Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Czuję wielką ulgę. (...) Pięć minut – i masz z powrotem swoje życie” – opisuje swoje aborcyjne doświadczenie Natalia Przybysz w okładkowym wywiadzie udzielonym „Wysokim Obcasom”. Artystka opisuje, jak próbowała usunąć niechcianą ciążę przy pomocy silnych tabletek na wrzody, a potem skorzystała z usług kliniki na Słowacji.
Jej wyznanie stawia w trudnej sytuacji. Nas wszystkich – bo pokazuje, że polska aborcja to nie tylko historie matek dowiadujących się o nieuleczalnej chorobie dziecka, ale też kobiet, które „nie chcą wracać do pieluch” czy szukać większego mieszkania – i że to temat, którego nie można bagatelizować. Kobiety w dramatycznej sytuacji – z zagrożeniem życia, ciążą po gwałcie – bo historia Przybysz przykryła ich postulaty i sprowadziła dyskusję na inne tory. Osoby wierzące – bo forma tej publikacji, motywacja artystki i brak refleksji w związku z usunięciem ciąży zasmucają i budzą głęboką niezgodę. Środowisko czarnego protestu – bo „Wysokie Obcasy”, decydując się na promocję tej historii na okładce, wzięły odpowiedzialność za wycofanie się wielu kobiet, które do tej pory brały udział w proteście z wielu innych powodów.
Paradoksalnie wyznanie artystki stało się prezentem dla zwolenników zaostrzenia przepisów aborcyjnych: przy tak rozmytej linii postulatów łatwiej wskazać, że w czarnym proteście biorą udział kobiety chcące „aborcji na żądanie”. ©
CZYTAJ TAKŻE:
Dorota Masłowska, pisarka: Czarny protest jest zerwaniem z wyuczoną bezradnością i poczuciem, że tylko mężczyźni mogą mówić o poważnych sprawach.
Polek portret własny. Co sprawia, że polskie kobiety mówią „dość!”? Dlaczego tak wiele z nich decyduje się wziąć udział w czarnym proteście? Sprawdziliśmy u źródła.