Chrzestna Europy

W dawnej Tiatyrze była zamożną, poważaną kobietą. W dzisiejszym Akhisar nikt o niej nie słyszał. Pierwsza chrześcijanka w Europie, św. Lidia, pochodziła z Turcji.

20.11.2017

Czyta się kilka minut

Święta Lidia z Tiatyry / DOMENA PUBLICZNA
Święta Lidia z Tiatyry / DOMENA PUBLICZNA

W Akhisar, niewielkim mieście położonym w słynącej z fatalnych kierowców prowincji Manisa, mówi się dziś głównie o meczu. Wieczorem lokalny, całkiem niezły klub piłkarski Akhisar Belediyespor gra ze stambulskim Beşiktaşem, a jutro z izmirskim Göztepe. Miejski portal informacyjny donosi ponadto o 59‑latku, który zatruł się zebranymi w okolicznych lasach grzybami, czołowym zderzeniu dwóch aut (cztery ranne osoby przetransportowano do szpitala) i otwartej właśnie na osiedlu Hacı İshak kawiarni będącej jednocześnie księgarnią (do 10 grudnia kupując dwie książki, trzecią dostaje się gratis). Na półkach pozycje o osmańskich sułtanach, którzy przed przejęciem władzy w państwie zarządzali najpierw tutejszą prowincją, i o antycznej historii miasta zwanego dawniej Tiatyrą.

W jednej z nich ciekawostka: założone przez Lidyjczyków ok. 3 tys. lat p.n.e. miasto nazywane było w pewnym momencie Ohipko, Pelopią i Polonyą, jednak próżno szukać genezy tej ostatniej nazwy. Fiaskiem kończą się też inne poszukiwania. Książek, które przedstawiałyby bogate dzieje chrześcijaństwa na tych terenach, w księgarni nie ma. A przecież można by nimi zastawić co najmniej kilka regałów.

Miasto, którego już nie ma

Selin Aksut, Turczynka, która kilka miesięcy temu przyjęła chrzest z rąk polskiego zakonnika, nie jest zdziwiona. – Turcy w ogóle słabo znają historię kraju sprzed Atatürka, a chrześcijańskiej prawie wcale. Skąd księgarz miałby wiedzieć, że w Akhisar była gmina chrześcijańska, skoro ja sama o tym nie wiedziałam? – zastanawia się studentka turystyki, która listę okolicznych zabytków z różnych epok ma w małym palcu. Rzecz w tym, że w dawnej Tiatyrze nie zachowały się właściwie żadne namacalne ślady chrześcijańskiej obecności. Są – odkryte w XVII w. przez brytyjskiego konsula – ruiny antycznych budowli z grecką inskrypcją Thyateira, fragmenty drogi z czasów rzymskich, nie ma jednak żadnych kościołów.

Z pomocą przychodzi nam Ewangelia. Z Apokalipsy św. Jana dowiadujemy się, że tu właśnie działała prężnie jedna z pierwszych wspólnot chrześcijańskich. „Znam twoje czyny, miłość, wiarę, posługę i twoją wytrwałość” – pisze apostoł do współwyznawców zamieszkujących Tiatyrę, jedno z siedmiu miast, do których kieruje swoje przesłanie. Przestrzega ich jednak przed fałszywą prorokinią Jezabel, która ich „naucza i zwodzi (...) by uprawiali rozpustę i spożywali ofiary składane bożkom”. Nietrudno było o to w wielokulturowym i wielowyznaniowym mieście. Już wcześniej modlono się tu do boga Apollina Tyrimnaeusa, bogini Sambathe, istniała też synagoga.

Apokaliptyczne przestrogi na niewiele się zresztą zdały, bo niecałe dwa stulecia później rozpanoszyli się tu, skupieni wokół przepowiadających rychły koniec świata prorokiń, heretycy – montaniści. Historia zapomniała o tych wieszczkach, była jednak w Tiatyrze kobieta, o której pamięć trwa do dziś. To św. Lidia, nazwana przez ks. Józefa Gawora matką chrzestną Europy.

Dama w purpurze

Cofnijmy się na chwilę do czasów, gdy po Azji Mniejszej i Europie podróżowali i nauczali uczniowie Chrystusa. Jednym z najbardziej luksusowych towarów jest tkanina w intensywnym czerwono-fioletowym kolorze. To purpura, którą uzyskuje się dzięki specyficznemu barwnikowi produkowanemu przez dwa rodzaje żyjących w Morzu Śródziemnym ślimaków: szkarłatniki i rozkolce. Jeden osobnik – jedna kropla barwnika. W zachwycających barwach lubują się bogacze, a rzymscy wodzowie po zwycięskich bitwach przywdziewają togi w tym kolorze. Tak się składa, że w Tiatyrze żyje pobożna Żydówka imieniem Lidia, która zajmuje się wytwarzaniem i sprzedażą purpury. Lidia modli się do jednego boga, aktywnie uczestniczy w życiu miasta. Ma piękny dom, niewolników i znakomicie prosperujący biznes.

Zapewne właśnie w sprawach zawodowych przenosi się – nie wiadomo na jak długo – do nowej rzymskiej kolonii, macedońskiego Filippi. Tam los styka ją ze św. Pawłem, który – jak czytamy w relacji św. Łukasza zamieszczonej w Dziejach Apostolskich (16, 11‑15) – przybywa tu przez Troadę (okolice dzisiejszej tureckiej Troi). Paweł i jego towarzysze spędzają tu kilka dni. W szabat udają się nad rzekę i rozmawiają z zebranymi tam kobietami. „Przysłuchiwała się nam też pewna »bojąca się Boga« kobieta z miasta Tiatyra imieniem Lidia, która sprzedawała purpurę. Pan otworzył jej serce, tak że uważnie słuchała słów Pawła”. W efekcie Lidia wymogła na uczniach Chrystusa, by zatrzymali się w jej domostwie, i przyjęła chrzest, stając się w ten sposób pierwszą chrześcijanką na kontynencie europejskim.

Zawsze wierni Filipianie

I choć na tym kończą się imienne wzmianki o niej w Piśmie Świętym, nie kończy się przecież jej historia. Z Listu św. Pawła do Filipian dowiadujemy się o dalszych losach współtworzonej przez Lidię – pierwszej w Europie – wspólnoty chrześcijańskiej. Paweł z sentymentem wspomina swój pobyt w Filippi (a więc też u Lidii) i jest zadowolony z tego, jak radzą sobie jego bracia i siostry. Ma nadzieję, że podczas kolejnej wizyty w Filippi ujrzy ich „trwających mocno w jednym duchu, jednym sercem walczących wspólnie o wiarę w Ewangelię”. Wierni trwają więc i są „zawsze posłuszni”, a Paweł zapowiada im wizytę Tymoteusza i Epafrodyta prosząc, by godnie przyjęli tych, którzy dla wiary narażają życie.

W rozdziale trzecim Paweł nawołuje mieszkańców Filippi, by nie powracali do judaizmu, prosi, by go naśladowali pamiętając, że „nasza ojczyzna jest w Niebie”, w czwartym zaś, by nie troskali się i nie martwili, lecz w każdej sprawie zwracali się do Boga. Dziękuje też za przesłane mu finansowe wsparcie, zaznaczając, że nie uczynił tego żaden z innych Kościołów. Czy wśród tych, którzy „raz i drugi przysłali na potrzeby [Apostoła]”, mogło zabraknąć odważnej (w tamtym czasie nie było przyjęte, by kobieta zapraszała obcych mężczyzn do domu) Lidii, skoro to w jej domu spotykali się tutejsi chrześcijanie?

Pielgrzymka do Lidii?

O Lidii niewiele wiedzą europejscy chrześcijanie, trudno więc spodziewać się, żeby znali ją muzułmanie, zamieszkujący dziś krainę jej pochodzenia. Nie można im jednak odmówić niezwykłej gościnności i serdeczności, którą – tak jak Lidia – okazują nie tylko swoim. Choć w Akhisar mało kto słyszał o dawnej mieszkance, urząd miasta wspólnie z Ministerstwem Turystyki, Uniwersytetem Adnan Menderes i władzami prowincji Manisa próbuje to zmienić. Na tureckojęzycznej stronie poświęconej prowadzonym w Akhisar wykopaliskom znajdziemy obszerną informację o świętej i odnośniki do poświęconych jej fragmentów Incil – jak po turecku nazywany jest Nowy Testament.

Wpisuje się to zresztą w działania podejmowane przez rząd w celu ściągnięcia do Turcji nie tylko miłośników historii antycznej, ale też pielgrzymów pragnących odwiedzić miejsca, gdzie kiełkowało chrześcijaństwo. Ministerstwo Kultury i Turystyki przygotowało nawet listę ważnych dla chrześcijan miejsc, które należy promować. Znalazły się na niej m.in. słynące z ruin Efezu i sanktuarium Meryem Ana Evi miasto Selçuk, Demre (kiedyś Myra), skąd pochodził św. Mikołaj, Laodycea (dziś Denizli) – jeden z kościołów Apokalipsy, Kapadocja z dziesiątkami restaurowanych jeden za drugim skalnych kościołów i... Akhisar. Rodzinne miasto św. Lidii ma chyba najtrudniej, nie zachowały się tu przecież żadne fizyczne ślady obecności chrześcijan. W 100-tysięcznym Akhisar funkcjonują trzy hotele, z czego tylko jeden czterogwiazdkowy. Nikt też nie produkuje purpury, choć jest kilka fabryk tekstyliów. Ich właściciele nie modlą się jednak do patronki farbiarzy...

Gdyby jednak miasto zaczęło zarabiać na chrześcijanach, w zaskakujący sposób wypełniłyby się słowa św. Pawła kierowane do Lidii i jej braci w wierze: „Niektórzy wprawdzie z (...) przekory, drudzy zaś z dobrej woli głoszą Chrystusa. Ci ostatni z miłości (...) Tamci zaś rozgłaszają Chrystusa nieszczerze (...) Ale cóż to znaczy? Jedynie to, że czy obłudnie, czy naprawdę, na wszelki sposób rozgłasza się Chrystusa. A z tego ja się cieszę i będę się cieszył”. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, korespondentka „Tygodnika Powszechnego” z Turcji, stały współpracownik Działu Zagranicznego Gazety Wyborczej, laureatka nagrody Media Pro za cykl artykułów o problemach polskich studentów. Autorka książki „Wróżąc z fusów” – zbioru reportaży z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 48/2017