Burzenie

W tym roku zniszczyłem dwa gołębie gniazda, wyrzuciłem jajka. Gołębie od kilku lat upodobały sobie nasze balkony. Nie pomaga siatka nad jednym i czuwanie z mopem na drugim.

14.06.2011

Czyta się kilka minut

Kiedy znikamy we wnętrzu mieszkania, ptaki znoszą patyki lub moszczą się w skrzynkach na kwiaty. Czasem przesuwają niektóre rzeczy, żeby zrobić sobie więcej miejsca. Jeśli zapomnę zamknąć drzwi na balkon, znajduję później w pokoju ich triumfalne odchody.

Niszczeniu zawsze towarzyszy smutek. Trzymasz w ręku małe, ciepłe, gołębie jajo. Co masz zrobić? Jeżeli je zostawisz na prowizorycznym gnieździe w rogu balkonu, po kilku dniach balkon będzie wyglądał jak niesprzątany kurnik. Jeżeli je przeniesiesz w inne miejsce, ptaki już go nie znajdą. Podejmujesz decyzję. Kiedy balkon jest pusty, gołębie wracają, kręcą się w kółko, siadają na brzegu. Wyglądają na zdezorientowane; w pierwszych chwilach po zdarzeniu nie płoszy ich nawet twoja obecność. W końcu po kilku dniach poddają się zrezygnowane, jakby wreszcie dotarło do nich, co się stało.

Niszczyć jest bardzo trudno. Nawet jeśli się wie, że to konieczne. Nawet jeśli jest to tylko epizod, smutny wyjątek od reguły.

Zawsze odczuwałem wstręt do zabijania zwierząt, zwłaszcza gdy przybierało formę zabawy. Pamiętam chłopca z naszego osiedla, który łowił za szkołą chrabąszcze. Pamiętam, jak rzucał się po łące z foliowym workiem, wzrok miał najdosłowniej obłąkany, nie słyszał ani śmiechów, ani uwag, żeby może dałby sobie spokój. Taki zwykły chłopiec, nie jakiś szczególnie agresywny, brał ponoć potem ten worek chrabąszczy, huczący jak wagon pełen ludzi, i topił w wiadrze z wodą lub w strumieniu. Pamiętam, że raz wyrwałem mu worek i wypuściłem jego zawartość. Chłopiec nie rzucił się na mnie, przyglądał mi się tylko z niedowierzaniem. Kiedy wieczorem przechodziłem obok tego samego miejsca, znów zobaczyłem jego charakterystyczną sylwetkę nurkującą w borówkowej trawie.

Niszczyć wcale nie jest trudno. "Kto nie buduje, musi burzyć", napisał kiedyś Kępiński. Niszczenie tłumi lęk, daje poczucie omnipotencji, panowania, kontrolowania rzeczywistości. A przecież tego człowiek boi się najbardziej: utraty kontroli.

Moje dzieci nie mają chyba takich dylematów. Potrzeba, o której mowa, w ich otoczeniu zaspokajana jest inaczej niż przez dręczenie zwierząt. Zastałem kiedyś syna przy komputerze w środku wojny. Zapytałem, co robi. Okazało się, że biega z defibrylatorem, żeby przywrócić do życia poległych żołnierzy z własnej armii. Szybko jednak defibrylator zamienił na karabin maszynowy i zaczął posyłać serię za serią w stronę jakichś zabudowań. "Tam są wrogowie?", spytałem głupio, zaskoczony tą zmianą. "Możesz ich też zabić defibrylatorem", wyjaśnił, "ale wtedy musiałbyś być naprawdę blisko".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2011