Błądzący idealista

Był przywódcą najbardziej skrajnego podziemia żydowskiego w Palestynie: Abraham Stern, rodem z Suwałk.

04.06.2018

Czyta się kilka minut

Abraham Stern, lata 30. XX wieku. / DOMENA PUBLICZNA
Abraham Stern, lata 30. XX wieku. / DOMENA PUBLICZNA

Wszystko w tej historii jest wbrew stereotypom i politycznej poprawności, niereprezentatywne i bez wpływu na główny bieg wydarzeń. Ale się wydarzyło. I jako takie ma prawo do odnotowania w historii. Może zresztą przyglądanie się wydarzeniom spoza głównego nurtu ma szczególny sens? Pokazują one dylematy i emocje chwili, pozwalają też na odrobinę empatii. Pozwalają wczuć się w atmosferę dziejów – tak jak odbierali ją współcześni.

Abraham Stern urodził się w 1907 r. w Suwałkach, wtedy w zaborze rosyjskim. Wrażliwy i inteligentny, wychowywał się na styku trzech kultur: żydowskiej, rosyjskiej i polskiej. Wielki wpływ miał na niego dziadek ze strony mamy, który opowiadał mu o żydowskim państwie, które musi powstać i spełnić wielowiekowe marzenie Żydów. Z drugiej strony chłopak był konfrontowany z codziennością życia w Rosji, a później w wolnej Polsce. W tej codzienności Żyd – niezależnie, jak mu się powodziło – był obywatelem gorszej kategorii.

Z SUWAŁK DO PALESTYNY Gdy wybuchła I wojna światowa, na rozkaz władz carskich, dokonujących przymusowej ewakuacji z pogranicza z Niemcami, Lea Stern i jej synowie wyjechali z Suwałk. Trafili na wieś 700 km od Moskwy – pod miasto Sarańsk w Mordowi, między Moskwą a Uralem.

Abraham uczył się w domu. Na szczęście dla niego w Rosji wybuchła rewolucja, ta pierwsza – z marca 1917 r. Obaliła carat i wprowadziła obowiązek szkolny (wcześniej go w Rosji nie było, dlatego po 1921 r. w województwach poleskim i wołyńskim II RP odsetek analfabetów przekraczał 75 proc.). Żydowskie dzieci mogły się teraz uczyć w gimnazjach. Stern zdał celująco egzamin wstępny do gimnazjum w Sarańsku, choć miał dopiero 10 lat i był młodszy od innych uczniów. Pod wpływem rodziny zaczął się też uczyć hebrajskiego.

Po powrocie do Polski zaczął chodzić do żydowskiego gimnazjum w Suwałkach. Gdy w 1925 r. żydowscy osadnicy założyli w Palestynie pierwszy w dziejach żydowski uniwersytet, rodzice zaakceptowali emigracyjne plany 18-latka. Opłacili jego podróż. Maturę miał zrobić w Jerozolimie, a potem studiować na uniwersytecie hebrajskim. I tak się stało.

W 1929 r., po wywołanych przez Arabów starciach w Hebronie – gdzie zginęło ponad stu Żydów – Abraham wstąpił do Hagany: żydowskiej samoobrony, założonej w 1920 r. Jego udział w walkach był skromny: bez broni, pełnił dyżury obserwacyjne na dachu synagogi na Starym Mieście w Jerozolimie. Mocno przeżył tę bezsilność. Jego radykalizm narastał. Został wyznawcą poglądów Zeewa Żabotyńskiego, że tylko zdecydowane akcje zbrojne (z ich punktu widzenia: odwetowe) wobec Arabów zabezpieczą żydowskich osadników.

PSEUDONIM „JAIR” To, że Abraham nie uwzględniał praw i racji arabskich, było oczywistością. A jako człowiek wychowany w Polsce za wzór do działania dla Żydów uważał polskie konspiracje i ruch oporu z roku 1863 albo z lat 1905-07. Podobno uwielbiał poezję Słowackiego (czytaną oczywiście w oryginale), szanował Piłsudskiego i jego Legiony. Kultem darzył historię obrony Masady – punktu oporu żydowskich powstańców na przełomie 73 i 74 roku naszej ery – i podziwiał jej obrońców, którzy wybrali zbiorowe samobójstwo, by nie wpaść w ręce Rzymian.

W 1923 r. Żabotyński proklamował powstanie Frakcji Rewizjonistycznej w Organizacji Syjonistycznej, zarzucając przywódcom ruchu syjonistycznego brak zdecydowania. W 1931 r., na XVII Kongresie Syjonistycznym, Żabotyński rzucił wyzwanie syjonistycznym liderom: liberałowi Chaimowi Weizmannowi i socjal­demokracie Ben Gurionowi.

Przyszłe kadry Frakcji Rewizjonistów miała kształtować powstała w 1923 r. organizacja młodzieżowa Betar, która na terenie Polski liczyła 70 tys. członków. Ze względu na kult siły i fascynację autorytarnym państwem oraz żywiołową niechęć do socjalistycznego Bundu była to organizacja znienawidzona przez lewicującą młodzież żydowską.

Abraham podążał za swym ideowym przywódcą. W 1931 r. wystąpił z Hagany i wstąpił do powstającej organizacji Irgun, która zakładała bezkompromisową walkę z Arabami i Brytyjczykami, postrzeganymi jako przeszkoda na drodze do państwa żydowskiego. Zaczął posługiwać się pseudonimem „Jair” – takie imię nosił dowódca obrony Masady.

29-LETNI KOMENDANT W 1933 r. Stern skończył studia i jako zdolny filolog dostał stypendium doktorskie na uniwersytecie we Florencji. Rozwijał się też jako poeta (wzorował się na polskich futurystach i Majakowskim). Pisał dramatyczne poematy, pełne patriotycznych uniesień oraz motywów śmierci i krwi.

W 1936 r. przyjechał po niego z Palestyny inny syjonistyczny radykał: Abraham Zilberg-Tehomi, jeden z byłych dowódców Hagany, który zorganizował dysydencki Irgun i wyprowadził do niego 7 tys. bojowników Hagany. Zilberg-Tehomi był sprawcą czynu, który w 1924 r. zaszokował ruch syjonistyczny w świecie: na schodach synagogi w Jerozolimie zastrzelił Izraela de Haana – znanego ultrareligijnego Żyda z Holandii, który rozczarował się co do syjonizmu i apelował do Ligi Narodów i Brytyjczyków, aby w Palestynie utworzyć jedynie judaistyczne centrum życia religijnego i nie wpuszczać tam niereligijnych Żydów.

Zilberg-Tehomi zaproponował Sternowi, by ten został jego zastępcą. 29-letni Stern porzucił doktorat, wrócił do Palestyny i zajął się konspiracją. Gdy rok później Zilberg-Tehomi pogodził się z przywódcami syjonistycznymi i wrócił do Hagany, Stern został dowódcą tych, którzy wracać nie chcieli.

Z POLSKIM WYWIADEM W ostatnich dwóch latach przed II wojną światową, jako najbliższy współpracownik Zeewa Żabotyńskiego, Stern kilka razy jeździł do Polski, którą obaj traktowali jako największy rezerwuar przyszłych kadr do walki o Izrael. Udało mu się nawiązać kontakty z polskim wywiadem – II Od- działem Sztabu Generalnego. Mimo obaw przed antysemityzmem, nasilającym się w Polsce w latach 30., sondował możliwości wspólnego z Polakami szkolenia kadr dla żydowskich oddziałów.

Odpowiadało to polskim władzom, które z zadowoleniem patrzyły na każdą możliwość emigracji z Polski żydowskiej młodzieży. Żabotyński ze ­Sternem szacowali optymistycznie, że mają szansę na „wyciągnięcie” z Polski przez 10 lat 700 tys. młodych i wykształconych Żydów (żydowska mniejszość w II RP liczyła trochę ponad 3 mln osób). W 1938 r. na polskim poligonie na Wołyniu przeszkolono wojskowo grupę kandydatów na wyjazd do Palestyny. Wiosną 1939 r. zorganizowano w Andrychowie, u stóp Beskidów, kolejny kurs dla 20-25 osób (część przybyła z Palestyny). Kurs solidny: czteromiesięczny, dywersyjno-minerski.

Niektórzy historycy żydowscy szacują, że w ramach akcji Żabotyńskiego i Sterna z Polski do Palestyny przed wrześniem 1939 r. mogło wyjechać nawet 10-12 tys. Żydów.

OFERTA DLA NIEMCÓW Po wybuchu II wojny światowej Brytyjczycy aresztowali Sterna (jak to określili: prewentywnie). Trzymali go w więzieniu do czerwca 1940 r. Zwolniony, dowiedział się o proklamacji Irgunu – że wobec wojny z III Rzeszą organizacja nie będzie atakować Brytyjczyków. Wtedy Stern założył własną organizację i rzucił hasło – wedle jego słów – „rewolty”. Jego organizacja Bojownicy za Wolność Izraela (hebrajski akronim: Lechi) liczyła tylko kilkaset osób. Ale byli zdeterminowani i ideowi, wręcz fanatyczni.

Stern uznał, że należy postępować jak Irlandczycy w 1916 r., którzy wywołali antybrytyjskie powstanie, choć Londyn był w środku wojny z Niemcami. Sformułował program „18 zasad odbudowy Narodu”, za głównego wroga uznając Brytyjczyków, a za najlepszą formę walki – akty przemocy wobec brytyjskiej administracji. Uważał, że ponieważ III Rzesza chce pozbyć się Żydów, to będzie popierać ich emigrację z Europy do Palestyny.

Nadchodzące z Europy wieści o przebiegu wojny w latach 1939-41 utwierdzały go w przekonaniu, że zwycięzcą w tym konflikcie będzie oś Berlin-Rzym i należy wywieść z tego praktyczne korzyści. Dlatego 1 listopada 1940 r. wysłał do niemieckiego ambasadora w Bejrucie emisariusza, z ofertą dla Berlina. Proponował – w nawiązaniu do hasła Hitlera o konieczności „rozwiązania kwestii żydowskiej” – współpracę „dla realizacji wspólnego celu, jakim jest utworzenie żydowskiego państwa” (sic!). Ale Niemcy nie potraktowali poważnie inicjatywy Sterna, nie odpowiedzieli na nią. W świetle dzisiejszej wiedzy widać, że koncepcja Sterna była absurdalna. Ale trzeba uwzględnić fakt, że w 1940 r. systematyczny mord na europejskich Żydach jeszcze się nie rozpoczął.

„GANG STERNA” To, co stało się w listopadzie 1940 r. – gdy Brytyjczycy nie wpuścili do Palestyny ponad 3,5 tys. żydowskich uchodźców z Wiednia, Gdańska i Pragi – i wcześniej brytyjska „Biała Księga” z 1939 r. (o ograniczeniu emigracji do Palestyny do 75 tys. Żydów w ciągu 5 lat) były dla Sterna dowodem na słuszność jego poglądów.

Uważał, że prowadzenie bezpośredniej walki zbrojnej będzie ważnym elementem przemiany Żydów w nowoczesne społeczeństwo i zerwaniem z defetystycznym żydowskim pacyfizmem z diaspory. Uznał też za dopuszczalne moralnie, by dla wsparcia działalności organizacyjnej dokonywać napadów na banki.

Choć był człowiekiem zsekularyzowanym, w jego myśleniu i wypowiedziach pełno było mistycyzmu walki o wyzwolenie, podpieranego cytatami z Biblii. Członkowie Lechi deklarowali się jako potomkowie starożytnych Zelotów, a w ich publicystyce mówiło się o budowie Trzeciej Świątyni jako zakończeniu budowy państwa Izrael.

Działania Sterna budziły coraz większy opór również wśród społeczności żydowskiej. Zwłaszcza po tym, jak w kierowanych przez niego napadach na banki zginęło również dwóch żydowskich policjantów i dwóch żydowskich przechodniów. Brytyjczycy ogłosili go kryminalistą i niemiecką „piątą kolumną”. Za szkodnika i wroga uważał Sterna najbardziej znany przywódca syjonistyczny Dawid Ben Gurion. Pilnował nawet, by nigdy nie używano nazwy organizacji Sterna, lecz mówiono jedynie o „gangu Sterna”.

Na przełomie 1941 i 1942 r. władze brytyjskie wydały list gończy za Sternem i ogłosiły nagrodę za pomoc w jego ujęciu. Postawili też sobie za cel zniszczyć Lechi do ostatniego członka (na marginesie: jej bojowcy, w większości znający polski, wykorzystywali szczególny kamuflaż konspiracyjny: przebierali się w mundury stacjonującej w Palestynie armii Andersa).

ZDELEGALIZOWANI, AMNESTIONOWANI 12 lutego 1942 r. brytyjska policja otoczyła konspiracyjne mieszkanie w Tel Awiwie, gdzie nocował Stern. Kilku policjantów wdarło się do mieszkania. Abraham został aresztowany. A kilka minut później zastrzelony przez dowodzącego akcją oficera.

W komunikacie stwierdzono, że Stern wyrwał się policjantom. Plotki mówią, że był skuty kajdankami, z rękami do tyłu. Prawdopodobnie zamordowanie go było swego rodzaju „wyrokiem bez sądu”, na który władze brytyjskie zdecydowały się wobec zagrożenia niemiecką inwazją – był to czas, gdy armie niemiecka i włoska odnosiły sukcesy w Afryce Północnej (ich ofensywę zatrzymano pod El-Alamejn dopiero jesienią 1942 r.).

Odpowiedzią Lechi było zabójstwo brytyjskiego ministra kolonii lorda Moyne’a, współautora brytyjskiej polityki w Palestynie i przyjaciela Churchilla. Zamachu dokonano w 1944 r. w Kairze – pokazując, że żydowska konspiracja może uderzyć także poza Palestyną. Również w 1944 r. zastrzelono na ulicy w Jerozolimie oficera policji, który aresztował Sterna.

Mimo śmierci twórcy, Lechi działała dalej. Najbardziej znaną jej akcją było zabójstwo dokonane 17 września 1948 r. na przedmieściach Jerozolimy: zginął hrabia Folke Bernadotte, szwedzki dyplomata. Był mediatorem ONZ w konflikcie arabsko-izraelskim (państwo Izrael istniało już od czterech miesięcy). Radykałowie z Lechi uznali, że Bernadotte zasługuje na śmierć za głoszenie idei powstania w Palestynie unii dwóch państw, żydowskiego i arabskiego, i za optowanie za prawem powrotu uchodźców palestyńskich do domów.

Jeszcze w 1948 r. państwo Izrael zdelegalizowało Lechi i zakazało jej działalności – jednocześnie, w lutym 1949 r., udzielając jej członkom generalnej amnestii.

PÓŹNIEJ Po wielu latach dominacji orientacji lewicowej i socjaldemokratycznej wśród twórców państwa i przywódców ruchu syjonistycznego, w 1977 r. wybory w Izraelu wygrała prawicowa partia Likud. W odróżnieniu od poprzedników odwoływała się do idei Żabotyńskiego i Betaru oraz wycofała się z otwartej krytyki Sterna przez Tel Awiw.

Choć dziś uznaje się, że jego koncepcje były błędne, docenia się jego idealizm i poświęcenie. Icchak Szamir – współpracownik Sterna i działacz Lechi – był w latach 1983-84 i 1986-93 premierem Izraela. Podobno do postaci Sterna z szacunkiem odnosi się Beniamin Netanjahu, od 1993 r. przewodniczący Likudu i premier w latach 1996-99 oraz od roku 2009 do dziś.

Mieszkanie, gdzie zginął Stern, jest muzeum Lechi i miejscem pielgrzymek prawicowej młodzieży. W kilku miastach nazwano na jego cześć ulice, a w 1978 r. prawicowy rząd Begina zainspirował pocztę do wydania znaczka z jego podobizną.

29 stycznia 2008 r. parlament uczcił pamięć Sterna specjalnym posiedzeniem z okazji stulecia jego urodzin. Premier Ehud Olmert w laudacji mówił o znaczeniu Sterna dla powstania państwa. Dodając, że „w ruchu syjonistycznym wybrał bardzo nietypową drogę”. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 24/2018

Artykuł pochodzi z dodatku „70 lat państwa Izrael