Co zostało po murze

Zdjęcia ludzi rozbijających mur berliński obiegły świat i stały się, trochę ku irytacji nas, Polaków, symbolem upadku komunizmu.

02.11.2014

Czyta się kilka minut

Jedna z instalacji Ludwika Waseckiego w Sosnówce koło Wrocławia. / Fot. Archiwum prywatne Ludwika Waseckiego
Jedna z instalacji Ludwika Waseckiego w Sosnówce koło Wrocławia. / Fot. Archiwum prywatne Ludwika Waseckiego

A tymczasem w Berlinie znienawidzony 160-kilometrowy pas umocnień granicznych szybko zniknął z krajobrazu miasta. Był czymś bezwartościowym, czymś, czego należało się pozbyć. Posłużył jako gruz budowlany. Fragmenty kupili, także za cenę gruzu, perspektywicznie myślący przedsiębiorcy. Potem, gdy okazało się, że mur interesuje zagranicznych turystów, zaczęli sprzedawać jego okruchy. Dziś oryginalnego muru już w Berlinie nie ma, ocalały tylko niewielkie fragmenty, np. przy Muzeum Muru na Bernauer Straße albo w East Side Gallery we Friedrichshain (na nabrzeżu Szprewy, z oryginalnym graffiti). Fragmenty są rozsiane po świecie, od Watykanu przez USA po Japonię.

Ale największy fragment muru poza Berlinem jest w... Polsce: w małej wsi Sosnówka koło Wrocławia stoi dziś 50 metrów oryginalnego muru. Ponad 40 segmentów, 3,60 na 1,20 metra, każdy 1 700 kilo wagi, przekształcone w instalacje artystyczne. Właścicielem tej kolekcji jest Ludwik Wasecki, Polak z Berlina. Dentysta i pasjonat sztuki współczesnej na pomysł wpadł tamtej nocy, gdy mur rozbijano. Sam odłupał wtedy na pamiątkę kawałeczek.

Historia dentysty z Polski, który wybrał emigrację – najpierw w Szwecji, potem w Berlinie Zachodnim – łączyła się z murem i przekraczaniem granicy Wschód-Zachód. – Postanowiłem, że opowiem historię swoją i muru poprzez sztukę – mówi Wasecki. Najpierw były instalacje z betonu i styropianu, ucharakteryzowane na mur; Wasecki fotografował je i prezentował w swoim gabinecie w Berlinie. Zachwycony pomysłem pacjent pomógł mu zdobyć pierwszy prawdziwy fragment. Potem Wasecki dokupił następne.

Dziś pod lasem w Sosnówce stoi siedem instalacji. Wasecki sam je projektował: od trabanta przebijającego mur po dentystyczne wiertło borujące ścianę. Jedną z ostatnich jest „Gingivitis”, nawracające zapalenie dziąseł. – Chroniczny stan zapalny, jak między Niemcami Wschodnimi i Zachodnimi – mówi. Na betonie umieścił ogromną szczoteczkę do zębów, która ma zwalczyć infekcję. Ot, takie dentystyczne spojrzenie na niemiecką rzeczywistość.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2014

Artykuł pochodzi z dodatku „Jak obalano mur