Bobo

Znaleźliśmy w szafie smoczek z czasów, jakeśmy byli dzidziusiem, i to dlatego mówimy dziś bardzo niewyraźnie.

18.03.2019

Czyta się kilka minut

Niestety, w mundurek harcerski podobny prezydenckiemu już się nie wciskamy, ale się wciśniemy. Fotkę w mundurku i ze smoczkiem w buzi oczywiście udostępnimy rzeszom. Oto, jak widać ze zdań powyższych, jesteśmy gotowi do startu w wyborach. W kampanii mamy zamiar postawić na sentymenty. Będziemy się forsować jako cacane i rozkoszne bobo, wierzące w bociany i nieumiejące dodawać w słupku. Oczywiście niezaszczepione, nawet na koklusz. Niektórzy już grają taką kartą, ale my zagramy mocniej i postaramy się ubiec konkurencję.

Spróbujemy i chyba wygramy, czasy nam bowiem sprzyjają, a i posępny suweren takoż. Tyle. Niestety, jak widać, żartowanie w kraju, w którym najważniejsi politycy bądź to przebierają się w śpioszki, bądź wprowadzają do wyborczej agendy sprawę dotykania własnych organów płciowych, jest skazane na porażkę. Tego się nie da przebić. Bez żartów zatem, ale wspomnień czar nas jednak zniewala, więc do dzieła.

Też oczywiście lubimy przebieranki, ale jednak nie para­militarne. To nas nie kręci. Nasz mundurek był używany mało. Usunięto nas z szeregów zuchowych za przeklinanie, palenie tytoniu i picie piwa, co było – przyznajemy bez bicia – karczemnym naruszeniem surowych regulaminów tej formacji. Poza tym kompulsywnie przekręcaliśmy słowa świętych pieśni komunistycznego harcerstwa, szczerbiliśmy finkę grając w pikuty na forsę, wyśmiewaliśmy żałosną estetykę harcówki, a zamiast szlachetnie pomagać w sianokosach czy w kopaniu ziemniaków, woleliśmy leżeć w krzakach, gwarzyć tamże z marginesem społecznym, zawzięcie ćmić i zabawiać się flaszką czy też talią znaczonych kart do pokerka. To było zawsze ciekawsze od owych ględzeń o „starodawnych dziejach” i „szumiących kniejach” podawanych bez boskiego daru narracji przez drużynowych. Ogniska – to chyba jasne – rozpalaliśmy zawsze za pomocą benzyny, a do ich czynienia nie używaliśmy żałosnego krzesiwka ni hubki, ani chrustu, tylko starych opon, bo tak było praktyczniej, cieplej i mniej męcząco. W okolicach, w których spędziliśmy ten czas, więcej było gumy niż drewna. Nie zdobyliśmy nigdy żadnej sprawności, bowiem nam się nie chciało. Słowem, byliśmy przez dowództwo widziani jako osobnik demoralizujący przepoczciwe i rozmodlone otoczenie, a w każdym wymiarze byliśmy żywym zaprzeczeniem koncepcji wychowawczych starowinki Baden-Powella, wspomożonego przez tutejsze spleśniałe rozumy, XIX-wieczną pedagogikę opartą na lękach, zbiórki i salutowanie.

Jeżeli ktoś zrozumie z tego wszystkiego tyle, że atakujemy tu bezpardonowo i wulgarnie harcerstwo, ten się tragicznie myli. Nie atakujemy. Bolejemy nad własnymi kulawiznami, nad niezdolnością do naprężeń i jakże w Polsce niezbędnych, kolektywnych nadynień wobec tzw. zagrożeń. Ten przytłaczający nadbagaż uniemożliwia nam jednak wczucie się w powszechne emocjonowanie się i poważne traktowanie serwowanych – choćby przez Gospodarza – strachów. Bolejemy po prostu, że się nie boimy, co niejako nas wyklucza z przerażonego i owym przerażeniem zachwyconego społeczeństwa. W poczuciu bycia poza modą i trendem, zauważamy, że masy tutejsze gustują w baniu się. Mniemamy zatem, że polityk dziś niestraszący nie ma szans na sukces. Uprzedziliśmy, że smoczek w buzi utrudnia nam wysławianie się, ale zaiste zrobiliśmy wiele, by wyłożyć tu to i owo.

Na koniec zaś wypada wytłumaczyć, cóż miał wedle naszego zwyrodniałego pomyślunku na myśli Gospodarz, mówiąc: „Wara od naszych dzieci”. Otóż na nasz rozum jest to wstęp do kampanii wyborczej Andrzeja Dudy, któremu niniejszym hasłem partia rządząca zapewniła parasol ochronny. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 12/2019