Bezimienni

Powieść córki Ingmara Bergmana i Liv Ullmann to historia o zachłannej i niespełnionej miłości dziewczynki do rodziców, którzy akurat w tej roli wypadają słabo.

22.10.2018

Czyta się kilka minut

Wszystko zaczęło się na wyspie. Latem 1965 r. reżyser – ma wtedy lat 48 i jest już światową sławą – przyjeżdża tu z ekipą filmową i dwiema aktorkami. Jedna z nich grała w jego filmach już wielokrotnie, drugą spotkał jedynie przelotnie. Ma 27 lat i pochodzi z sąsiedniego kraju. Zafascynowany ich fizycznym podobieństwem, kręci kameralny film o dwóch kobietach, których twarze w kluczowym ujęciu stopią się w jedno. Kiedy ekipa kończy plan zdjęciowy, reżyser i nowo poznana aktorka są już parą. Żyją ze sobą niespełna pięć lat; w sierpniu 1966 r., na dwa miesiące przed premierą filmu, rodzi im się córka.

Linn Ullmann, jedna z najciekawszych współczesnych pisarek norweskich, córka Liv Ullmann i Ingmara Bergmana, w „Niespokojnych” powraca do historii swoich rodziców. Opowieść narastała w niej przez prawie dekadę. Z powodu blokady pisarskiej, wynikającej z pisania o rzeczach najbardziej intymnych – o trudnych relacjach rodzinnych i umieraniu – projekt nieustannie był odsuwany w czasie. Trudności ustąpiły dopiero, gdy wpadła na pomysł, by wszystkie postaci książki uczynić anonimowymi.

Pierwotne plany były zupełnie inne – chciała napisać książkę wspólnie z ojcem. Kiedy w maju 2006 r., po długim okresie wstępnej krzątaniny, planów i przygotowań, wreszcie zaczyna się pierwsza wspólna sesja robocza, okazuje się, że nic z tego nie wyjdzie. Z zapisanych rozmów nic prawie nie słychać; przede wszystkim jednak ojciec traci pamięć. Jego język ulatnia się dzień po dniu, rzeczywistość rozmywa się i traci kontur, nazwy i imiona wyparowują. Kiedy fanatyk punktualności przychodzi na seans filmowy do przydomowego kina na wyspie Fårö 17 minut za późno, córka zaczyna rozumieć, że musi przygotować się na jego odejście. W powieści śledzimy jego zapadanie się w bezpamięć: zaczyna się od przekręcania słów, a kończy na tym, że nie rozpoznaje już własnej córki i skarży się, że jego dom nachodzą jacyś obcy. Kiedy staje się jasne, że projekt nigdy nie zostanie zrealizowany, narratorka postanawia, że napisze „inną książkę, o tym ostatnim lecie, o nim i o mnie, o ojcu i córce, o ojcach i córkach, o starym mężczyźnie, o miejscu, wydaje mi się, że bardziej niż mężczyzny żal mi było miejsca – przedmiotów, kamieni, cieni pod zgarbionymi sosnami”.

Nagranych rozmów pozostało sześć. Stanowią szkielet, na którym osnuta jest powieściowa narracja. Tok wspomnień ujęty został w konstrukcję opartą na sześcioczęściowej formie ulubionego cyklu muzycznego ojca, suity na wiolonczelę Jana Sebastiana Bacha. Rzecz zaczyna się od preludium, przedostatni rozdział to przepełniona żalem, miłosna sarabanda, ostatni zaś zatytułowany jest „Giga”.

Powieść Ullmann jest też narracją o zachłannej i niespełnionej miłości dziewczynki do rodziców. W subiektywnej, zniekształconej, często karykaturalnej perspektywie dziecka patrzącego na świat dorosłych matka jawi się jako osoba chaotyczna i nieprzewidywalna, chodząca encyklopedia błędów wychowawczych. Dzieckiem zajmuje się z doskoku, w formie gwałtownych i szybko ustających ataków (atak zdrowego odżywiania się, atak korekcji pleców, atak „czy ty aby nie jesteś anorektyczką”). Gada dużo i niespójnie, podgrzewa na obiad jedzenie z puszek i popija wino w nadmiernych ilościach.

Ojciec, syn pastora, reprezentuje protestancką moralność pracy w wersji XXL. Nawet starzenie się to dla niego „ciężka, trudna, niewdzięczna praca, z bardzo długimi dniówkami”. Ogarnięty manią kontroli, porządkuje kilometrowe rzędy kaset VHS ułożonych w kolejności alfabetycznej, które wyznaczają jedyne dostępne ścieżki w ogromnym domu. Do tego zmaga się z lękiem przed przeciągami i wszystkim, co mogłoby powodować przeziębienia, z trudem powstrzymuje gniew i złość na niedoskonałość świata i ludzi.

Oboje najczęściej nieobecni, pochłonięci karierą albo nowymi romansami, całkowicie niezdatni do pełnienia roli rodzicielskich.

„Niespokojni” to portret trójki wrażliwych, uzdolnionych ponad przeciętność ludzi, którzy nie są w stanie stać się rodziną. Nawet na umieszczonym na okładce wyblakłym zdjęciu ojciec i córka patrzą w różne strony. ©

Linn Ullmann, NIESPOKOJNI, przeł. Iwona Zimnicka, W.A.B., Warszawa 2018

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 44/2018

Artykuł pochodzi z dodatku „Magazyn Literacki nr 1/2018