Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Biskupi dopuszczają legalizację in vitro w ramach parlamentarnego kompromisu, natomiast stanowczo nie godzą się na kontrowersyjne rozstrzygnięcia proponowane przez premier Ewę Kopacz w projekcie ustawy o leczeniu niepłodności. Niestety w obszernym, opublikowanym 31 marca apelu, zanim prezydium Konferencji Episkopatu Polski przedstawiło argumentację i warunki kompromisu, niedwuznacznie zagroziło wierzącym posłom ekskomuniką, jeśli poprą ustawę w tym kształcie. Medialna reakcja na tę groźbę zagłuszyła najważniejszy przekaz apelu.
13 marca do Sejmu trafił rządowy projekt „Ustawy o leczeniu niepłodności”. Zakłada on, że po in vitro sięgać będą mogły nie tylko pary małżeńskie, ale także żyjące w stałych związkach (po „zgodnym oświadczeniu”), jeśli leczenie przyczyn niepłodności nie przyniesie rezultatu przez 12 miesięcy. Projekt dopuszcza tworzenie aż sześciu zarodków (a nawet większej ich liczby – pod pewnymi warunkami). Sankcją pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5 obwarowane będzie niszczenie zarodków, ale tylko zdolnych do prawidłowego rozwoju. Ustawa zakłada zatem selekcję zarodków, ich mrożenie i przechowywanie – nawet do 20 lat, jeśli nie zostaną wykorzystane przez biologicznych rodziców (po tym okresie będą mogły trafić do anonimowego dawstwa).
Prezydium KEP zauważa, że projekt umożliwia poczynanie dzieci po śmierci dawcy komórek rozrodczych, nie zakazuje możliwości wykorzystania zarodków w macierzyństwie surogacyjnym w przypadku śmierci kobiety-biorczyni i przewiduje wstrzymanie procedury przekazywania zarodka, jeżeli któryś z dawców komórek rozrodczych wycofa zgodę. Biskupów niepokoi też, że embrion nie ma rodziców, którzy sprawują nad nim pieczę i na których ciążą obowiązki rodzicielskie.
Episkopat twierdzi, że regulacje w tym kształcie będą prowadzić do dramatycznych sytuacji, dla których nie będzie godziwego rozwiązania. Formułują jednak warunki kompromisu: „nieodzowne minimum, które katolicki poseł mógłby poprzeć w głosowaniu, winno charakteryzować się uznaniem człowieczej godności ludzkiego embrionu, gwarancją jego rozwoju w organizmie biologicznej matki, stabilnością związku mężczyzny i kobiety będących dawcami komórek rozrodczych, opieką rodziców właściwą ich dziecku, wykluczeniem mrożenia embrionów, ich selekcji i poczęcia po śmierci rodzica”.
Dlaczego jednak ta rozsądna ocena już na wstępie „uzbrojona” została w groźbę: przekroczenie granicy w ustanawianiu niemoralnego prawa „może oznaczać wykluczenie się ze wspólnoty Kościoła”? Czy owe „może oznaczać” to zapowiedź ekskomuniki dla posłów głosujących inaczej, niż sugeruje apel? Że tą groźnie brzmiącą uwagą biskupi zainicjowali kolejne „polskie piekiełko”, to rzecz pewna – etatowi sędziowie cudzych sumień już ostrzą pióra. ©℗