„Christmas In The Heart”

"Christmas In The Heart"Bob Dylan

08.12.2009

Czyta się kilka minut

Białoszewski i Le. mieli kiedyś zamiar przeżyć okres świąteczny bez usłyszenia choćby jednej kolędy. Gdyby pożyli dłużej, musieliby szerokim łukiem omijać również sklepy, w których powietrze aż lepi się od podkręconych grzejników i rozmamłanych, pseudoartystycznych wykonań bożonarodzeniowego repertuaru. Co gorsza, ten okres liturgiczny ciągnie się w parafiach św. Merkurego znacznie dłużej niż w kościołach pod bardziej kanonicznymi wezwaniami.

Rzadko bo rzadko, ale trafiają się wyjątki. Wprawdzie już sam tytuł nowej płyty Dylana mógłby nadwyrężyć zaufanie do artysty, obawy przecież mijają błyskawicznie. "Christmas In The Heart" okazuje się grą podjętą z tradycjami Bożego Narodzenia - na wielu planach: społecznym, religijnym, handlowym, graficznym, no i, rzecz jasna, muzycznym. Album jest zatem przedsięwzięciem charytatywnym. Już plastyka zasługiwałaby na dłuższą analizę, tyle tu niuansów i wcale mocnych wrażeń uzyskiwanych za pomocą pastiszu i parodii. Płyta zawiera wyłącznie Dylanowskie interpretacje cudzych piosenek oraz utworów tradycyjnych, co u niego wyjątkowe (to drugi taki tytuł w jego dyskografii, po "Dylanie" wydanym w 1973 r.).

Najciekawsza jest jednak ta podstawowa - estetyczna - sfera odniesienia: otóż Dylan nawiązuje nie tyle do popularnej muzyki świątecznej, ile do piosenki amerykańskiej z lat 50. ubiegłego wieku. (Zauważyć warto, że nowa płyta staje się w ten sposób artystyczną kontynuacją poprzedniej, "Together Through Life").

Dzwoneczki z początku "Christmas In The Heart" trochę więc zwodzą, gdyż Dylan prowadzi swoich słuchaczy do innego domu i innego dzieciństwa: tego spędzanego przy radiu, z którego słychać przyjemne melodie i solistę dialogującego z dziewczęcym chórkiem. A potem swoim graniem, "samą" muzyką, odtwarza jeszcze inne piękne historie: przypomina więc jazzujące improwizacje przy fortepianie, bluesa, hymniczne zaśpiewy Armii Zbawienia, gasnące wibracje hawajskiej gitary... I nieważne, czy przypominamy to sobie z własnych biografii, czy z historii kultury, bo właśnie z historii kultury w znacznej mierze składa się życie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2009