Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
To człowiek w pewnym sensie szalony, który bierze na serio Ewangelię. Potrafi bezdomnej przepędzonej w złą pogodę ze schodów kardynalskiej rezydencji udostępnić samochód z papieskiego garażu. Albo zorganizować dla dwóch tysięcy biedaków przedstawienie cyrkowe, pokazując, że oni także mają prawo do relaksu. Kiedy ktoś z jego bezdomnych znajomych decyduje się na powrót do Polski, ksiądz kardynał osobiście odprowadza go do samolotu. Czuje się bratem najuboższych – nie wstydzi się tego i jednocześnie nie afiszuje się z tym.
SZYMON HOŁOWANIA O KARDYNALE KRAJEWSKIM: Nieważne, że Konradowi Krajewskiemu kłaniają się kurialni urzędnicy. Ważne, z jakim szacunkiem traktują go panowie obsługujący watykańską śmieciarkę.
Zwykle pojawia się w naszej wspólnocie niespodziewanie i w tych momentach, gdy jest najbardziej potrzebny. Np. kiedyś zastukał do drzwi o dziesiątej wieczorem. Przyjechał do kraju na pogrzeb bezdomnej Polki, która zmarła w Rzymie, ale była chowana tutaj. W tym czasie chcieliśmy kupić dom dla wdowy z dziećmi, która mieszkała w koszmarnych warunkach w drewnianym kurniku. Ktoś nam dał część pieniędzy, brakowało około jednej czwartej. Akurat byłam u tej kobiety i odjeżdżając, zapytałam, czy jest wierząca. Odpowiedziała, że tak. „To niech się pani pomodli, bo brakuje nam pieniędzy” – poprosiłam. Wieczorem pojawił się arcybiskup Krajewski z dokładnie taką sumą od Ojca Świętego, jaka była nam potrzebna. Ta pani w tej chwili jest przeszczęśliwa, a dzieci mają godne warunki. Podobnie było ze wsparciem domu w Krakowie, który remontujemy. Ksiądz arcybiskup zadzwonił w momencie, w którym zabrakło nam już pieniędzy na dalszy remont. Cechuje go prostota, oddanie bliźnim i poczucie humoru. ©