Codziennie po trochę

Nic innego nie przychodzi mi do głowy. Nic, zupełnie nic. Albo opisać to, albo lepiej milczeć.

25.07.2017

Czyta się kilka minut

Połowa lat 80., kościół Ojców Karmelitów na Piasku w Krakowie. W ramach Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej poeci czytają swoje wiersze. Wychodzi Kornel Filipowicz i czyta wiersz zatytułowany „Niewola”:

W państwie totalitarnym
Wolność
Nie będzie nam odebrana
Nagle
Z dnia na dzień
Z wtorku na środę
Będą nam jej skąpić powoli
Zabierać po kawałku
(Czasem nawet oddawać
Ale zawsze mniej, niż zabrano)
Codziennie po trochę
W ilościach niezauważalnych
Aż pewnego dnia
Po kilku lub kilkunastu latach
Zbudzimy się w niewoli

Ale nie będziemy o tym wiedzieli
Będziemy przekonani
Że tak być powinno
Bo tak było zawsze.

Prawdopodobnie Filipowicz czytał tego wieczoru coś jeszcze, może jeden lub dwa wiersze najwyżej, bo poetek i poetów była spora gromadka. Ale ja zapamiętałem tylko ten – rzeczowy, pozbawiony emocji opis pogrążania się w niewoli. Bardzo dziwny, jeśli się weźmie pod uwagę kontekst. Czyż stanu wojennego nie wprowadzono z dnia na dzień? Czy z dnia na dzień nie wyaresztowano i nie internowano działaczy Solidarności, nie wprowadzono godziny milicyjnej, nie rozstawiono na ulicach patroli? A sam komunizm czy nie przyszedł do nas na sowieckich bagnetach? A jednak poeta czytał: „powoli”, „po kawałku”, „codziennie po trochę”. Jakby chciał powiedzieć: nie patrz na to, co na powierzchni. To jest ważne, ale nie najważniejsze. Bo najważniejsze odbywa się po cichu, niezauważalnie.

Zaraz potem kupiłem drugoobiegowe wydanie tomu „Powiedz to słowo”, cieniutki zeszycik w jasnozielonej okładce. Wiersz „Niewola” wydrukowano tam na pierwszej stronie. Czytałem później tę stronę wielokrotnie. Dziś znowu ją otworzyłem. W wierszu nie ma żadnych szczególnych formalnych chwytów. Może zastanawiać to wyodrębnienie słówka „nagle”, jakby poeta chciał jednak w ten klarowny zapis myśli wprowadzić pewne zmącenie. Ale to wszystko.

Filipowicz w wywiadzie dla paryskiej „Kultury” mówił o latach stalinowskich, że najgorsze było wtedy urabianie ludzi – żeby uwierzyli, że wierzą. Uwierzyć, że się wierzy, to nie to samo co uwierzyć po prostu. To „zabieg bardziej niszczący i pustoszący osobowość”. O tym jest „Niewola”. Nie ma tu wprawdzie mowy o pojedynczej winie. Niby winni są „tamci”: to oni „skąpią”, „odbierają”, jeśli zwracają, to na niby. A jednak jest w tym wierszu coś, co niepokoi. Wszystko odbędzie się poza tobą – ale czy to znaczy, że bez twojego udziału? Ktoś wykorzysta twoją nieuwagę. Ktoś zamieni twój dom w więzienie, kiedy ty będziesz spał.

Mam przed oczyma ten obraz: kościół pogrążony w mroku i ciszy. I Filipowicz – wyprostowany, wielki, z czupryną białych włosów wyglądający z daleka jak płonąca świeca. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 31/2017