Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Rzecznik Kijowskiego Patriarchatu powiedział w minionym tygodniu, że nie ustalono jeszcze daty. Ukraińskie media spekulują, że w synodzie wezmą udział, obok Kijowskiego Patriarchatu i Cerkwi Autokefalicznej (niezależnych od Moskwy), także niektórzy biskupi z Patriarchatu Moskiewskiego. Ale większość z 80 biskupów „moskiewskich” raczej zignoruje synod.
Tymczasem w sporze między rosyjską Cerkwią (uważa ona Ukrainę za swój teren) a Patriarchą Ekumenicznym Bartłomiejem (który chce nadać ukraińskiemu prawosławiu niezależność, uznając Ukrainę za swą jurysdykcję) kolejne lokalne Cerkwie zajmują stanowisko. Większość sygnalizuje neutralność, niektóre poparcie dla Bartłomieja (np. rumuńska), inne (np. serbska) dla Moskwy. Do tych ostatnich dołączyła Cerkiew w Polsce, która zakazała swym księżom kontaktów z niezależnymi Cerkwiami ukraińskimi (styl jej oświadczenia jest obraźliwy: nie tylko nazwy ukraińskich Cerkwi ujęto w cudzysłów, ale nawet słowo „duchowni” w odniesieniu do ich kapłanów).
Rosja może też destabilizować ukraiński synod. W minionym tygodniu nieznani sprawcy rzucili „koktajle Mołotowa” pod drzwi kościoła św. Andrzeja w Kijowie (nie doszło do pożaru). Po tym, jak ukraiński parlament przekazał ją niedawno w użytkowanie Patriarchatowi Ekumenicznemu, barokowa świątynia jest „ambasadą” Bartłomieja. Atak odebrano jako próbę zastraszenia. ©℗
Czytaj także: Tadeusz A. Olszański: Kijów czeka na autokefalię