Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
– świątyni, która na peszawarskiej starówce stoi od 120 lat. Do zamachu przyznali się talibowie: miał to być odwet za ataki prowadzone w tej okolicy przez USA przy użyciu dronów (Peszawar leży blisko granicy z Afganistanem i jest ostoją talibów, operujących w obu krajach). Pakistańscy biskupi wezwali chrześcijan, by powstrzymali się od przemocy – na razie chrześcijanie prowadzą tylko kilkudniowy strajk. Atak potępił premier Nawaz Szarif (zarazem lider Pakistańskiej Ligi Muzułmańskiej): mówił, że „atakowanie niewinnych jest sprzeczne z nauką islamu”.
Niewielka to pociecha dla trzech milionów pakistańskich chrześcijan, żyjących wśród 185 mln muzułmanów. Pakistan to dziś jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc do życia dla chrześcijanina. Niewiele lepiej jest w zdominowanych przez muzułmanów krajach Afryki i Bliskiego Wschodu. Także tych, które od ponad dwóch lat doświadczają zmian politycznych. To dramatyczny dylemat, często bez dobrego wyjścia. Przykładowo, przed wybuchem syryjskiej wojny domowej chrześcijanie żyli tam w relatywnym bezpieczeństwie, ale często za cenę współpracy biskupów z tamtejszą dyktaturą; dziś są „między frontami”, między Asadem i islamistami. W Egipcie zaś padają ofiarą przemocy, która stała się już „zwykłym” elementem procesu tworzenia się nowego ładu polityczno-społecznego.
Niektórzy twierdzą, że historia chrześcijaństwa na Bliskim Wschodzie dobiega końca. Nawet jeśli to przesada, faktem jest, że chrześcijanie są tam dziś najbardziej zagrożoną mniejszością. Pytanie, co kraje Zachodu – tak wyczulonego na los różnych mniejszości na własnym podwórku – mogą i chcą z tym faktem zrobić.