Bach, czyli wszystko

Ottavio Dantone, klawesynista i dyrygent: Właściwie każdy instrument powinien naśladować ludzki głos. Grając na klawesynie, zawsze staram się naśladować śpiew.

10.12.2012

Czyta się kilka minut

Ottavio Dantone / Fot. Materiały prasowe Actus Humanus
Ottavio Dantone / Fot. Materiały prasowe Actus Humanus

Magdalena Łoś (Polskie Radio, Program 2): Nagranie „Wariacji Goldbergowskich” jest chyba pragnieniem każdego klawesynisty?
Ottavio Dantone: Tak, to było zawsze moje marzenie, ale z jego realizacją czekałem jednak dość długo, aż skończę 40 lat. Sądzę, że wymaga ono dojrzałości, której wcześniej brakuje. „Wariacje Goldbergowskie” to nie jest zwyczajny utwór, lecz rodzaj psychologicznej podróży w głąb Bacha. Podobnie jak inne jego utwory – „Das Wohltemperierte Klavier”, „Die Kunst der Fuge” czy „Musikalisches Opfer” – także mająca dodatkowy wymiar dydaktyczny. Mamy tu cały przegląd ekspresyjnych i stylistycznych możliwości: styl francuski, włoski, niemiecki, wszystkie rodzaje kontrapunktu, wariacji, które demonstruje Bach, chcąc nas w ten sposób też uczyć. Komponując uczył innych, wytyczał kierunek, jego styl był absolutną perfekcją, to „niemiecki styl”, który mieścił w sobie wszystko, co stosowano w ówczesnej muzyce europejskiej. Aby to właściwie odczytać, potrzeba wielkiej dojrzałości, znajomości dawnej materii muzycznej i wiedzy na temat owych różnic stylistycznych. Tak więc o nagraniu „Wariacji Goldbergowskich” marzyłem wprawdzie już jako bardzo młody człowiek, ale czekałem i zrealizowałem to marzenie mając 45 lat.

A Pana wizja tej kompozycji zmieniała się bardzo przez te wszystkie lata?
Tak, bardzo, ale ten proces ciągle trwa, także po zakończeniu nagrania. Moje wykonanie w Gdańsku będzie więc inne niż interpretacja znana z płyty. Cały czas odnajduję w tej muzyce coś nowego, dotyczy to ekspresji, niezwykle głębokiej retoryki, co jest inspiracją dla niekończących się poszukiwań. Tak więc moja wizja „Wariacji...” zmieniła się w stosunku do tej sprzed lat, z czasu mojej młodości, ale również do tej znanej z nagrania. To jest praca na całe życie.

Niezwykle lubię i cenię Pana nagranie „Koncertów organowych” Händla, jest w nim przestrzeń niezwykłej wolności, swobody i ducha improwizacji. Händel wymagał tego od wykonawców swoich koncertów, ale nie każda interpretacja oddaje w tak piękny sposób zamysł kompozytora i możliwości tej muzyki!

Bardzo dziękuję. Wiemy, że Händel sam improwizował, wykonując swoje utwory, choćby „Concerti grossi” op. 6, siadał i zaczynał od improwizacji. To był rodzaj wprowadzenia, element jego stylu. Czasem nawet mamy w nutach zapisaną na początku jakąś frazę, a dalej wskazanie Ad Libitum i to jest miejsce na improwizację wykonawcy. Wykonując jego koncerty, w wielu momentach znajdujemy miejsce na wprowadzenie czegoś, czego nie ma w nutach, na dodawanie własnych pomysłów. Aby wywiązać się z tego zadania, niezbędna jest znajomość wokalnej twórczości i oper Händla. Jako dyrygent wielokrotnie pisałem dla śpiewaków rozmaite warianty i możliwości zdobienia zapisanych w nutach melodii, co dało mi wiele doświadczenia i wiedzy o tym, jak budował frazę. Oczywiście, zwykle jest to piękna muzyka, ale z możliwością i miejscem dodania czegoś jeszcze, wzbogacenia zapisu nutowego. To specjalny styl pisania, włoski styl – pozornie łatwa i piękna melodia, którą można jednak jeszcze rozwinąć. Zupełnie inaczej niż w muzyce Bacha. Bach sam notował te najlepsze rozwiązania, kompletne i pełne. To zawsze bardzo złożone, ornamentowane linie, które trudno wzbogacać dodatkowymi wariacjami, na przykład w „Wariacjach Goldbergowskich”. A Händel studiował we Włoszech – dlatego styl jego frazy daje takie możliwości.

I to miało być moje kolejne pytanie: Bach kontra Händel. Niektórzy wykonawcy budują taką opozycję, przeciwstawiają ich sobie. Gustav Leonhardt właściwie nigdy nie wykonywał muzyki Händla, nie cenił jej, kochał natomiast muzykę Bacha...

To dwa kompletnie różne światy. Bach właściwie żył ciągle w tym samym świecie, nie wyjeżdżał za granicę, komponował jako szef zespołu, potem kantor, dobrze odnajdował się w sytuacji kameralnej, lubił zacisze domowe... Händel uwielbiał teatr, scenę, doskonale komunikował się z publicznością, co zupełnie nie interesowało Bacha. Zajmowała go sama muzyka, materia muzyczna, nie dbał o publiczność, której z kolei jego muzyka wydawała się czasem zbyt trudna i niezrozumiała. Händel szukał kontaktu z publicznością i pewnie również dlatego styl jego muzyki jest często włoski. Bach tymczasem dążył do perfekcji, pisząc wielokrotnie niezwykle głęboką muzykę.

Co skłoniło Pana do podjęcia pracy dyrygenta z batutą? To zupełnie inny rodzaj pracy niż prowadzenie zespołu od swojego instrumentu.

To wcale nie była moja decyzja. W pewnym momencie mojego życia, już po 30. urodzinach, wiele zespołów zapraszało mnie do współpracy w roli solisty prowadzącego wykonanie od klawesynu. Także zespoły klasyczne, niespecjalizujące się w muzyce dawnej, właśnie dlatego, że moją specjalnością jest barok. Na jeden z koncertów z Accademia Bizantina w Rawennie przyszedł Riccardo Muti i bardzo spodobało mu się to, co robiliśmy. Zaproponował mi współpracę przy jednej z produkcji operowych w mediolańskiej La Scali. To był początek, od tego momentu jestem zapraszany do pracy w tej właśnie roli, ale nie była to moja decyzja, tak się po prostu stało. Jestem bardzo zadowolony, bo wiele dzięki temu się nauczyłem. Praca ze śpiewakami dała mi duże doświadczenie w zakresie operowania oddechem, kształtowania frazy, a to ważne, ponieważ grając na klawesynie zawsze starałem się naśladować śpiew, każdy instrument właściwie powinien naśladować ludzki głos. Tak więc muszę przyznać, że praca w teatrze przyniosła mi wiele dobrego.

Gdańsk to rodzinne miasto Johanna Gottlieba Goldberga, a gdańska publiczność ma wiele okazji słuchania „Wariacji Goldbergowskich” w wykonaniu najlepszych muzyków. Niedawno grał je tu Andreas Staier. Czy w związku z tym miejscem będzie to dla Pana szczególny koncert?

O tak, to wielka odpowiedzialność, podchodzę do tego koncertu bardzo emocjonalnie, wiedząc, że jest to miejsce szczególne. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy, to dla mnie także dodatkowa inspiracja. Często gram „Wariacje Goldbergowskie” na koncertach, ale wiem, że to będzie wieczór inny niż wszystkie.

Ottavio Dantone jest włoskim dyrygentem i klawesynistą, współpracującym stale z formacją Accademia Bizantina. W Polsce gościł m.in. w 2009 r. – dyrygując w Krakowie wykonaniem „Rinalda” Händla.

Podczas Festiwalu Actus Humanus „Wariacji Goldbergowskich” w interpretacji Ottavia Dantonego posłuchać będzie można 15 grudnia o godz. 20.00 w Dworze Artusa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 51/2012

Artykuł pochodzi z dodatku „Actus Humanus 2012