Bóg obok

Nie bój się świętości, to twoja droga! – mówi Franciszek do każdego z nas.

16.04.2018

Czyta się kilka minut

Papież otwiera Drzwi Święte w bazylice św. Piotra w Watykanie, formalnie rozpoczynając Rok Bożego Miłosierdzia, 8 grudnia 2015 r. / GREGORIO BORGIA / AP / EAST NEWS
Papież otwiera Drzwi Święte w bazylice św. Piotra w Watykanie, formalnie rozpoczynając Rok Bożego Miłosierdzia, 8 grudnia 2015 r. / GREGORIO BORGIA / AP / EAST NEWS

Tylko jednego dogmatu jestem pewien: że Bóg jest obecny w życiu każdej osoby, Bóg jest w życiu każdego z nas”. Te słowa Franciszka wypowiedziane w rozmowie z jezuitą Antoniem Spadaro („Serce wielkie i otwarte na Boga”, WAM 2013) mogą szokować „brakiem wiary”. Ale tylko wtedy, kiedy się zapomni, że papież w inny sposób mówi o tym, co stanowi podstawę jezuickiego rozumienia powszechnego powołania do świętości. Z „jezuickiego dogmatu”, że „Bóg działa bezpośrednio ze swoim stworzeniem” („Ćwiczenia duchowe”, 15), wypływa uniwersalizm powołania do świętości, jaki odnajdziemy w najnowszej adhortacji Franciszka „Gaudate et exsultate”, czyli „O powołaniu do świętości w świecie współczesnym”.

Nie jest łatwo pisać współcześnie o świętości, ponieważ nasze czasy preferują ideę samorozwoju, samoaktualizacji, duchowości jako dobrostanu, a przeszłość pozostawiła nam w dziedzictwie bardzo często albo przesłodzony, nieżyciowy obraz „świętości od kolebki”, albo jej przeciwieństwo: świętość jako misję specjalną dla elity duchowej – najczęściej odgrodzonej murami klasztoru bądź pustelni od reszty świata.

Franciszek jest jednak duchowym synem św. Ignacego z Loyoli, który poprzez swoje „Ćwiczenia duchowe” – „kuźnię chrześcijańskiej doskonałości” – wyznaczył nowe horyzonty dla myślenia o świętości. Uczy w nich, jak zwracać uwagę na fakt, że „świat jest Bożym warsztatem”, czyli że „Bóg mieszka w stworzeniach” oraz „działa i pracuje dla mnie we wszystkich dziełach stworzonych na obliczu ziemi” (CD 235, 236).

Każdy jest inny

Świętość to nic innego jak odnajdywanie Boga we wszystkich rzeczach, bycie kontemplacyjnym w działaniu, spoglądanie na świat przez pryzmat Wcielenia oraz poszukiwanie wolności i obojętności wobec wszystkiego, co ogranicza nas w przyjmowaniu Bożej łaski. Świętość bowiem jest złudzeniem i pułapką, jeśli nie pociąga nas ku Najświętszemu, tylko skupia nas na sobie, a ćwiczenie się w oderwaniu („obojętności”) jest nauką, jak odpowiadać osobom i wypadkom, zamiast na nie reagować.

Adhortacja nie jest jednak żadnym „samouczkiem świętości” czy poradnikiem „jak zostać świętym”, co szczególnie silnie zostało wyakcentowane w rozdziałach poświęconych współczesnemu gnostycyzmowi i pelagianizmowi (GE ­35-62). Świętość jest bowiem „sztuką” Ducha Świętego, a nie ludzkim „rzemiosłem”. Nie ma dwóch takich samych świętych, ani nie da się „zrobić” świętego według „przepisu”, nie istnieje również świętość na pokaz. Przywoływany w adhortacji inny wielki święty, hiszpański mistyk i Doktor Kościoła, Jan od Krzyża, sformułował ewangeliczne „prawo życia wewnętrznego”. Brzmi ono: „to, czym jesteś, zawsze wyjdzie na jaw; to, czym pragniesz się okazać, rzadko się udaje”, bo świętość nie jest pomysłem na „lepszą wersję siebie samego”.


Czytaj także: Dostępna świętość: Artur Sporniak o nowej adhortacji papieża Franciszka


Wszyscy święci nie mieszczą się na ołtarzach, ich imiona zapisane są w niebie, a nie w mszale. Ale istnieją również karykatury świętości. Tylko dzięki odpowiedzi na wezwanie do świętości stajemy się – jak mówi Franciszek – „bardziej żywi, bardziej ludzcy”. W przeciwnym wypadku „jest tylko jeden smutek, a płynie on z tego, że się nie jest świętym” (GE 34). Smutny święty to żaden święty, chyba że święty z depresją – tacy też się zdarzają. Świętość jednak nie musi być kanonizowana, aby zaistnieć.

Mówiąc o „świętych z sąsiedztwa”, Franciszek nie boi się wskazać, że są nimi rodzice, którzy z wielką miłością pomagają dorastać swoim dzieciom, mężczyźni i kobiety pracujący, by zarobić na chleb, osoby chore i starsze, które nadal się uśmiechają (por. GE 7). Świętość przestaje być elitarna i zastrzeżona dla „religijnych profesjonalistów”, staje się egalitarna, ponieważ heroiczność cnót przestaje być rozumiana jako „zaawansowanie w pogardzie dla świata”, jest pojmowana jako zaangażowanie w jego przemianę poprzez osobiste przebóstwienie. Nie muszą temu towarzyszyć spektakularne czyny. Świętość może zaistnieć i wzrastać dzięki „małym gestom” (GE 16) – zawsze chodzi o to, aby „przeżywać chwilę obecną, napełniając ją miłością”, „wykorzystując te okazje, które nadarzają się każdego dnia, żeby dokonywać zwykłych czynów w niezwykły sposób” (zob. GE 17).

Mistyka świętości

Zdaniem papieża kontemplacja Wcielenia zgodnie ze wskazówkami „Ćwiczeń duchowych” prowadzi do „dramatycznego zaangażowania” na rzecz świętości z otwartymi oczami, ponieważ „Ignacy proponuje spojrzenie pozwalające Panu »wcielać się na nowo« w świat taki, jaki jest. Spojrzenie Trójcy Świętej jest spojrzeniem »zaangażowanym«” (Bergoglio „Dios en la ciudad”).

Oznacza to, że Boga nie trzeba „przynosić” do świata za pośrednictwem naszych wysiłków, tak jak gdyby Go dotąd w nim nie było. Bóg już działa w świecie, i to nieustannie, a my jesteśmy powołani do tego, żeby „towarzyszyć” Mu we wzrastaniu. Bóg zatem w jakiś sposób „wzrasta”, my zaś dopomagamy Mu w tym, a nasze świadectwo życia staje się „historią świętą”, gdyż „całe życie ludzkie jest rozświetlone łaską”. Taka działalność nas uświęca, ponieważ, jak pisze Franciszek: „jesteśmy powołani do życia kontemplacją pośród działania i uświęcamy się w odpowiedzialnym i hojnym wypełnianiu naszej misji” (GE 26).

Tak rozumiana świętość nie jest więc dodatkiem do normalnego życia, tylko przeżywaniem życia w wymiarze głębi, bez „noszenia głowy w chmurach” czy uciekania przed światem. „Nie bój się świętości – mówi papież – nie odbierze ci ona sił, życia ani radości. Wręcz przeciwnie, ponieważ staniesz się tym, co zamyślał Ojciec, kiedy ciebie stworzył, i będziesz wierny twojej istocie. Zależność od Niego uwalnia nas od zniewoleń i prowadzi nas do uznania naszej godności” (32). Tak więc – kontynuuje papież – „Nie lękaj się dążyć wyżej, dać się miłować i wyzwolić przez Boga. Nie bój się pozwolić, aby cię prowadził Duch Święty” (GE 34). Świętość to urzeczywistnienie tego, co w nas najlepsze, bez zniewolenia własnym wizerunkiem. Tak więc świętość to najlepsza „inwestycja” w naszym życiu.

Radość oświecenia

My się jednak jej boimy, bo kojarzy nam się często z heroizmem w znoszeniu cierpienia, w którym coraz bardziej wyrafinowane umartwienia albo „brane od Boga” ciosy życiowe są rękojmią naszej gotowości do noszenia krzyża. To prawda, że święty bez krzyża to aktor albo celebryta, ale święty z krzyżem to nie masochista. Musimy jednak pamiętać, że krzyż, który sami sobie wybieramy, nie jest rzeczywistym krzyżem – najczęściej jest objawem autoagresji albo agresji w stosunku do innych.

Stajemy się święci, będąc uczniami Jezusa. Jak powiedział pewien sędziwy mnich, „tym, co upodabnia nasz krzyż do Jego, jest wierność. Jezus podjął się tego, czego w Jego życiu wymagała wierność Ojcu, i my mamy uczynić podobnie. Jeśli wybraliśmy wierność Bogu, bez względu na to, ile nas kosztuje, to »krzyż« jest symbolem tej wierności” – a świętość o niej poświadcza!

Uczniem jest ktoś, kto jest gotowy na zmianę swojego życia. Żeby owa zmiana nastąpiła, relacja z Jezusem musi być oparta z naszej strony na ciągłej gotowości do uczenia się przyswajania Jego spojrzenia na Rzeczywistość. Święty to człowiek oświecony bez względu na wykształcenie i iloraz inteligencji.

Świętość jednak to nie kwestia „wewnętrznego doświadczenia”, ale relacji, która wszystko zmienia. Dzięki niej widzi się Boga we wszystkich rzeczach i wszystkie rzeczy w Nim.

Wczytując się w nauczanie Franciszka, można dodać, że oświecona świętość to nie tylko sytuacja, w której nie ubóstwia się „umysłu bez Boga i bez ciała” oraz „doktryny bez tajemnicy” (współczesny gnostycyzm) ani z samokontroli i determinacji w samodoskonaleniu nie czyni się bożka (nowi pelagianie), ale również nie humanizuje się Boga, czyniąc z Niego obiekt naszych projekcji i kompleksów. Święty potrafi żyć z Tajemnicą, nie szukając Boga w sobie, tylko odnajdując siebie w Bogu.

Walka duchowa, a nie coaching

Szukając i odnajdując Boga we wszystkich rzeczach musimy pamiętać, że nie jest to coaching duchowy, tylko walka duchowa oparta na ciągłym rozeznawaniu, ascezie i modlitwie. Świętość bowiem to nie bonus za udoskonalanie siebie, tylko dar za przekraczanie siebie. W rzeczywistości jednak tylko niewielka liczba chrześcijan wierzy, że prawdziwym sensem życia na ziemi są powtórne narodziny.

Życiorysy świętych nie robią złudzeń: świętość nie kosztuje nigdy mniej niż wszystko, ale co to ma być za „wszystko”, odkrywamy dopiero w chwili, kiedy zdajemy sobie sprawę, że musimy to oddać na krzyżu wierności Bogu. Tam ostatecznie umiera nasze ego. Walka, czujność i rozeznanie nie ograniczają się do zmagań z naszymi słabościami i nieuporządkowanymi skłonnościami – „jest to także ciągła walka z diabłem, który jest księciem zła” (GE 159).

Świętość nie jest jedynie rozkwitem tego, co w nas najlepsze, to ciągła walka z samym sobą i z szatanem, a więc ogólnie z wszelkimi przejawami grzechu, ale należy ją postrzegać jako zestrojenie człowieka z wzorcem, jakim jest Jezus. Takie zmaganie zakończy się dopiero w chwili śmierci, ponieważ opieramy się, aby odbyć czyściec na ziemi. Słuchając Franciszka przypominającego o realności zła osobowego, które w tradycji jezuickiej określane jest jako „nieprzyjaciel natury ludzkiej” (CD 10), musimy pamiętać, że walki duchowej nie należy odnosić do szatana, lecz do Jezusa. Ta walka ma umożliwić utożsamienie się z Jezusem, „przyobleczenie się” w Niego (por. Rz 13, 14; 1 Kor 15, 53-54; 2 Kor 5, 2-4; Ga 3, 27), a nie nerwicowe tropienie Zła we wszystkim i wszędzie. Świętość nie jest kontenerem dla naszych lęków, lecz drogą konfrontacji z nimi, bo święty jest świadkiem Zmartwychwstania.

Świętość to nie opcja na życie ani luksus. Poza świętością jest przeciętność bez względu na to, jakie miało się w życiu aspiracje i co się osiągnęło. Dlatego warto pójść za wezwaniem Innego, którego „echo” odnajdziemy w nauczaniu Franciszka, i wziąć sobie jego adhortację do serca. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, psychoterapeuta, publicysta, doktor psychologii. Dyrektor Instytutu Psychologii Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie. Członek redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Autor wielu książek, m.in. „Wiara, która więzi i wyzwala” (2023). 

Artykuł pochodzi z numeru Nr 17/2018