Chrystus – Paraklet

Objawienie dane Symeonowi (warto je przypomnieć na zamknięcie okresu Bożego Narodzenia, a przed Świętem Ofiarowania Jezusa w świątyni): nie ujrzysz śmierci, dokąd nie zobaczysz Chrystusa Pańskiego (por. Łk 2, 26)...

14.01.2013

Czyta się kilka minut

...Jest objawieniem – obietnicą daną każdemu z nas.


Warto zauważyć, że objawienie to Symeon otrzymał jako odpowiedź (w tłumaczeniu Wulgaty: responsum acceperat) na swoje oczekiwanie „pociechy” („Był to człowiek prawy i pobożny; wyczekiwał pociechy Izraela”). Słowo „pociecha” jest tu niewątpliwie kluczowe – w greckim oryginale brzmi ono: paraklesis, i składa się z dwóch wyrazów: para kaleo – tzn. „przywoływać do siebie (do swojego boku)”. Stąd bierze się słowo – odnoszone w Ewangelii zarówno do Jezusa, jak i do Ducha Świętego – „Paraklet”. Dawniej tłumaczono je na język polski jako „Pocieszyciel”; w nowszych przekładach zrezygnowano z przekładu jako zbyt zawężającego znaczenie. Jezus (podobnie Duch Święty) jest niewątpliwie naszym „Pocieszycielem”, ale okazuje się Nim nie inaczej, jak stając przy nas – przywołany do naszego boku, by nas bronić (łac. ad - vocatus), a nie tylko „pocieszać” łatwymi deklaracjami czy okrągło-pseudo-pobożnymi formułkami. Nie chodzi o to, że jest nam smutno, i potrzebujemy, by nas ktoś pogłaskał po głowie i powiedział: „Będzie dobrze!”. Chodzi o to, że jesteśmy skazani na konfrontację z przeciwnikiem, który nas przeraża i któremu nie mamy odwagi patrzeć w twarz, dokąd On – Paraklet – nie stanie przy nas, ramię przy ramieniu. Takiej właśnie „pociechy” oczekiwał Symeon. I taką otrzymał odpowiedź: „nie ujrzysz śmierci, dokąd nie ujrzysz Chrystusa”.

To wielka obietnica: zobaczyć Chrystusa, zanim popatrzy się w oczy śmierci. Obietnica, która uwalnia od paraliżującego strachu przed śmiercią. Kto zobaczył Chrystusa, może bez lęku patrzeć śmierci w oczy. Nie dlatego, by spotkanie z Chrystusem rozzuchwalało... Dokładnie odwrotnie: kto chce być zuchwały wobec śmierci, zaraz zostanie przez nią boleśnie ugodzony ościeniem, którym jest jego własny grzech. Śmierć bodzie nas nim jak osła, kpiąc z nas i wyśmiewając: „Nie stawiaj się!”. Chrystus jednak zbawia nas, to znaczy staje przy nas i wyrywa śmierci oścień z ręki. Pozbawia ją broni, którą nas ona straszy i upokarza. Przyjmując w pokorze (!) tę łaskę, możemy bez lęku „ujrzeć śmierć” – jak Symeon, w pokoju. Jezus obiecuje nam nawet jeszcze więcej. Mówi: „Kto zachowa Moje słowa, nie ujrzy śmierci na wieki” (J 8, 51). Jak Maryja. Jak w Starym Testamencie Henoch i Eliasz.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kardynał, arcybiskup metropolita łódzki, wcześniej biskup pomocniczy krakowski, autor rubryki „Okruchy Słowa”, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Doktor habilitowany nauk humanistycznych, specjalizuje się w historii Kościoła. W latach 2007-11… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2013