Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Irlandia miała jedno z najbardziej restrykcyjnych praw aborcyjnych w Europe. Usunięcie ciąży nie było tam możliwe ani w sytuacji, gdy jest ona wynikiem gwałtu, ani z powodu ciężkich i nieodwracalnych wad płodu. Zapis taki wprowadzono do konstytucji jako ósmą poprawkę w 1983 roku, również po referendum. Teraz poddano go pod głosowanie.
Ponad podziałami
W czasie kampanii przed referendum wydawało się, że liczba zwolenników liberalizacji prawa aborcyjnego jest tylko niewiele większa niż przeciwników. Tymczasem ich przewaga okazała się miażdżąca: za usunięciem ósmej poprawki z konstytucji zagłosowało ponad 66 % uprawnionych, a za utrzymaniem zakazu – 33,6 %. Taki wynik jest zaskoczeniem dla wszystkich, bo nikt nie spodziewał się tak wielkiej różnicy.
Kampania zmobilizowała obie strony i na samo głosowanie do Irlandii wróciło wiele osób, które na stałe mieszkają za granicą. Frekwencja przekroczyła 64 proc. Podkreśla się, że choć trudno było uniknąć emocji, to jednak ta kampania była bardziej oparta na informacji, niż kampania w 1983 roku.
Zdecydowane zwycięstwo bardziej liberalnie nastawionych Irlandek i Irlandczyków uważa się za dowód zmiany, która zachodzi w tym – uważanym jeszcze niedawno za konserwatywne – społeczeństwie. Przypomnijmy, że w 2015 r. w innym referendum obywatele Irlandii opowiedzieli się za legalizacją małżeństw homoseksualnych.
Teraz za zniesieniem zakazu przerywania ciąży opowiedziały się zgodnie i kobiety, i mężczyźni, ze wsi i z miasta, głosowały też tak niemal wszystkie – poza osobami powyżej 65. roku życia – grupy wiekowe, pokazując, że w tej sprawie zatarły się tradycyjne podziały. Tylko w jednym z okręgów wyborczych, w Donegal, mieszkańcy zagłosowali za utrzymaniem obecnych zapisów.
„To kulminacja cichej rewolucji, która toczyła się w Irlandii od 20 lat” – powiedział premier Leo Varadkar.
Głos kobiet
Zakaz aborcji w Irlandii zmuszał kobiety decydujące się na zabieg do wyjazdu za granicę – najczęściej do Wielkiej Brytanii. Za poddanie się nielegalnemu zabiegowi w kraju, lub za jego przeprowadzenie, groziła kara więzienia. W czasie kampanii przed referendum czytelnicy np. „The Irish Times” dzielili się swoimi doświadczeniami związanymi z aborcją – publikowano listy zwolenników, ale i przeciwników liberalizacji. Przypominano też tragiczną historię Savity Halappanavar, która w 2012 roku trafiła do szpitala z powodu trwającego poronienia. Mimo że nie było szans na utrzymanie ciąży, zwlekano z aborcją, co doprowadziło do rozwinięcia się sepsy i śmierci kobiety.
Teraz, jak to ujęła dr Rhona Mahony ze Szpitala Położniczego w Dublinie, „kraj słuchał, kobiety przemówiły”. W Irlandii rozpoczną się prace nad ustawą umożliwiającą legalne przerwanie ciąży. Jej szczegóły nie są znane, ale punktem wyjścia będzie zapewne możliwość aborcji do 12. tygodnia. Ustawa powinna trafić pod głosowanie do parlamentu jeszcze w tym roku.