Atak na Borussię

Zamach bombowy w Dortmundzie, którego celem stał się (we wtorek, 11 kwietnia) autobus z piłkarzami Borussii, do chwili zamknięcia tego numeru „TP” był niewiadomą.

17.04.2017

Czyta się kilka minut

Dwa listy, które mieli zostawić sprawcy, sugerują, że mogli być nimi islamiści lub skrajna lewica – zawierają bowiem żądanie wycofania z Turcji niemieckich samolotów Tornado, które prowadzą loty rozpoznawcze nad Syrią, w ramach koalicji przeciw tzw. Państwu Islamskiemu (IS), oraz żądanie zlikwidowania amerykańskiej bazy w Ramstein. Tego drugiego żądania nikt nie traktuje zbyt poważnie, ale samo jego sformułowanie – o ile nie jest żartem bądź celową dezinformacją – może wskazywać na radykalizację niemieckiej skrajnej lewicy. Z kolei pierwsze żądanie wskazuje bardziej na zwolenników radykalnego islamu. Prawdopodobieństwo tego tropu zwiększa fakt zaangażowania Niemiec w operacje w Syrii (nawet jeśli tylko w sferze rozpoznania, a nie akcji bojowych) i coraz trudniejsza sytuacja Państwa Islamskiego na Bliskim Wschodzie – wymuszająca „przenoszenie” wojny do Europy. Jednak motywacja islamistyczna nie jest dotąd dowiedziona – wprawdzie aresztowany został Irakijczyk mający związki z IS, ale prokuratura poinformowała wkrótce, że w tym zamachu nie brał on udziału.

Ponadto: atak na piłkarzy odbiega od typowego dotąd wzorca islamskich terrorystów, także gdy idzie o występowanie z „otwartą przyłbicą”. Zaś fakt, że zdetonowano trzy bomby, umieszczone na trasie przejazdu autobusu, sugeruje, że mamy do czynienia nie z samotnym szaleńcem, zafascynowanym islamistyczną propagandą, lecz z organizacją. Albo więc jest to nowa jakość islamskiego terroru (nowa, choć podobna do niegdysiejszych komórek Al-Kaidy), albo zamach nie ma nic wspólnego z islamskim podziemiem. Czy w takim razie w Niemczech odradza się lewicowy terroryzm, dokładnie 40 lat po apogeum działań Frakcji Czerwonej Armii (RAF)?

Aresztowanie członka związanego z IS wyjdzie społeczeństwu na dobre – szkoda tylko, że takie osoby, już zidentyfikowane, zatrzymuje się głównie przy okazji zamachów. Ich tolerowanie w społeczeństwie jest samo w sobie poddaniem meczu walkowerem – stosując określenie piłkarskie, skoro na ten grunt wkroczył terror. Walkowerem i dla tzw. rdzennych Europejczyków, i dla tej ludności napływowej, która z radykalizmem nie ma nic wspólnego, a jako pierwsza może paść ofiarą radykalizacji „w drugą stronę” i stosowania ulicznej odpowiedzialności zbiorowej. Również za sprawą politycznej poprawności tych, którzy – rzekomo w interesie imigrantów – wolą zamieść problem pod dywan. ©

Tekst ukończono w czwartek 13 kwietnia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2017