Bruksela patrzy na Barcelonę

Piotr M. Kaczyński: Hiszpania to demokracja, a w krajach demokratycznych szanuje się wolę większości. Nawet jeśli oznacza ona wielkie procesy, które mogą prowadzić do secesji części państwa.

04.10.2015

Czyta się kilka minut

PATRYCJA BUKALSKA: Wybory regionalne w Katalonii wykreowano na plebiscyt o jej niepodległości, dlatego na ich wynik z niepokojem czekała też Unia. Zwolennicy secesji wygrali i twierdzą, że już za półtora roku Katalonia będzie osobnym państwem. Co to znaczy dla Unii?
PIOTR M. KACZYŃSKI: Kwestia niepodległości Katalonii to sprawa między Barceloną a Madrytem. Jeśli problem ten zostanie rozwiązany satysfakcjonująco dla obu stron, wówczas reszta Unii po prostu przyjmie takie porozumienie. Jeśli będzie wymagało zmian w unijnych traktatach, to tak się stanie. Natomiast gdyby porozumienia zabrakło i mielibyśmy do czynienia z „wrogą” secesją Katalonii, to zacznie się gra emocji. A gdy idzie o niepodległość państw i ich integralność terytorialną, emocji jest zawsze dużo – wystarczy spojrzeć na Ukrainę, Gruzję, Mołdawię, Kosowo czy także, dalej, Palestynę lub Saharę Zachodnią.

Jaka mogłaby być wtedy rola Unii?
Powinna ograniczyć się do minimum, co najwyżej Unia może pomóc obu stronom dogadać warunki rozwodu. Takie opinie jak ta, którą wygłosił np. były szef Komisji Europejskiej, Portugalczyk José Manuel Barroso – że w razie secesji Katalonia znajdzie się poza Unią i będzie musiała do niej aplikować, tak jak państwa bałkańskie – są szkodliwe. Generalnie to bardziej kwestia prawa międzynarodowego niż europejskiego.

Czy sprawa Katalonii nie pokazuje, ponownie zresztą, że Unia nie jest gotowa na takie wypadki? Nie ma procedur ani na wypadek rozpadu jakiegoś jej państwa, ani na wypadek opuszczenia Unii, co może czekać Wielką Brytanię po referendum w 2016 r. Czy Unia nie powinna się przygotować na takie scenariusze jak kataloński albo brytyjski?
Nie do końca tak jest. Traktaty nie przewidują rozpadu państwa członkowskiego, tak samo jak nie przewidują możliwości popadnięcia państw strefy euro w niewypłacalność... Ale te same traktaty dają państwom członkowskim możliwość wyjścia z Unii. I z tej furtki korzysta brytyjski premier David Cameron, próbując renegocjować warunki obecności Londynu w Unii. A w przypadku Katalonii nie jest to, powtórzę, sprawa między Barceloną i Unią, ale między Barceloną i Madrytem. Tu sytuację reguluje prawo hiszpańskie i prawo międzynarodowe, czy też jego zasada o prawie do samostanowienia narodów. W Europie po 1989 r. powstawały już nowe państwa, np. Czechy i Słowacja. Kluczowe jest wtedy uznanie ich przez ONZ. Kwestia „dziedziczenia” członkostwa w strukturach międzynarodowych jest negocjowana indywidualnie, ale Europa przerabiała to już po rozpadzie Czechosłowacji, Jugosławii i Związku Sowieckiego. Teraz zabawna potrafi być czasem debata belgijska: Flandria i Walonia – w razie ewentualnego podziału Belgii – miałyby ogromny problem z podzieleniem długu publicznego, który od wielu lat wynosi powyżej 100 proc. PKB tego kraju.

Jednak każdy z tych przypadków jest inny.
Tak, Czechy i Słowacja odniosły się do dziedzictwa Czechosłowacji na takich samych prawach: powstały dwa nowe państwa, żadne nie było wyłącznym czy pierwszym spadkobiercą Czechosłowacji. Nie było tak, że jakaś część się oderwała i stworzyła osobne państwo, gdy stare nadal jeszcze funkcjonowało. A tak może się stać w Katalonii – lub kiedyś być może także w Szkocji. To przypomina sytuację jugosłowiańską czy sowiecką, gdzie był jeden główny podmiot, a odłączały się podmioty poboczne. Na gruzach ZSRR powstało kilkanaście państw, przy czym prawnym spadkobiercą Sowietów stała się Rosja, ona odziedziczyła też m.in. miejsce stałego członka w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, a Chiny i USA nie wykorzystały tej sytuacji, by ugrać własne interesy. Podobnie było w latach 70. XX w. do czasu, gdy Chiny w ONZ reprezentował rząd Tajwanu. To pokazuje, że nie ma jednej procedury i każdy przypadek jest negocjowany osobno.

Jakie mogą być więc relacje nowego państwa katalońskiego z Unią?
To również byłoby najpierw efektem negocjacji rządu Katalonii jako państwa z Madrytem. Trzeba pamiętać, co jest przyczyną, a co skutkiem. Tu pierwszą kwestią byłaby niezależność Katalonii od Hiszpanii, a wtórnym obecność czy nieobecność Katalonii w Unii. Straszenie Katalończyków, że w razie secesji Katalonia wyjdzie z Unii, że będzie musiała zbudować płoty na nowej granicy z Hiszpanią, bo wypadnie ze strefy Schengen, albo że będzie musiała wyjść ze strefy euro – to populizm.

Ale populizm efektywny, bo Katalończycy są bardzo proeuropejscy i zależy im na członkostwie w Unii.
Tak, ale mogę sobie wyobrazić porozumienie Barcelony i Madrytu w tej sprawie. Jedną z trudniejszych kwestii rozwodu są relacje finansowe. Trzeba do tego podejść racjonalnie i tak ułożyć te relacje, aby były dogodne dla wszystkich stron. Katalończycy nie chcą wyjść z Unii, chcą nadal być ściśle zintegrowani z Europą, chcą mieć nadal euro – więc można np. poprosić Europejski Trybunał Sprawiedliwości o wykładnię i sporządzić odpowiedni protokół do traktatów unijnych. Pozostałaby tylko jego ratyfikacja przez wszystkie państwa Unii…

...a wtedy z ratyfikacją przez Hiszpanię byłby pewnie kłopot. Wynika z tego, że to, co byłoby teraz wskazane, to pozbyć się emocji i zachować spokój?
Jeżeli byłoby porozumienie między Madrytem a Barceloną, to Hiszpania zapewne respektowałaby warunki takiego porozumienia. Jak wszystkie kraje Unii, Hiszpania to demokracja, a w krajach demokratycznych szanuje się wolę większości. Można się nie zgadzać z tym, kto wygrał wybory, ale ich wyniki trzeba szanować. Nawet jeśli oznaczają wielkie procesy, które mogą prowadzić do secesji części państwa. Do tego, co się dzieje w Hiszpanii, też trzeba podejść w sposób racjonalny, uporządkowany i demokratyczny. ©℗

PIOTR M. KACZYŃSKI jest ekspertem Europejskiego Instytutu Administracji Publicznej (EIPA) w Maastricht. Autor publikacji o tematyce europejskiej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2015