Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zdjęciem Roku World Press Photo 2015 została nastrojowa fotografia wykonana przez Duńczyka Madsa Nissena. To intymny, pełen czułości i ciepła, ale też wibrującego niepokoju i smutku portret pary rosyjskich homoseksualistów Jona i Alexa. W putinowskiej Rosji ich życie staje się coraz trudniejsze. Fotografia Nissena, choć bardzo oszczędna, o tych trudnościach opowiada lepiej niż przysłowiowych „tysiąc słów”. W tym sensie realizuje zadanie, które stoi przed ambitną fotografią prasową: nie stanowi ilustracji do tekstu, lecz jest jego dopełnieniem.
Wybór tegorocznego zdjęcia wpisuje się też w dominujący w tym konkursie od kilku lat trend nagradzania zdjęć symbolicznych, a nie informacyjnych. Te pojawiają się jako zwycięzcy w poszczególnych kategorii, ale nie przebijają się zwykle na to najwyższe podium, jakim jest tytuł Zdjęcia Roku. Mimo więc, że wszystko wydaje się w najlepszym porządku, to chyba nie takiej fotografii i nie tego tematu się spodziewaliśmy, zwłaszcza tutaj – nad Wisłą, jako ikony mijającego roku. Na Ukrainie leje się krew i to ten problem był na ustach wszystkich w 2014 roku. A przynajmniej tak nam się wydaje.
Ukraina oczywiście jest obecna w tegorocznych wynikach WPP, zdominowała kategorię „Spot News” i to za sprawą jednego fotografa, Francuza Jeroma Sessiniego. Jego cykle opowiadające o Majdanie i o zestrzeleniu malezyjskiego samolotu to wstrząsające dowody dramatu rozgrywającego się za naszą wschodnią granicą. Jednak to nie te zdjęcia stają się właśnie symbolami mijającego roku.
Można w tym fakcie dostrzec potwierdzenie tezy, że Polska i Zachód nie patrzą na wojnę w Donbasie tymi samymi oczami. Ukraiński konflikt jest tam w gruncie rzeczy postrzegany jako temat ważny, ale jednak o zasięgu lokalnym.
Taka interpretacja byłaby jednak chyba wylaniem dziecka z kąpielą. Ukraińskie piekło podpalił wszak ten sam człowiek, który utrudnia miłość między Jonem i Alexem. Zanurzając się w tym niepokoju wypełniającym zdjęcie Madsa Nissena, trochę łatwiej nam zrozumieć grozę sytuacji w której wszyscy, nie tylko jego bohaterowie, się znaleźliśmy. To nie jest bowiem zdjęcie o trudnym życiu gejów w Rosji – ono nie obchodzi zachodniego świata tak samo, jak martwi ludzie w Donbasie. Ta fotografia opowiada o konsekwencji działania zatrutego złem umysłu tyrana.
Jest też w niej cień nadziei. Pytanie czy wystarczy jej na długo. ©