Biskup, czyli nomad

O tempora, o mores! Za moich czasów – jak mówią starzy ludzie i ja z nimi – nominacja biskupia spadała z Watykanu jak grom z jasnego nieba.

19.09.2017

Czyta się kilka minut

 / GRAŻYNA MAKARA
/ GRAŻYNA MAKARA

Do chwili oficjalnego ogłoszenia w „L’Osservatore Romano” nikt o niczym nie wiedział, a raczej ci, którzy wiedzieli, milczeli jak kamienie, być może związani „papieskim sekretem” (segreto pontificio), jakim objęte są wszelkie czynności związane z przygotowaniem biskupiej nominacji („Norme sul segreto pontificio”, art. 1,7). Opinie o kandydacie zbiera Kongregacja ds. Biskupów m.in. przez ankietę wysyłaną do wybranych osób. Zawarte w niej pytania i odpowiedzi są objęte właśnie „sekretem papieskim”. Z nikim nie wolno o tym rozmawiać, a nie tylko swoje odpowiedzi, lecz także formularz z pytaniami należy odesłać do Kongregacji. Zachowanie oryginału lub kopii jest surowo zabronione. Należy odesłać wszystko z wyjątkiem koperty.

Tymczasem wieść o papieskiej nominacji biskupa Rysia na arcybiskupa metropolitę Łodzi już kilka dni przed oficjalnym ogłoszeniem rozeszła się z szybkością światła. Przekazywano ją sobie jak sensację. Przychodzące co chwila SMS-y lub żywy głos w telefonie informowały: „Czy już wiesz? Już słyszałeś, że 14 września Ryś z Krakowa zostanie mianowany łódzkim arcy­biskupem, na miejsce arcybiskupa Marka Jędraszewskiego przeniesionego z Łodzi do Krakowa?”. Wprawdzie początkowo wiadomość brzmiała „nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że…”, lecz i wtedy podawano ją z tak wielką dozą pewności, że była powszechnie przyjmowana – jak się okazało, słusznie – jako wiadomość najzupełniej pewna.

Można się zastanawiać, czy słynna sekretność, obowiązujące do chwili oficjalnego ogłoszenia watykańskie embargo na papieskie przemówienia i dokumenty ma sens, skoro niemal zawsze znajdzie się ktoś, kto embargo naruszy i tekst opublikuje przed innymi, którzy lojalnie dochowują tajemnicy. Za moich czasów – jak mówią starzy ludzie i ja z nimi – jedyne przecieki, które się zdarzały w Watykanie, to były „przecieki sterowane” – świadome puszczenie wiadomości w (nieoficjalny) obieg dla zbadania reakcji opinii publicznej. ­Jeśli – kto wie? – i tym razem tak było, to reakcja – toutes proportions gardées – przypomina czasy, w których lud wybierał biskupa. W tym czasie, przed oficjalnym ogłoszeniem nominacji, wszystkie głosy, ­SMS-y, ­e-maile, telefony i wypowiedzi tchnęły entuzjazmem i radością, tak jak radością tchnęły okrzyki wyborców Ireneusza, Jana Złotoustego, Ambrożego i innych. Tak było, bo młody (ur. w 1964 r.) krakowski biskup pomocniczy (od 2011 r.) Grzegorz Ryś jest w Polsce znany i cieszy się szacunkiem za to, co mówi, także w mediach (wielu do dziś wspomina telewizyjne spotkanie w programie „Młodzież kontra”), co pisze w swoich książkach i co tydzień w naszym „Tygodniku”, co mówi „na żywo” w kazaniach i konferencjach, za to, co robi, zwłaszcza na polu nowej ewangelizacji, i w sumie za to, kim jest. O tym, kim jest, możemy przeczytać w artykule Błażeja Strzelczyka w dziale Wiara.

Ostatnio często mnie pytają, czy się cieszę. Jak ja mam się cieszyć z tego, że biskup Ryś, przepraszam, arcybiskup Ryś, opuszcza Kraków? To była dobra dla Krakowa i dla nas obecność. Żaden elektroniczny instrument komunikacji nie zastąpi jego obecności kilka ulic dalej, na Szpitalnej. Czy się cieszę? Tak, jednocześnie się martwię i cieszę się z tego, że Konferencję Episkopatu Polski wzmocni swoją obecnością taki nowy ordynariusz. Biskup Ryś był jej członkiem, jednak ordynariusz, i to Łodzi, ma większą siłę rażenia niż biskup pomocniczy, nawet Krakowa.

Arcybiskupie Grzegorzu, wiem, czym dla Ciebie jest opuszczenie Krakowa, ale sam na pielgrzymce do Częstochowy mówiłeś, że jesteśmy w drodze jak nomadzi, którzy dziś tu rozbijają namioty, by nazajutrz je zwinąć i powędrować dalej.

W Krakowie lubimy powtarzać żart, którym książę metropolita Adam Sapieha miał scharakteryzować los biskupa: być biskupem byłoby przyjemnie, gdyby nie to, że… są księża. Stąd życzenia wzajemnego zrozumienia z łódzkim prezbiterium. Tylko z nim biskup może wcielać w życie najwznioślejsze wizje. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 39/2017