Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Papież Franciszek próbuje budzić europejskie sumienia pytając, jak to się stało, że kolebka praw człowieka może patrzeć z obojętnością na ogień i krew na północy Afryki. Krzyk niewolników, o którym mowa w Biblii, słychać cały czas. Pytam: dlaczego to ubodzy mają umierać? Niektóre granice są konieczne. Istnieją też jednak granice osobiste. Są mury z betonu, ale są też mury uprzedzeń i przesądów. Zastanówmy się, czy zamykając się na innych, sami nie wyrządzamy sobie szkody. Czy nie zostajemy sami? Kto, koniec końców, będzie miał większe trudności: czy ten, kogo odrzucimy – czy my?
Zachód uważa swoje granice za nieprzekraczalne. A przecież globalizacja pokazuje, że to nieprawda. Jednym kliknięciem myszy potrafimy przenosić pieniądze i towary. Tak się jednak dziwnie składa, że zamykamy granice dla ludzi. To imigranci są największą ofiarą globalizacji. Ich exodus stanowi oskarżenie sytego zachodniego świata, to symptom niesprawiedliwości, które nim rządzą. Nie możemy zapominać, że skolonizowaliśmy Afrykę, ograbiliśmy ją i zostawiliśmy jej mieszkańców samych sobie. Dlatego teraz potrzebujemy etyki odpowiedzialności. Bez niej nie ma dla Europy przyszłości. Nie ma przyszłości bez braterstwa. A braterstwo nie może być lokalne, nie może zależeć od przynależności do grupy etnicznej, od światopoglądu, od wyznawanej religii. Cudzoziemiec jest naszym bratem! Mamy obowiązek przyjąć go po długiej i wyczerpującej podróży.
Ludzie, którym udaje się dotrzeć do europejskiego wybrzeża, mają za sobą miesiące niebezpiecznej tułaczki – podróży bez gwarancji powodzenia, za którą płacili olbrzymie pieniądze. Ich towarzysze umierali na pustyni. Do tej pory wiadomo o 22 tysiącach ofiar nieudanych przepraw z Afryki, ale ile było ich naprawdę, nikt nie wie. Sam widziałem niedawno 360 trumien stojących obok siebie. Wszyscy zmarli mieli przy sobie krzyżyki albo medaliki. Wszyscy chcieli umrzeć w jedności z Bogiem. Czy to nie przerażające, że ich zakończona śmiercią podróż przez pustynię i morze w świetle prawa jest przestępstwem!?
Papież Franciszek apelował na Lampedusie, że przybył tu po to, by obudzić ludzkie sumienia. Fala imigracji jest być może dla Europejczyków opatrznościową możliwością przemiany. Bo Europa to nie tylko miejsce na mapie, to nie tylko projekt polityczny, Europa to rzecz ducha. Dlatego powinna wlać duszę w swoje bezduszne nieraz wybory, powinna postawić człowieka w centrum. Ale jak ma to zrobić, skoro zapominając o Bogu, zapomniała też o człowieku?
Granice wystawiają nas na próbę. Pozwalają się przekonać, że nasza kultura nie jest jedyna, że Zachód nie jest wcale jedyną ostoją cywilizacji. Istnieje wiele kultur, a każda z nich ma swoją godność.
Chodzi o to, aby się z nimi porównywać, mierzyć. Potrzebujemy rewolucji miłości i miłosierdzia, bo – jak nauczał Jan Paweł II – nie ma solidarności bez miłości. Kościół musi dokonać jakościowego skoku i być tam, gdzie cierpiący człowiek. „Kościół powinien być jak szpital polowy po bitwie” – mówi Franciszek. A my, chrześcijanie, musimy pobrudzić sobie ręce, bo jeśli dłonie są czyste, znaczy, że są puste. Że niczego nie zrobiły.