Życie i śmierć Muzeum Narodowego
Życie i śmierć Muzeum Narodowego
Mam 62 lata, męża, dwoje dorosłych dzieci i mieszkam w Warszawie. Nie jestem historyczką sztuki ani osobą związaną zawodowo czy personalnie z żadną instytucją kulturalną. Czuję się jednak głęboko związana z Muzeum Narodowym w Warszawie jako zwykła osoba zwiedzająca, która szczerze pokochała to miejsce. Piszę, aby podziękować za zainteresowanie sprawą ostatnich zmian w Muzeum.
Pamiętam, gdy MNW nie było jeszcze tętniącą życiem instytucją. Początkowo zaglądałam tam okazjonalnie wraz z rodziną, aby przybliżyć dzieciom świat sztuki. Było tam wtedy cicho i spokojnie, zwiedzający pojawiali się głównie podczas dużych wystaw czasowych, a na co dzień po salach snuły się smętnie szkolne wycieczki.
CZYTAJ TAKŻE
Sytuacja zmieniła się w 2010 r. Gdy pani Agnieszka Morawińska objęła stanowisko dyrektora, w Muzeum wstąpiło nowe życie, a ja stałam się już jego stałą bywalczynią. Dzięki regularnym wykładom dla seniorów, matek z dziećmi, spotkaniom niedzielnym i czwartkowym, kuratorskim oprowadzaniom, nowej aranżacji wystaw, programom edukacyjnym oraz innym inicjatywom, w gmachu Muzeum zawrzało życie. Wielkim atutem Muzeum był towarzyszący każdemu wydarzeniu bogaty program edukacyjny, który poszerzał możliwość obcowania z dziełami sztuki i pozwalał czerpać radość z kontaktu z edukatorami, którzy swoją miłością do sztuki zarażali zwiedzających.
Dlatego też z wielkim niepokojem przyjęłam wiadomość o rezygnacji pani Morawińskiej ze stanowiska dyrektora MNW i późniejszym mianowaniu na tę funkcję prof. Miziołka. Czy dobrodziejstwa życia kulturalnego naprawdę muszą być uzależnione od bieżącej polityki? Czy musi zniknąć moje ukochane Muzeum?
Zwolnienie prof. Piotra Rypsona i wypowiedź dyrektora Miziołka na temat tego wybitnego kuratora wzbudziły wielkie oburzenie. Natomiast z zapowiedzi, że muzeum trzeba „wreszcie ożywić” i że gmach główny rozbuduje „za chwilę”, można było wysnuć tylko jeden wniosek: że dyrektor Miziołek nigdy wcześniej w Muzeum Narodowym nie był i nie jest zorientowany, jakiej instytucji został dyrektorem.
MN w Warszawie ma długą i piękną historię. Tworzyli ją ludzie, którzy weszli do panteonu historyków sztuki, naukowców, muzealników. To między innymi prof. Jan Białostocki, prof. Kazimierz Michałowski czy prof. Stanisław Lorentz, który wraz ze swoimi współpracownikami z narażeniem życia chronił Muzeum podczas okupacji.
Mam nadzieję, że duch tych osób nie pozwoli na upadek najważniejszej instytucji kulturalnej w stolicy, a niedawny protest pracowników Muzeum Narodowego w Warszawie nie pójdzie na marne.
Ten materiał jest bezpłatny, bo Fundacja Tygodnika Powszechnego troszczy się o promowanie czytelnictwa i niezależnych mediów. Wspierając ją, pomagasz zapewnić "Tygodnikowi" suwerenność, warunek rzetelnego i niezależnego dziennikarstwa. Przekaż swój datek:
Dodaj komentarz
Usługodawca nie ponosi odpowiedzialności za treści zamieszczane przez Użytkowników w ramach komentarzy do Materiałów udostępnianych przez Usługodawcę.
Zapoznaj się z Regułami forum
Jeśli widzisz komentarz naruszający prawo lub dobre obyczaje, zgłoś go klikając w link "Zgłoś naruszenie" pod komentarzem.
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Protest pracowników Muzeum
sprostowanie
Ja słyszałam, ze pana
no tak, no tak
Spektaklu oczywiście nie
O, szkoda że mnie nie było na "Klątwie";