Armenia: po prostu rewolucja

Na rozległym obszarze uznawanym niegdyś za wyłączną strefę wpływów Rosji uliczna rewolucja w Armenii jest pierwszą, której nie nadano żadnego imienia.

07.05.2018

Czyta się kilka minut

Jej przywódcy nazywają ją czasami „aksamitną”, ale mają na myśli jedynie pokojowy sposób, w jaki się dokonała.

Serbska, która w 2000 r. położyła kres rządom Slobodana Miloševicia i pośrednio wywołała lawinę „kolorowych rewolucji” w b. Związku Sowieckim, została nazwana „buldożerową” (od ciągników, którymi zbuntowani robotnicy wjechali do Belgradu). Gruzińską z 2003 r. ochrzczono „rewolucją róż”. Po nich przyszła kolej na „pomarańczową” z Ukrainy z przełomu lat 2004–2005, „tulipanową” z Kirgistanu z 2005 r. Przepowiadano kolejne – miały poobalać starych, niechętnych postępowi, często skorumpowanych i zwykle prorosyjskich prezydentów i premierów, a na ich miejsce wynieść nowych, zapatrzonych w Zachód. Na Wschodzie, zwłaszcza w jego stolicy, Moskwie, uznano „kolorowe rewolucje” niemal za wypowiedzenie wojny.

Niepowodzenia Zachodu w Afganistanie i Iraku, Arabska Wiosna, wojna z dżihadystami i napływ uchodźców do Europy sprawiły, że zachodni przywódcy zapomnieli o „kolorowych rewolucjach”. Po kirgiskiej doszło jeszcze tylko do ukraińskiego Euromajdanu z 2013 r., krwawego, zakończonego wojną.

Podczas erywańskiej rewolucji poza ormiańskimi nie powiewają żadne inne sztandary, a z wiecowych trybun nikt nie mówi o światowej polityce, z kim trzymać ani przeciwko komu. Ormianie zbuntowali się przeciwko własnym rządzącym, którzy powierzoną władzę uznali za łup. Zawłaszczyli państwo, a wykoślawiając demokratyczne reguły i instytucje, przerobili je w mechanizm mający im zapewnić rządy po wsze czasy. Armenia, otoczona przez wrogie Azerbejdżan i Turcję, nieprzychylną Gruzję i życzliwy, lecz zajęty swoimi sprawami Iran, nie ma innego wyjścia jak szukać obrony i wsparcia w Rosji. Rosja o tym wie. I Zachód też. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 20/2018