprawy. Oto w kurialnym komunikacje uzasadniającym upomnienie ks. Wierzbickiego pojawia się dziwne uzasadnienie. Jako zarzut przywołany został fakt, że ks. Alfred nazwał durniem ks. Tadeusza w Wielki Czwartek – „w szczególnym dniu dla wszystkich kapłanów”. Zamiast powołania się na powszechne normy kulturowo-językowe i ochronę godności – po prostu – człowieka, naszą uwagę koncentruje się na tym, że to ksiądz obraził innego duchownego, i to jeszcze w dniu dla duchownych szczególnym.
Zamiast horyzontu uniwersalnej etyki mamy wąską perspektywę klerykalną. Co więcej – jak słusznie zauważył Zbigniew Nosowski w komentarzu zamieszczonym na stronach „Więzi” – swoisty symetryzm, jaki wobec dwóch księży swojej diecezji prezentuje abp Stanisław Budzik, wskazuje, że to, co dane jest nam obserwować, swe ukryte przyczyny ma w trybikach wewnątrzinstytucjonalnej kościelnej polityki. Szkoda.
Ten materiał jest bezpłatny, bo Fundacja Tygodnika Powszechnego troszczy się o promowanie czytelnictwa i niezależnych mediów. Wspierając ją, pomagasz zapewnić "Tygodnikowi" suwerenność, warunek rzetelnego i niezależnego dziennikarstwa. Przekaż swój datek:
Autor artykułu

Dodaj komentarz
Usługodawca nie ponosi odpowiedzialności za treści zamieszczane przez Użytkowników w ramach komentarzy do Materiałów udostępnianych przez Usługodawcę.
Zapoznaj się z Regułami forum
Jeśli widzisz komentarz naruszający prawo lub dobre obyczaje, zgłoś go klikając w link "Zgłoś naruszenie" pod komentarzem.
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezus Chrystus, upominał swoich apostołów, gdy ci, mówiąc
☝DRU: na spokojnie
U Eddiego, bez zmian.
☝DRU: zna Pan tę świeżynkę?
Eddie, wzruszyłem się, może nie ze względu na treść twego
☝@DRU
nic złego
W krytyce Borowiku nie ma nic złego. Wprost przeciwnie.
☝DRU: de iure i de facto
Nie będę cię Eddie, nazywał grzesznikiem z prostego powodu.
☝DRU: tę
Szczerze !!!
Tadeusz ty mi podpadłeś
Przypadek Guza
☝ @Lekawa Witold
X. prof. Guz nie jest jakimś
☝
Rada
☝ROB
Rob, robik, robku kochany
problem dla ateistów i hejterów
...
Czy to jest obraza,
"Znając trochę ks. Alfreda,
Dla pana Sikory "dureń" to przykład ostrego języka
Niech mowa wasza będzie prosta