Chwiejne, czyli żywe

Siedemdziesiąte urodziny księdza Halíka to okazja, której nie mogę zmarnować.

02.07.2018

Czyta się kilka minut

 / GRAŻYNA MAKARA
/ GRAŻYNA MAKARA

Kim jest, opowiedział sam w wydanej ostatnio książce „Czy to było życie?”. Opowiedział też nieco o sobie w zamieszczonym w tym numerze wywiadzie – udzielonym z tejże okazji – czeskiemu pismu „Lidové Noviny”. W Polsce wiemy, kim jest. Mamy wszystkie jego książki przełożone na nasz język. Były rozchwytane jak świeże bułeczki. Spotkania z księdzem Halíkiem w Polsce przyciągają tłumy, a nazywanie go „czeskim Tischnerem” świadczy o tym, że uznaliśmy go za swojego, jako że Tischner jest u nas swoim tak bardzo, że bardziej być swoim już się nie da.

Godzi się więc na 70. urodziny powiedzieć księdzu Tomaszowi, dlaczego jest dla nas ważny.

Jest ważny, bo jest księdzem-myślicielem. Mamy wielu księży-uczonych, profesorów, pisarzy, nauczycieli i pasterzy różnych stopni. Myślicieli jakoś mniej. Myśliciel, jak wiadomo (ze słownika), to „człowiek dążący do poznania i rozumienia rzeczywistości, poszukujący prawdy o życiu, ludziach i świecie”.

Jako taki ks. Halík nie powiela znanych pobożnych schematów. Stawia pytania, w których znajdujemy własne pytania, szuka odpowiedzi, których my szukamy, jest w ich formułowaniu odważny wtedy, kiedy nam brakuje odwagi. Wykłada, publikuje artykuły, nie stroni od wypowiedzi w środkach przekazu, ale książki pisze w nadreńskiej pustelni. Przebywa tam odcięty od świata pięć tygodni w roku i pisze przed Najświętszym Sakramentem, który – jak mówi – stawia na ołtarzu przed biurkiem, przy którym pracuje.

Wszechstronnie wykształcony, był jako tajny ksiądz terapeutą w klinice dla alkoholików i narkomanów. Teraz pracuje na Uniwersytecie Karola w Pradze i jest duszpasterzem akademickim. Połączenie kapłaństwa z zawodem cywilnym uważa za model, do którego Kościół za jakiś czas wróci. Może dzięki temu, że żyje nie tylko w mikrokosmosie kościelnym, jego książki, choć o tematyce religijnej, ale nie „książki pobożne”, przemawiają także do zlaicyzowanego czytelnika.

We wspomnianym wywiadzie informuje, że ostatnio się przyłączył do inicjatywy wspierania reformatorskiej myśli papieża Franciszka. Wraz ze znanym naszym czytelnikom ks. prof. Paulem Zulehnerem zwerbowali do tej akcji 1400 profesorów teologii i mnóstwo innych osób z całego świata.

Jeśli ksiądz Halík mówi w wywiadzie, że „chrześcijaństwo to kolejne reformacje” i że „musi być [ono] otwarte dla wszystkich”, to natychmiast dodaje: „Jezus realistycznie powiedział, że jest to stroma i wąska ścieżka, którą kroczą nieliczni. Przypowieść o soli – mówi dalej ks. Halík – także nie jest wezwaniem do chrześcijaństwa masowego”.

Zwracam na to uwagę w związku ze znajdującym się w tym numerze artykułem Piotra Sikory o sekularyzacji Polaków. Tak bardzo przywykliśmy do naszej katolickiej masowości, że w głowach się nam nie mieści, iż z tą masowością moglibyśmy się kiedykolwiek rozstać. A to właśnie zdają się zapowiadać omawiane w artykule Piotra Sikory badania.

Prognozy to nie ślepe przeznaczenie. Bo jednak tymczasem są Polacy, którzy rozchwytują książki ks. Halíka, szukają kościołów i duszpasterstw, w których się mogą odnaleźć, zapełniają liczne domy rekolekcyjne i licznie uczestniczą w wielkopostnych rekolekcjach. W dobie kryzysu wiary rośnie zapotrzebowanie na księży Halíków, ale też na prostych świadków wiary takich jak ks. Kaczkowski. Nie słabnie zapotrzebowanie na „kościoły dominikanów” (w cudzysłowie, bo nie muszą to być dominikanie, chodzi o styl). Tak więc kryzys, na który wskazują badania Pew Research Center i o którym pisze Piotr Sikora, może, choć nie musi się okazać dla naszego katolicyzmu łaską przebudzenia.

Podsumowując, wróćmy do księdza Halíka. „Kilkakrotnie w ostatnich latach osobliwie się zachwiało moje serce, mój wewnętrzny duchowy świat, moje kapłaństwo. Tak, nieraz musiałem się przed sobą przyznać, że moja wiara się chwieje – aby zaraz potem uświadomić sobie i doświadczyć, że w tym zachwianiu był Bóg (…) To, że nasze serce nie jest niezachwiane, znaczy również, że nie jest z kamienia, to, że nasza wiara (w najszerszym możliwym sensie tego słowa) nie jest niezachwiana, może po prostu znaczyć, że jest żywa. Boję się ludzi o niezachwianych przekonaniach” (z książki „Co nie jest chwiejne, jest nietrwałe”). ©℗

CZYTAJ TAKŻE:

KS. TOMÁŠ HALÍK: LUBIĘ WSZYSTKO, CO ROBIĘ

PIOTR SIKORA: POLSKA NIEKATOLICKA

KS. ADAM BONIECKI: WSPÓLNOTA STĘSKNIONYCH

 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 28/2018