Ciało w izolacji

Narastający niepokój i lęk przed śmiercią, potrzeba ucieczki od rzeczywistości – prowadzą do większej konsumpcji pornografii. To nie jest tylko problem czasu pandemii, choć w niej stał się on szczególnie wyraźny.

20.04.2021

Czyta się kilka minut

 / JOANNA RUSINEK
/ JOANNA RUSINEK

Sam jesteś dla siebie najbezpieczniejszym partnerem. Masturbacja nie niesie ryzyka infekcji SARS-CoV-2, zwłaszcza jeśli myjesz ręce (oraz zabawki) wodą i mydłem przez co najmniej 20 sekund przed i po” – czytamy w informatorze wydanym na początku zeszłego lata przez nowojorski departament zdrowia. Urzędnicy pocieszają: „Nawet na dystans może być nieco perwersyjnie, masturbujcie się wspólnie – kamerki internetowe są sexy. Jeśli już koniecznie musicie się spotkać, bądźcie kreatywni: wymyślajcie pozycje i wybierajcie miejsca, dzięki którym wasze twarze będą jak najdalej od siebie”. Z krótkiego, skromnego dokumentu, w którym jedyną ilustracją jest szarawy logotyp instytucji, dowiadujemy się również, jakie kontakty seksualne szczególnie sprzyjają zakażeniu koronawirusem, jakby mocodawcy zdawali sobie sprawę z wątpliwej skuteczności zalecenia „zostań w domu” – choć trudno nie polubić mydła i maseczki (a przy okazji także kamerki) po pilnym przestudiowaniu takiej broszury.

Nie tylko nowojorczycy ochoczo skorzystali z zaleceń troszczącej się o ich dobrostan instytucji. Z oficjalnych statystyk serwisu Pornhub, najpopularniejszego źródła pornografii na świecie, wynika, że w czasie pandemii wszyscy chętniej uprawialiśmy cyberseks. Także nad Wisłą.

Sekscesy

Gdy pod koniec lat 80. władze PRL mierzyły się ze wzrostem niepokojów społecznych, pogarszającą się sytuacją gospodarczą i falą strajków, za wentyl bezpieczeństwa posłużyła m.in. liberalizacja cenzury wobec seksu i erotyki. „Seks­cesy” w telewizji, „Sexbutik” w „Sztandarze Młodych”, „Na spocznij” w „Żołnierzu Polskim” i wreszcie – zgoda na publikację (w nakładzie 250 tys. egzemplarzy) rodzimego „Playboya”, czyli „Pana. Magazynu Poradniczo-Hobbystycznego dla Mężczyzn”, w którym obok zdjęć dokazujących na plaży młodych kobiet mimochodem leciały teksty o kluczowej roli Polski w ONZ.

– Tak jak PRL luzował szlufki obyczajowego gorsetu, by przekierować energię Polaków na kabarety, koncerty rockowe czy pornografię, tak Pornhub, wprowadzając od marca 2020 r. darmowy pakiet premium, miał w tym swój ukryty interes – mówi „Tygodnikowi” Ewa Stusińska, badaczka dyskursu pornograficznego w polskiej prozie współczesnej oraz autorka mającej premierę w tegoroczne Walentynki książki reporterskiej o „świerszczykach”, w której pojawia się także historia „Pana”. – Nie sądzę, by po pandemii konsumenci tej oferty łatwo z niej zrezygnowali – przewiduje Stusińska.

Rzeczywiście, entuzjazm, z jakim specjaliści od zdrowia publicznego od kilkunastu miesięcy celebrują masturbację, może być krokiem nie tylko w kierunku „wypłaszczania krzywej”, ale także destygmatyzacji seksu solo. Z drugiej strony – pandemicznej alternatywie dla seksu partnerskiego często towarzyszą zdjęcia i filmiki obudowane algorytmami, które błyskawicznie uczą się, co sprawia nam przyjemność, nie oczekując (poza opłatą abonamentową) zobowiązań ani wzajemności. Warszawa, która zaraz za Londynem, Paryżem i Rzymem jest największą europejską konsumentką pornografii, coraz częściej narzeka na nudę w sypialni. W ciągu ostatniego roku zmieniła jeszcze preferencje – zamiast swojskiego „polskiego porno” w pole wyszukiwania w serwisach pornograficznych wpisuje „koronawirus + sex”.

Zamiast gry wstępnej

Po wielkim boomie początku lat 90., gdy całe nakłady „świerszczyków” znikały z kiosków i bazarowych szczęk w ciągu zaledwie kilku dni (jak wylicza medioznawca Tomasz Kowalski, dostępnych było wówczas ponad 80 tytułów prasowych), erotyka na analogowych nośnikach szybko przestała być chodliwym towarem. Nawet kopiowane w nieprzeliczalnych ilościach pirackie VHS-y powędrowały w końcu do piwnic i pawlaczy. Uchwalenie w 1997 r. nowego kodeksu karnego depenalizującego tzw. miękką pornografię nie tylko umożliwiało pojawienie się nad Wisłą zachodnich wydawców, którzy swoimi produktami przyćmić mieli naszą półprofesjonalną wytwórczość. Było także objawem pękania państwa pod naporem treści erotycznych docierających coraz szerszym strumieniem – przez telewizję satelitarną, komórki czy dostępny już wtedy dla posiadaczy kabla telefonicznego internet. W tym samym roku pierwsze badania życia seksualnego Polek i Polaków przeprowadził prof. Zbigniew Izdebski.

Porównując kolejne, realizowane co cztery lata rundy jego badań, zauważyć można kilka interesujących prawidłowości. Przede wszystkim – fizycznej stronie naszych relacji przypisujemy coraz mniejsze znaczenie. W statystykach widać wyraźny wzrost odsetka osób uznających seks za nieistotny w ich życiu: 10 proc. w 2001 r. wobec 20 proc. w 2017 r. Coraz częściej przyznajemy się także do braku satysfakcji – w pierwszych miesiącach pandemii aż 19 proc. Polek i Polaków oceniało swoje życie seksualne jako nieudane (w roku 2017 było to 13 proc.), przy czym największe różnice zanotowano wśród najmłodszej grupy respondentów (wzrost niezadowolenia o 12 punktów procentowych u osób w wieku 18-29 lat).

– Największą przeszkodą na drodze do udanych relacji, na którą niezmiennie wskazują Polacy, jest zmęczenie i przewlekły, narastający latami stres wynikający z naszych aspiracji konsumpcyjnych – tłumaczy statystyki prof. Izdebski. – Nawet na podstawie rozmów z moimi pacjentami mogę powiedzieć, że młodzi ludzie pracują zdecydowanie za dużo: od rana do wieczora, często na dwóch etatach. Konsekwencją takiego trybu życia jest spadek częstotliwości współżycia seksualnego.

Coraz mniej czasu w łóżku poświęcamy na grę wstępną, coraz krócej trwa także, jak deklarujemy, sam stosunek. Powszechniejszy staje się natomiast auto­erotyzm – regularnie masturbuje się co drugi mężczyzna i co czwarta kobieta w wieku od 18 do 49 lat (wzrost o 15 punktów procentowych w stosunku do 2011 r.) – i towarzysząca mu, jako element pobudzający, pornografia.

Pięć lat temu zetknięcie z nią deklarowało 75 proc. mężczyzn i 45 proc. kobiet; dziś (dane z badań prof. Izdebskiego za rok 2020) dokładnie tyle respondentek i respondentów mówi o regularnym z niej korzystaniu. Pandemia wzmocniła ten nawyk. W odpowiedzi na przeprowadzoną w pierwszych tygodniach lockdownu ankietę 31 proc. młodych mężczyzn i 16 proc. młodych dorosłych kobiet przyznało, że ogląda więcej pornografii niż zwykle. Przez internet nawiązywaliśmy także nowe relacje: 43 proc. młodych mężczyzn oraz 40 proc. kobiet częściej korzystało z aplikacji randkowych i decydowało się na cyberseks.

Trend zauważyły także badaczki z krakowskiego Muzeum Etnograficznego, które gromadziły dzienniki pierwszych tygodni pandemii. Czytamy w nich m.in.: „założyłem aplikacje Tinder i Badoo i tam poznaję dużo nowych kobiet”, „nowe relacje nawiązuję przez portale randkowe dla zabicia czasu”, „Tinder pozwala zmieniać lokalizację na całym świecie, więc można porozmawiać z innymi ludźmi, którzy też zmagają się z zamknięciem”.

Eros i Tanatos

Izolacja i wynikająca z niej monotonia, a nawet deprywacja sensoryczna, której doświadczaliśmy odcięci nie tylko od innych ludzi, rozrywek i sposobności swobodnego randkowania, ale wszelkiej aktywności fizycznej, to jednak tylko jedna z przyczyn nagłego wzrostu zainteresowania stronami porno.

– Rzeczywiście, słyszę od pacjentów, że sięgają po pornografię z powodu nudy, w odpowiedzi na potrzebę nowego, silnego bodźca – przyznaje dr Robert Kowalczyk, psycholog, seksuolog kliniczny i psychoterapeuta, wykładowca Uniwersytetu SWPS. – Ale idąca w parze z masturbacją pornografia jest także istotnym elementem regulacji napięcia seksualnego oraz emocji. Jeśli cierpimy wskutek niezaspokojenia podstawowych potrzeb, a z powodu pandemii dzieje się to z tysiąca różnych powodów, częściej będziemy też sięgać po pornografię. Masturbacja szybko redukuje napięcie, przynosząc ulgę i chwilowe oderwanie od rzeczywistości.


Czytaj także: Anna Goc: Pokolenie porno


Badania, które zebrał, podsumował i opublikował kilka miesięcy temu na łamach „IJIR: Your Sexual Medicine ­Journal” zespół naukowców pod kierunkiem Fabia Zattoniego, jednoznacznie wskazują, że w przypadku pandemii to narastający niepokój prowadzi do większej konsumpcji pornografii. Ułatwiająca masturbację wizualna podnieta to powszechnie dostępna, niskokosztowa metoda sprawiania sobie przyjemności, radzenia z samotnością, objawami depresji, a nawet lękiem przed śmiercią.

Jak pisze związany z Instytutem Kinseya psycholog Justin J. Lehmiller, kiedy nieustannie pokazuje się nam drastyczne zdjęcia – jak robiły to, szczególnie na początku pandemii, media – a ludzi wokół oglądamy w kojarzących się z procedurami medycznymi maseczkach chirurgicznych i lateksowych rękawiczkach, wciąż przypominamy sobie o własnej śmiertelności. Podświadomie zmieniamy wówczas swoje postawy i zachowania tak, by móc poradzić sobie z tą „przerażającą, zwracającą ku ostateczności perspektywą”, pisze Lehmiller. Wzniecanie pożądania jest jedną z postaw dających nadzieję na wyzdrowienie.

Spośród pięciu popularnych witryn pornograficznych poproszonych przez zespół Zattoniego o dane, tylko Pornhub umożliwił naukowcom pobranie statystyk. Pokazują one, że pod koniec marca 2020 r. odnotowano globalny 25-procentowy wzrost dobowego ruchu w serwisie w porównaniu ze średnimi wynikami na przestrzeni ostatnich czterech lat.

Czy zatem rzeczywiście lęk, o którym pisze Lehmiller, był tak silny, jak sugerowałyby to statystyki naszych odwiedzin na Pornhubie? Zespół psychologów z Uniwersytetu SWPS, Instytutu Psychologii PAN i Indiana University w Pensylwanii raz na kwartał pytał o obawy związane z pandemią. Odpowiedzi pokazują, że to młodzi ludzie w wieku od 18 do 24 lat byli przez cały ten czas najbardziej dotknięci skutkami lockdownu – częściej zdarzały im się napady złości, agresji czy frustracji. Narastało poczucie osamotnienia, a obniżało się zadowolenie z życia i przekonanie o sprawowaniu nad nim kontroli. W każdym z czterech etapów badania młode kobiety wypadały gorzej niż mężczyźni.

Jak się masz?

To właśnie młodym kobietom postanowiły się przyjrzeć badaczki z Zakładu Seksuologii Społecznej i Klinicznej UAM.

– Chciałyśmy dowiedzieć się, na ile dla funkcjonowania seksualnego kobiet w czasie pandemii ma znaczenie ich stan emocjonalny – opowiada „Tygodnikowi” psycholożka i seksuolożka kliniczna dr Monika Zielona-Jenek. – Wnioski na razie możemy formułować bardzo ostrożnie – zastrzega, przeglądając, ze względu na ogromną liczbę uczestniczących w badaniu respondentek, nie do końca jeszcze opracowane wyniki. – Ale jedno jest pewne: połowa ankietowanych kobiet opisała istotne obniżenie jakości swojego funkcjonowania seksualnego, czyli słabe pożądanie, trudności w podniecaniu, doświadczaniu orgazmu i satysfakcji seksualnej, a także doświadczanie bólu.

Kobiety pisały o dezorientacji i lęku, spadku zainteresowania współżyciem, dokuczliwym braku możliwości realizacji swoich potrzeb seksualnych. Dla wielu młodych kobiet trudnością było ograniczenie możliwości spędzania wspólnego czasu z partnerem lub partnerką seksualną, z którymi nie mieszkają na co dzień.

– Druga rzecz, jaka rzuca się w oczy, to nasilenie zaburzeń emocjonalnych – relacjonuje dr Zielona-Jenek. – Na ogólne pytanie o samopoczucie 65 proc. kobiet odpowiedziało, że na początku pandemii znacznie się ono pogorszyło. Ok. 30 proc. młodych kobiet pisało, że były to takie trudności, które w znaczącym stopniu utrudniały im funkcjonowanie na co dzień. Inną kwestią jest, że aż 25 proc. kobiet zadeklarowało zmaganie się z chorobami przewlekłymi: zaburzeniami nastroju, zaburzeniami odżywiania, chorobami układu pokarmowego, neurologicznymi, dolegliwościami ginekologicznymi czy endokrynologicznymi.

Jak podkreśla dr Zielona-Jenek, z przeprowadzonych badań wynika jednak, że fakt, iż kobiety chorują przewlekle, nie ma bezpośredniego wpływu na ich funkcjonowanie seksualne. Dla możliwości czerpania satysfakcji z własnej seksualności większe znaczenie ma to, jakie jest subiektywne odczucie stanu zdrowia, mówiąc prościej – samopoczucie.

Prowadzone na świecie badania potwierdzają, że obniżony nastrój ma wpływ na częstotliwość współżycia i zmniejszoną satysfakcję z życia seksualnego. Próbują również wyjaśniać wykorzystywanie pornografii jako – wywołanej kryzysem – ucieczki od rzeczywistości. Albo próby jej obłaskawienia.

Kosmici w Wuhan

Wśród najbardziej pożądanych osób i tematów wpisywanych w okienko wyszukiwania na stronie Pornhub (obok „amatorek i amatorów”, czyli osób spoza branży pornograficznej) są postaci ze świata popkultury i polityki, ale także zjawiska, o których dowiadujemy się za sprawą mediów społecznościowych. Chcemy oglądać kosmitów, osoby przebrane za postaci z gier (cosplay), posłuchać dźwięków wywołujących gęsią skórkę (ASMR). Co więcej: wiele emocjonujących, wyczekiwanych na całym świecie wydarzeń, jak premiera „Cyberpunka 2077” czy „Avengersów”, debata prezydencka w USA, a nawet wizyta piosenkarki Miley Cyrus w popularnym podkaście, sprawiają, że pragniemy obejrzeć ich pornograficzne odpowiedniki. Dotyczy to nawet tak mało „seksownych” sytuacji, jak awaria oprogramowania do wideokonferencji i spotkań online (gdy w Wielkiej Brytanii i USA padł znany dziś każdemu Zoom, jego zawiedzeni użytkownicy ruszyli na Pornhuba).

– Nie tylko każdy bohater popkultury ma swój odpowiednik na stronach pornograficznych – tłumaczy tę prawidłowość dr Kowalczyk. – Bieżące wydarzenia po prostu znajdują odzwierciedlenie w fantazjach seksualnych, a pornografia jest sposobem na ich oswajanie. Film pornograficzny stał się formą interpretacji rzeczywistości. Jeśli w innych dziedzinach twórczości artystycznej i gatunkach ­ filmowych: fabularnych, dokumentalnych czy fantasy, szukamy odwzorowania otaczającego nas świata, podobnie rzecz się ma z pornografią.

Pornhub poinformował o pierwszych próbach wyszukiwania „SARS-CoV-2” już pod koniec stycznia 2020 r., niedługo potem pornografia o tematyce koronawirusowej stała się globalnym trendem. Być może sam serwis rozbudził naszą ciekawość, bo już w marcu 2020 r. ponad 9 milionów razy wpisano w jego wyszukiwarkę słowa „corona” i „covid” (tę prawidłowość widać także w ­trendach ­Google’a). Co zobaczymy na ekranie? Seks w maskach, rękawiczkach czy kombinezonach, czasem akcja filmu rozgrywa się w Wuhan.

Tego rodzaju poszukiwania mogą być – jak czytamy w artykule zespołu Zattoniego – odpowiedzią na nieustanną potrzebę newsów i nowych doznań (tzw. ­novelty seeking), która, jeśli realizuje się w obrębie treści pornograficznych, może prowadzić do przesuwania granicy akceptowalnych bodźców w niebezpiecznym kierunku, np. sięgania po obrazy seksu i przemocy. Ta potrzeba nowości jest jednocześnie związana, jak mówi dr Kowalczyk, z automatyczną koniecznością ich oswajania, a także – jak widać po przywołanych powyżej trendach – naszą skłonnością do fetyszyzowania praktycznie wszystkiego.

Znana jest anegdota, wedle której kiedy ludzie angażują się w czynności wywołujące stan wyjątkowego pobudzenia – jak jazda kolejką górską – a następnie spotykają nieznajomego, jego atrakcyjność wzrasta. Sytuacje wywołujące lęk, jak pandemia koronawirusa, także mogą potęgować podniecenie i pobudzenie seksualne. W tym kontekście, jeśli ludzie oglądają wywołujące w nich niepokój wiadomości o koronawirusie (co oznacza, że są w stanie pobudzenia fizjologicznego) i zobaczą ujęcie atrakcyjnej osoby w masce, może to stanowić podstawę do rozpoczęcia seksualizacji tego obrazu, a więc także poszukiwania w internecie treści odpowiadających formule „koronawirus + sex” – dowodzi na łamach pisma „Psychology Today” Lehmiller. Nadwyżka emocji domaga się rozładowania w akcie masturbacji.

– Podczas rozmów z pacjentami często mam wrażenie, że doświadczając stanu napięcia fizycznego nie potrafimy odróżnić stresu od podniecenia – potwierdza prof. Izdebski. – Materiały pornograficzne dają szansę chwilowego rozładowania napięcia seksualnego, ale nie pomagają w dłuższej perspektywie radzić sobie ze stresem.

Każdy z nas zapewne choć raz poczuł, że pandemia zamknęła go w dziwnej przestrzeni między przeszłością a przyszłością, w „już nie i jeszcze nie”, i podobnie rzecz się ma z pornografią. O ile, jak zwracał uwagę w monografii poświęconej historii tego zjawiska socjolog prof. Lech Nijakowski, powieści czy filmy pornograficzne miewają swój początek, to nie mogą mieć właściwego innym formom fabularnym końca – chwilowo zaspokojony odbiorca opuszcza świat przedstawiony, by za jakiś czas powrócić do niego z nową potencją jako do „wiecznego teraz”.

Punkt widzenia gracza

Prof. Nijakowski w swojej monografii zwracał także uwagę na to, co różni interpretującego rzeczywistość widza filmu dokumentalnego od widza filmu pornograficznego – otóż pornografia zakłada jego pełne, także fizyczne zaangażowanie. Krytyczne oko uniemożliwia pobudzenie ciała. W tym kontekście wymarzonym dla rozwoju pornografii medium wydają się konsole i gry wideo. I rzeczywiście – już w 2019 r. gatunek „POV” (chodzi o point of view, czyli sytuację, w której widz dzięki wirtualnej rzeczywistości może się poczuć aktorem filmu) był jednym z trzech najczęściej wyszukiwanych w serwisie Pornhub.

Nie trzeba być jednak posiadaczem drogich gogli VR, by zostać wirtualnym gościem domu publicznego czy wdać się w cyberromans. Zaraz po premierze wyprodukowanego przez CD Projekt „Cyberpunka 2077”, najgłośniejszej gry czasu pandemii, milion osób na całym świecie nie tylko jednocześnie uprawiało wirtualny seks z przypadkowo napotkanymi w niej postaciami, przy okazji realizowania swoich misji (w pewnym momencie gry wyłącznie jako mężczyzna, „w ciele” Keanu Reevesa), ale także znajdowało w świecie przedstawionym setki erotycznych gadżetów i plakatów.

– Rzeczywiście one są wszędzie – przyznaje zajmująca się seksualnością gier autorka fanpage’a „6 kolorów gier wideo” Aleksandra Olszar. – To tylko pokazuje, jak bezmyślnie przeseksualizowany jest ten świat.

Zapytana o zacieranie granic między pornografią a popkulturą i fakt, że sceny seksu między bohaterami „Cyberpunka 2077” także trafiły do serwisów pornograficznych, Olszar odwołuje się do tezy przywołanej już przez dr. Kowalczyka – jeśli coś istnieje w internecie, ma swoją reprezentację w pornografii. Dlaczego ten trend zyskuje na popularności?

– Być może cyfrowy charakter takich filmów sprawia, że z umysłu oglądającego znikają nieodłączne przy konsumowaniu klasycznej pornografii pytania o to, czy wszyscy są na planie z własnej woli, czy nikomu nie dzieje się krzywda i czy zysków nie zgarnia grupa przestępcza. A może po prostu przenikanie tych sfer stało się już swego rodzaju sztuką fanowską – zastanawia się Olszar.

Gry takie jak „Cyberpunk 2077” są doskonałą realizacją idei pornografii w rozumieniu Nijakowskiego: uczestniczymy tu już nie tylko podnieceni po drugiej stronie ekranu, ale w samym akcie seksualnym – poprzez swój awatar.

– Romanse w grach fabularnych powstają po to, by gracz mógł nawiązać większą więź ze światem przedstawionym, poczuć, że ma w nim coś własnego, intymnego – mówi Olszar. – Jeszcze dekadę temu sceny erotyczne zdecydowanie za często były w grach formą nagrody. Ponadto pisane były wyłącznie z myślą o mężczyznach. Dziś, gdy częściej grają kobiety, osoby o różnej wrażliwości i różnych potrzebach, gry dojrzały.

Tę ewolucję widać m.in. na przykładzie produkcji kanadyjskiego studia BioWare.

– Zmiany zachodziły nawet w obrębie tych samych serii – opowiada Olszar. – „Mass Effect” i „Dragon Age” zaczynały od traktowania seksu jako nagrody dla gracza, ale kolejne odsłony tych samych marek odchodziły od tego wzorca. W „Dragon Age: Inkwizycji” z 2014 r. nie każdy romans kończy się seksem. W „Mass Effect: Andromedzie” (2017) gracz może seksu odmówić, proponując, by okazać sobie uczucia w inny sposób. Co ważne, nie jest to potępiane ani traktowane w scenariuszu rozgrywki jako zły wybór. Duża część romansów w grach w ogóle nie skupia się już zresztą na treściach seksualnych. Relacje budowane są raczej na wspólnych doświadczeniach i wzajemnym, stopniowym poznawaniu postaci. Jeśli już dochodzi do aktu, nie jest on pozostawiony bez kontekstu, a staje się np. częścią rytuału przejścia młodego bohatera w dorosłość, jak w „Life is Strange 2” (2018).

Szkoła uczuć i fabryki zabawek

Dojrzałość, zarówno konsumentów, jak i ustawodawców na poziomie krajowym i międzynarodowym, jest skądinąd warunkiem rozmowy o pornografii.

– Materiały erotyczne z założenia nie są przeznaczone dla niepełnoletniego widza. Ludzie dorośli, świadomi, jaki film oglądają, mają do tego prawo – zastrzega prof. Izdebski. – Problem, jaki wiąże się z nadmiernym korzystaniem z pornografii w pandemii, tkwi raczej w braku ­dyskusji na jej temat. Przy czym nie chodzi tylko o to, by powtarzać sobie, że pornografia nie odzwierciedla rzeczywistego życia seksualnego i nie pokazuje ludzi, którzy naprawdę się kochają. Rozmawiajmy o tym, dlaczego sięgamy po pornografię. Co daje jej oglądanie? Wreszcie: co zastępuje?


Czytaj także: Jak rozmawiać z dzieckiem o pornografii


Konieczna jest edukacja seksualna, która uczy odróżniać seks od seksizmu, fantazję od przemocy, a wyczyny kaskaderskie na planach filmowych od zachowań w sypialniach. Oraz świadomość, że aktorzy dobierani są „po warunkach”, wydepilowani i stymulowani (poprzez pompki naczyniowe przyjmują substancje wzmacniające – jak opisuje w jednym z artykułów na temat przemysłu pornograficznego dr Kowalczyk). Materiały kręcone są wiele dni, cięte i montowane, a następnie komputerowo korygowane. Pornografia nie jest filmem dokumentalnym – jest zobrazowaniem fantazji o życiu seksualnym. Ale jej zakaz nie rozwiąże naszych problemów w łóżku.

– Wiemy z historii, jak represjonowanie seksualności wpływało na wzrost podziemia przestępczego, przykład wiktoriańskiej Anglii jest tu najbardziej wymowny – przypomina Ewa Stusińska. – Z drugiej strony, wolna amerykanka prowadzi do innego typu nadużyć, jak przejmowanie produkcji przez międzynarodowych gigantów hardcore’u, którzy troszczą się o zysk kosztem praw pracowniczych, ciągłego podkręcania bodźców czy tworzenia mechanizmów uzależnienia. Niszowe produkcje czy filmy takich autorek, jak szwedzka reżyserka Erika Lust, nie mają z nimi szans. Nowe regulacje wymagałyby przede wszystkim uznania pornografii za legalną branżę i zaproszenia jej do trójstronnego dialogu (rząd – organizacje – pracodawcy) w celu wypracowania optymalnych rozwiązań. Tymczasem w Polsce nie ma na nią nawet oddzielnego kodu Polskiej Klasyfikacji Działalności, więc producenci gadżetów erotycznych korzystają z PKD wytwórców zabawek.

Pandemia i towarzyszące jej zjawiska, jak przymusowa izolacja, wywołują silny stres i zaburzenia nastroju, a następnie, pozostawiając nas z nadmiarem wolnego czasu i nieograniczonym dostępem do pornografii, mogą prowadzić do uzależnienia, które skutkuje tylko pogłębieniem zaburzeń, drażliwością i lękiem. Specjaliści są jednak sceptyczni wobec obaw, czy obserwowane w ciągu ostatniego roku wzmożone zainteresowanie stronami z pornografią przełoży się w dłuższej perspektywie na dysfunkcje seksualne.

„Podobnie jak w przypadku większości aspektów trwającego kryzysu związanego z koronawirusem, nie ma jeszcze wystarczających danych do formułowania takich prognoz – podkreśla na łamach „The Conversation” psycholog Joshua B. Grubbs. – Kiedy ludzie znów będą mogli bezpiecznie spędzać czas z przyjaciółmi i partnerami, wykorzystanie pornografii prawdopodobnie wróci do poziomów sprzed pandemii” – pisze. Podobnego zdania jest prof. Izdebski.

O tym, czy rzeczywiście mamy do czynienia z krótkoterminowymi adaptacjami, czy długoterminowymi wzorcami zachowań, przekonamy się prawdopodobnie z jego kolejnych badań. ©℗

PORNO, ­PSYCHIKA, UZALEŻNIENIE

„­PROBLEMATYCZNE ­KORZYSTANIE z pornografii w sieci” (ang. POPU) jest przedmiotem intensywnych badań i debat naukowców, choć wciąż nie udało się określić jasnych kryteriów rozpoznania uzależnienia od pornografii. Część prac wskazuje, że POPU – podobnie jak inne uzależnienia – wiąże się z problemami psychicznymi. Badanie grupy 1000 studentów opublikowane na początku tego roku wskazuje, że wśród tych kompulsywnie oglądających pornografię zaburzenia depresyjne zgłaszało ponad 55 proc. A oprócz depresji były inne zaburzenia ­nastroju, które (poza objawami psychiatrycznymi, ­takimi jak obniżony nastrój, niskie poczucie własnej wartości, anhedonia) mogły powodować szereg objawów somatycznych – osłabienie, bezsenność, ból brzucha, problemy żołądkowo-jelitowe i wiele innych. Wśród negatywnych efektów wymienia się także stres, zaburzenia lękowe i powiązanie uzależnienia od pornografii z innymi uzależnieniami, w tym od alkoholu, narkotyków i hazardu.

ZA KLINICZNĄ ­MANIFESTACJĘ tego potencjalnego zaburzenia uznaje się również brak satysfakcji psychoseksualnej i niemoc płciową. Jednak konsensus w tej kwestii nie jest ustalony: prace naukowe pokazują zarówno pozytywny, jak i negatywny wpływ ­pornografii na życie erotyczne i potencję ­badanych.

PROBLEMEM JEST jednak jej uzależniający charakter, który potwierdzają badania neurobiologiczne. Ciągły wyrzut dopaminy do mózgowego układu nagrody powoduje istotne zmiany neuroplastyczne, wśród nich redukcję wrażliwości jednych części mózgu i zwiększenie wrażliwości innych. Obserwuje się powiększenie w mózgu ciała migdałowatego, co może być efektem stresu związanego z uzależnieniem, zmniejszenie objętości prążkowia, który jest elementem układu nagrody, a także spadek liczby połączeń między tymi elementami a korą skroniową i przedczołową mózgu, co może tłumaczyć trudności w kontrolowaniu zachowań seksualnych. Redukcji ulega również sama kora przedczołowa, a to obserwowane było także w przypadku ­innych uzależnień, np. od internetu. ©BK

PORNOGRAFIĄ W SAMOTNOŚĆ, ROZMOWĄ W PORNOGRAFIĘ

„W CIĄGU OSTATNIEGO ROKU z pewnością widziałeś(-aś) wiele różnych obrazków, zdjęć czy filmów. Czasami mogły być one w sposób wyraźny związane z seksem – np. pokazywały nagich ludzi albo ludzi w czasie seksu. Czy w ciągu ostatnich 12 miesięcy widziałeś(-aś) cokolwiek tego typu?” – zapytała uczniów w wieku 11-18 lat ­Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę na potrzeby ogłoszonego pod koniec 2017 r. raportu „Kontakt dzieci i młodzieży z pornografią” (Kantar Millward Brown SA i Realizacja sp. z o.o.). 43 proc. nastolatków i dzieci – w tym co drugi chłopiec i co trzecia dziewczyna – miało w ciągu roku poprzedzającego badanie kontakt z materiałami pornograficznymi bądź seksualizującymi. Aż co piąty respondent odmówił jednoznacznej odpowiedzi, dlatego skala zjawiska może być większa. Co piąty badany mający kontakt z pornografią trafia na nią codziennie, co czwarty – raz lub dwa razy w tygodniu.

– NIE MAMY najświeższych danych, ale można sądzić, że w pandemii skala zjawiska jest nawet większa – mówi Marta Wojtas, psycholożka i koordynatorka Poradni „Dziecko w Sieci” FDDS. – Rodzice dzieci, które miały kontakt online z pornografią, zgłaszają się do nas częściej niż przed marcem 2020 r. Wiemy też, że w czasie epidemii i lockdownu zwiększyła się aktywność młodych ludzi polegająca na przesyłaniu osobom poznanym w sieci własnych zdjęć intymnych, co może wynikać m.in. z zaniku bądź osłabienia relacji rówieśniczych w świecie realnym i poszukiwania ich w tym wirtualnym. Skądinąd wiemy też, dzięki doniesieniom Europolu, że wzrosła aktywność sieciowa pedofilów, i że zwiększyła się liczba pobrań materiałów przedstawiających wykorzystywanie seksualne dzieci. To wszystko razem daje obraz sytuacji, w której młodzi są narażeni na jeszcze większe ryzyko skrzywdzenia niż przed epidemią. A także większe prawdopodobieństwo wyrządzenia krzywdy sobie samemu, bo pornografia ma duży potencjał uzależniający, dostarczając bodźców bardzo stymulujących mózg i rozregulowując w układzie nerwowym tzw. ośrodek nagrody.

CO MOŻEMY JAKO RODZICE ZROBIĆ? Po pierwsze, jeszcze bardziej niż zwykle zwracać uwagę na bezpieczeństwo dzieci w internecie. Po drugie, dostrzegłszy coś niepokojącego porozmawiać, traktując takie zdarzenie jako pretekst, by zająć się psychoseksualnym rozwojem naszego dziecka. Informacje od mądrych dorosłych będą zawsze lepsze niż „wiedza” z sieci.

©(P) PW

Tekst edytowano 21 kwietnia

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Od 2018 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, dziennikarka i redaktorka Działu Kultury, wydawczyni strony TygodnikPowszechny.pl. W 2019 r. nominowana do nagrody Polskiej Izby Książki za najciekawszą prezentację książek i czytania w mediach drukowanych. Od… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 17/2021