Chińskie Zaduszki w oku iPhone’a

Kartonowe telefony, tablety, a nawet wille – podarowane zmarłym makiety luksusów doczesnego świata – to popularny element chińskich świąt ku pamięci bliskich zmarłych. Od niedawna modne jest celebrowanie tych dni online.

31.10.2017

Czyta się kilka minut

Święto Zmarłych w Pekinie, 2012 r. / VINCENT THIAN / AP / EAST NEWS
Święto Zmarłych w Pekinie, 2012 r. / VINCENT THIAN / AP / EAST NEWS

Odświętnie ubrany mężczyzna starannie układa kwiaty i zapala kadzidła przy grobie. Na kamiennej płycie kładzie miskę z jedzeniem, za chwilę przystąpi do złożenia pokłonów. To zwyczajowy rytuał obchodzenia Qingmingjie, chińskiego odpowiednika polskich Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego.

Jednak grób, na który przyszedł, nie należy do jego bliskich. To pracownik firmy, wynajęty do odprawienia tradycyjnych ceremonii przy mogile przodków zleceniodawcy. Bliscy tych zmarłych nie mogli zrobić tego osobiście. Dzięki usługom tej firmy mogą jednak uczestniczyć w obrządku online. Wszystkie czynności wykonywane przez pracownika obserwują bowiem w czasie rzeczywistym w kamerze iPhone’a, zamocowanego przez mężczyznę do statywu.

Wirtualna pamięć

– Mój dom rodzinny jest daleko od Szanghaju, gdzie pracuję. Pochodzę z prowincji Guanxi na południu Chin. Qingmingjie trwa tylko kilka dni i musiałbym niemal cały ten czas przeznaczyć na podróż do domu i z powrotem. Do tego trzeba doliczyć koszty dojazdu. Bilet samolotowy jest za drogi, podróż szybką koleją też nie należy do tanich. Usługi online podczas święta są idealne dla takich osób jak ja – mówi Li, menedżer akademicki.

W takiej sytuacji jak on jest mnóstwo Chińczyków, migrantów wewnętrznych. Z rodzinnych stron, położonych często w odległych krańcach Państwa Środka, przybywali za pracą, edukacją czy karierą do dużych metropolii – jak Pekin, Szanghaj czy Shenzhen.

Tymczasem podróż przez Kraj Jedwabiu i Herbaty – jak nazywa się też Chiny – można porównać z przemierzaniem Europy. Największe prowincje rozciągają się na terytorium wielkości Francji czy Niemiec. Wyjazd do domu i z powrotem to zatem spory wydatek.

Dodatkowo Qingmingjie przypada na początek kwietnia (piętnastego dnia po równonocy wiosennej), niedługo po chińskim Nowym Roku, podczas którego ludzie tradycyjnie masowo zjeżdżają do rodzinnych domów. Mało kogo stać, aby w tak krótkim odstępie czasu pozwolić sobie na kolejną wycieczkę.

Przynajmniej tyle, że w czasie świąt Qingmingjie pociągi – najbardziej popularny rodzaj transportu w Chinach – kursują częściej. Według danych ministerstwa spraw wewnętrznych wiosną 2017 r. ponad 14 mln ludzi skorzystało z połączeń kolejowych, by dojechać w rodzinne strony na święta. Koleje wypuściły na trasy 399 dodatkowych pociągów. Liczba odwiedzających zwiększa się z roku na rok średnio co 8 proc.

Święto Zimnych Potraw

Jako święto narodowe wolne od pracy Qingmingjie obchodzone jest dopiero od dziewięciu lat. Wprawdzie jego tradycja sięga ok. 2500 lat wstecz, jednak od 1949 r. (wówczas władzę przejęli komuniści) aż do 2008 r. były to zwyczajne dni robocze.

Qingmingjie to dosłownie „Święto Czystej Jasności”. Inne jego nazwy to „Święto Sprzątania Grobów” lub „Święto Zimnych Potraw”. Ostatnia nazwa pochodzi z legendy o księciu jednej z prowincji, który żył w IV wieku p.n.e. Po przegranych bitwach spędził na wygnaniu kilkanaście lat. W tym czasie wiernie służył mu jeden z żołnierzy. Książę obiecał mu wynagrodzić lojalną służbę po odzyskaniu władzy, jednak obietnicy nie dotrzymał. Gdy sobie o niej przypomniał, dawny przyjaciel nie chciał go widzieć i schronił się przed nim w lesie. Książę, nie mogąc go odnaleźć, puścił las z dymem. W pożarze zginął żołnierz, a władca kazał wyprawić mu uroczysty pogrzeb. Zakazał w tym dniu palenia ognia. Mieszkańcy nie mieli jak przyrządzić ciepłego posiłku, musieli więc jeść zimne potrawy. Stąd w Qingmingjie Chińczycy przygotowują posiłki jedzone na zimno, jak np. małe zielone kuleczki ryżowe.

Na Qingmingjie Chińczycy czekają także dlatego, że jego nadejście oznacza pierwsze powiewy wiosny. Wychodzą wówczas na długie spacery, a dzieci puszczają latawce (także nocą, przyczepiając do nich małe latarnie – tzw. magiczne lampy, imitujące migoczące gwiazdy). Popularne są też spotkania z krewnymi przy grobowcach. Niegdyś zmarłych chowano w ziemi, ale ze względu na przeludnienie i starzenie się społeczeństwa (w kraju żyje dziś ponad 180 mln ludzi po 60. roku życia) zwłoki są obecnie kremowane i szczątki przechowywane w urnach, powkładanych do szuflad drewnianych regałów. Miejsce na cmentarzu to luksus, a jego ceny nierzadko sięgają cen przestronnego mieszkania.

Kartonowe całopalenie

Chińskie Zaduszki to również szereg zwyczajów. Właściwie co prowincja, to różne rytuały (a prowincji jest 22, do tego są regiony autonomiczne i wydzielone miasta). Wspólna jest natomiast wiara, że po śmierci bliscy prowadzą takie samo życie jak to ziemskie. Potrzebują więc tych samych dóbr, a ich krewniacy dzielą się z nimi luksusowymi towarami, aby ich nie rozgniewać. W chińskich rodzinach od dziecka pielęgnowany jest szacunek do starszych – i właśnie do rodziny jako najwyższej wartości.

Zazwyczaj celebrację zaczyna najstarszy członek rodu, który przy grobie zapala świece i kadzidła, kładzie świeże kwiaty, po czym wszyscy zgromadzeni krewni biją pokłony przodkom. Następnie „częstują” ich tym, czego tylko dusza w zaświatach zapragnie. Na cmentarze zanoszą ulubione potrawy nieboszczyków: owoce, pieczone kurczaki, wino ryżowe. Mężczyznom dodatkowo zostawia się papierosy.

Popularna jest też „piekielna waluta”, czyli sztuczne pieniądze, palone dla zmarłych, by mogli je wedle potrzeb spożytkować. Modne są makiety willi, nowoczesnych aut, telefonów. Można je kupić przy cmentarzach. Jeśli zmarły krewny był gadżeciarzem, bliscy kupią mu np. kartonowego mcbooka, iPhone’a czy iPada, a potem spalą przy grobie, by „powędrowały” za nim do zaświatów.

Ze zwyczajem puszczania z dymem papierowych makiet towarów luksusowych, a co za tym idzie trucia i tak już zanieczyszczonego powietrza, walczy rządząca partia komunistyczna – rękami strażników konfiskujących kartonowe przyjemności.

Porozmawiać ze zmarłymi

Natomiast zaduszkowe usługi online to wynalazek ostatnich lat. Chińczycy kochają nowe technologie, w dużych miastach iPhone’a ma każdy uczeń i senior. Dlaczego więc nie skorzystać z tych dobrodziejstw przy świętowaniu? W niejednej rodzinie brakuje kogoś, kto mógłby zadbać o pielęgnację grobu i odprawić rytuały. Młodzi wyjechali do dużych miast, starsi nierzadko są schorowani, niedołężni.

Tymczasem zaduszkowych ofert on­line jest bez liku. Ceny sięgają 800 renminbi (równowartość niecałych 500 zł). Wynajęty pracownik firmy, wyposażony w kamerę w iPhonie, w zastępstwie krewniaka idzie na cmentarz. Tam przystępuje do odświętnych czynności, a bliscy obserwują go, jak sprząta grób, zapala kadzidła i zostawia poczęstunek.

– To nawet miłe zajęcie, taka trochę praca w innym świecie – uśmiecha się ­Chorro, właściciel firmy oferującej usługi wideo na cmentarzu. – Przy czym najtrudniejsze jest nie samo przeprowadzenie rytuału, tak aby klient był zadowolony, lecz znalezienie grobu. Dlatego lokalizację sprawdzamy co najmniej dwa dni wcześniej i potwierdzamy u zamawiającego – dodaje mężczyzna. U niego ceny takich usług wahają się w zależności od czasu dojazdu do cmentarza. Standard to 15 minut sesji wideo. Chorro na brak klientów nie narzeka.

Jednak Mali, nauczycielka gry w szachy z Szanghaju, jest sceptyczna. – Dla mnie to trochę dziwne. Przecież oddawanie czci zmarłym to intymna sprawa. Chyba wolałabym poprosić o to kogoś z moich znajomych niż obcą osobę – kręci głową.

Trochę inaczej widzi to GuYue, lingwistka. – Gdy idę na grób dziadków, zawsze z nimi rozmawiam, omawiam prywatne sprawy. Nie wyobrażam sobie, aby ktoś inny przy tym był. Przede wszystkim moi dziadkowie by tego nie chcieli. Ale potrafię się też postawić w sytuacji osób starszych lub chorych, które nie mają wnuków lub nie mogą o własnych siłach dotrzeć na cmentarz. Dla nich to dobre rozwiązanie – przekonuje.

Ze statystyk wynika, że usługi online podczas Qingmingjie są coraz popularniejsze. Wydaje się, że urzędnicy państwowi oceniają ten trend pozytywnie – nazywają go „nowoczesnym i eco-friendly”.

Podobnie uważa Chester, nauczyciel w szkole dla dzieci (w dużych miastach wielu młodych Chińczyków nosi dziś angielskie imiona). – A ja chętnie skorzystam z takich usług online. Rozmawiam z rodzicami przez telefon, włączając opcję wideo. Tak samo ze znajomymi, którzy wyemigrowali w różne części kraju – przekonuje. – Dlaczego więc nie miałbym w ten sposób celebrować pamięci moich zmarłych krewnych? ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 45/2017