Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Do tej pory turyści nazywali je pieszczotliwie „Chatką Puchatka” (na zdjęciu). Jak będzie z tą nazwą w przyszłości, nie wiadomo, gdyż po remoncie budynek będzie przypominać jedną z gospód z „góralskim jadłem” rozsianych wzdłuż ekspresówek. Czy powstanie wkrótce kolejny przydrożny bar, bieszczadzki odpowiednik Kasprowego – z wygodnym szlakiem prowadzącym z parkingu na Przełęczy Wyżniańskiej (godzina marszu) i szerokim tarasem, zachęcającym ajentów do wystawienia stolików z parasolami? BPN, który wkrótce ogłosi przetarg na wykonawcę remontu, tłumaczy się koniecznością: Lutek Pińczuk, legendarny gospodarz schroniska (na stałe od 1986 r.), zszedł z połoniny trzy lata temu; obiekt nie spełniał wymogów sanitarnych i środowiskowych; w letnie wakacje coraz liczniejsi turyści zadeptywali okolicę. Obiecując na odchodnym pozostawienie galerii zdjęć pokazujących „bieszczadzkie klimaty”, Park przyznaje jednak, że obiekt przestaje być schroniskiem i tylko w wyjątkowych sytuacjach będzie służył noclegiem.
To już kolejna w ostatnich latach (m.in. po babiogórskich Markowych Szczawinach) renowacja schroniska, która tak naprawdę oznacza rozbiórkę i postawienie budynku od nowa. Jak wtedy, także teraz – w środowisku turystycznym protesty i poruszenie. I jak wtedy, zapewne nie doprowadzą one do wstrzymania inwestycji. ©℗