Bagietmistrz w sieci

Do gwiazd YouTube’a mu daleko, ale czy ktokolwiek z nich kręci filmy o pracy w policji?

18.03.2019

Czyta się kilka minut

Co policjant Bagieta nosi na co dzień  – kadr z vloga. /
Co policjant Bagieta nosi na co dzień – kadr z vloga. /

Siemano mordeczki, sierżant Bagieta z tej strony” – po tym krótkim powitaniu rusza monolog. Młody człowiek dość swobodnym językiem opowiada z dystansem o swojej służbie. Wszystko to nie pasuje do utrwalonego wizerunku policjanta. Może to właśnie jest główne źródło jego sukcesu? Bo sukces niewątpliwie odnosi. Po pół roku istnienia jego kanał przekroczył magiczną liczbę 100 tys. subskrypcji. Wystarczyło do tego nieco ponad 30 filmów. To pierwsza oznaka uznania widzów w tym miejscu. Codziennie przybywa ich kolejna setka. Choć podobne kanały zaczęły już powstawać, to w polskim internecie konkurencji w zasadzie nie ma. Na pewno nie jest nim oficjalny kanał policji – tam wieje nudą i śledzi go niecałe siedem tysięcy osób. Do milionowych wyników najlepszych youtuberów jeszcze daleko, ale jak na tak niszową tematykę wynik robi wrażenie.

A kto w ogóle skrywa się pod tym pseudonimem? Właściciel kanału dba o to, by za dużo o sobie nie ujawnić. „Policjant w dużym polskim mieście, wielbiciel dank memesów [absurdalnych żartów internetowych – red.], śmiesznych kotów z jutuba” – pisze. I tyle. Metodami operacyjnymi udało się ustalić nieco więcej: ma 26 lat, w policji pracuje od ponad trzech, służy obecnie w ogniwie patrolowo-interwencyjnym gdzieś w województwie śląskim. Rzeczywiście w stopniu sierżanta.

Niebieski internet

Policja, zwłaszcza wśród młodych, jest raczej wdzięcznym tematem do żartów, memów czy komentarzy w stylu „Halo, policja? Proszę przyjechać na Facebooka”. Bo na większości jej stron dominują poważne, wręcz kostyczne treści w stylu: funkcjonariusz udał się na miejsce i dokonał czynności – jakby wprost przepisane ze służbowych notatników.

Trzeba jednak uczciwie przyznać, że wyjątki się zdarzają – choćby profil tej formacji na Facebooku, gdzie pojawiają się lżejsze treści, a nawet memy. Na przykład: „Chcesz sprawdzić, czy Twoja metamfetamina lub inny narkotyk nie zawiera szkodliwego glutenu? Przyjdź na dowolny posterunek, aby ją bezpłatnie zbadać. Nie zapomnij przynieść informacji o dostawcy, który oszukał”. Oczywiście, całość okraszona kilkoma uśmieszkami.

– Słyszymy, że powinniśmy być bliżej społeczeństwa – podkreśla insp. Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy komendy głównej policji. – To otwarcie się na ludzi, aby mogli obserwować nasze działania. Pamiętajmy, że takie portale rządzą się swoimi prawami, a odbiorcy to ludzie w różnym wieku, do których trzeba dostosować formę przekazu. Dlatego wpisy na Face­booku są nieco luźniejsze. Na co dzień spotykamy się z dużą życzliwością. Facebook policji ma też najwięcej polubień spośród wszystkich instytucji publicznych – zauważa.

Kryminalna Polska

Z tego, jak żywe jest zainteresowanie tematyką pracy policyjnej, doskonale zdawała sobie sprawę władza w czasach PRL i starała się to wykorzystać dla swoich celów. Przy pomocy „Kapitana Żbika”, powieści milicyjnych czy filmów o dzielnych funkcjonariuszach MO próbowano budować pozytywny obraz milicjanta. Raczej z mizernym skutkiem – społeczeństwo kojarzyło milicjantów bardziej z postaciami z filmów Barei niż z dzielnym porucznikiem Borewiczem.

III RP to już „Psy”, komisarz Halski czy mniej posągowy Despero z „Pitbulla”. Ale to wciąż były postacie fikcyjne. Telewizje próbowały pokazywać „prawdziwe” życie policjantów, ale raczej z miernym skutkiem. A już paradokumenty lepiej zostawić zupełnie z boku. Nie są to też produkcje, które pasują do dzisiejszej, mocno internetowej rzeczywistości. Ta wymaga jednak innego podejścia.

– Wrzucam sobie jeden filmik tygodniowo, bez presji, z czystej satysfakcji. Wiedziałem, że takie vlogowanie sprawdziło się za granicą, ale takiego odbioru u nas to się nie spodziewałem – nie kryje zaskoczenia sierżant Bagieta. – Jestem pod wrażeniem, że aż tyle osób mnie ogląda. Jak widać, zażarło – dodaje. Kanał YT to jego własny pomysł, nie działa na polecenie przełożonych. Po prostu chciał opowiedzieć o codziennej służbie.

Jak nie płacić mandatów

Najciekawsze jest jednak to, że forma tych produkcji jest banalnie prosta. Na ekranie zwykle widzimy tylko ręce na kierownicy. I tak nawet przez 20 minut. Mało tu spektakularnych, filmowych przygód. Jest za to policyjna proza życia opowiedziana na luzie. Podstawą do kolejnych nagrań stają się często komentarze widzów. Pytają oni o rzeczy, które wielu zawsze chciało wiedzieć, tylko nie bardzo było kogo zapytać. Otwartość na widza to kolejny atut.

Bagieta często porusza tematy może i banalne. Czy policjant może palić na służbie? Co z tatuażami? I czy może uderzyć osobę w kajdankach? Ale nie jest tak, że filmy to jedno wielkie śmieszkowanie, są i poważniejsze tematy: choćby zarobki w policji czy pierwsze spotkanie ze śmiercią na służbie. Jest też trochę o specyficznym slangu, bo to z niego wzięła się właśnie nazwa kanału: „bagieta” czy „bagietmistrz” to po prostu policjant. „Policjanci go nienawidzą! Odkrył jeden prosty trik, jak uniknąć mandatu!” – taki tytuł zachęca do obejrzenia kolejnego z filmów. Co to za trik? Najlepiej zobaczyć samemu.

Tylko czy zyskujący popularność kanał pomaga, czy raczej przeszkadza mu w pracy? – W mojej jednostce chyba wszyscy wiedzą, kto robi te filmy – tłumaczy. I dodaje, że rozpoznają go też inni policjanci... po głosie. – Niedawno podczas szczytu klimatycznego mieliśmy mieszane patrole z młodymi chłopakami z Gdańska czy Szczecina. Jeden z nich rozpoznał mnie właśnie po głosie i zapytał wprost: „To ty jesteś sierżant Bagieta?” – opowiada.

A co z przełożonymi?

– Nie mają z tym problemu. Dbam o to, by nie ujawniać informacji niejawnych czy takich, które dotyczą szczegółów pracy operacyjnej, danych personalnych lub innych rzeczy, które mogłyby zdradzić, gdzie np. była dana interwencja czy kogo dotyczyła – zaznacza. I nie zdarzyło się, by ktoś z kolegów podszedł i zapytał wprost: „Co ty robisz?”. – To było chyba największe zaskoczenie, bo nie spotkałem się z policjantem, który by tak twierdził. Nikt nie podszedł i nie powiedział mi: „Stary, co ty tam świrujesz? Przecież nie tak policjant powinien działać”. Moi przełożeni natomiast raczej nie rozmawiają ze mną na temat kanału, a jeśli już, to te rozmowy mają pozytywny wydźwięk – wyjaśnia.

Jak do tej pory, nie zdarzyła się na służbie sytuacja, by ktoś go rozpoznał. Ale czy to by coś zmieniło? I jak by zareagował, gdyby po drugiej stronie znalazł się widz? – Na służbie nie mogę sobie pozwolić na to, żeby nie być profesjonalnym. Nie ma więc znaczenia, kto jest po drugiej stronie. To, że czasami jestem wyluzowany na filmach, to nie znaczy, że będę stosował taryfę ulgową – zaznacza.

Tylko ulica jest ciekawa

– Owszem, zwykle staram się podchodzić do ludzi z pewnym luzem, bo uważam, że często rozmową więcej się załatwi niż przemocą, której też czasami muszę używać. W jednym z filmów mówię wprost: czasem lepiej kogoś pouczyć, niż wlepić mandat. Walczę i będę walczył o świadomość społeczeństwa. Chciałbym, żeby ludzie zdawali sobie sprawę, że za każde wykroczenie można pouczyć, ostrzec lub zwrócić uwagę. Nie trzeba od razu sięgać po bloczek – tłumaczy. I zaznacza, że w jego jednostce nigdy to nie było problemem. Plany na przyszłość? Na razie poniekąd pracuje za innych – bo im więcej będzie takich funkcjonariuszy, tym policji będzie łatwiej działać. Jemu zostaje satysfakcja, bo zarabiać na filmach i tak nie może. Czy jeśli dostałby zgodę, to chciałby zabrać kamerę na służbę? – Mogłoby to być ciekawe, ale na zasadzie jednego odcinka, zlepku z kilku interwencji, coś na wzór amerykańskiego „Cops”. Nie każdy dzień jest ciekawy. Czasem w ciągu tygodnia dzieją się rzeczy, w które trudno uwierzyć, a potem przez trzy miesiące nie dzieje się nic – przyznaje.

Choć blisko trzy czwarte Polaków dobrze ocenia pracę policjantów, to formacja ta wciąż boryka się z brakami kadrowymi. Czy szefostwo policji, idąc tropem tych lżejszych treści na Facebooku, nie chciało skorzystać z popularności sierżanta i umiejętności dotarcia do młodych? Choćby po to, by wykorzystać je do promowania całej formacji. Taka propozycja dotąd nie padła. I choć naczelny vloger policji zawsze chętnie rozmawia o pracy, to jednak nie widziałby siebie w tej roli na pełny etat. – Jeśli zostałbym zdjęty z ulicy, to o czym miałbym opowiadać? – pyta. ©

Autor jest dziennikarzem Onet.pl.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 12/2019