Argentyńczyk

W ojczyźnie nowego papieża zdarza się, że z powodu dużych odległości i niskiej gęstości zaludnienia katolicy łączą obchody świąt Bożego Narodzenia z Wielkanocą, a ceremonię ślubu – z chrztem kilkorga dzieci naraz.

16.03.2013

Czyta się kilka minut

Według tradycji twórca argentyńskiej flagi Manuel Belgrano inspirował się kolorem nieba i obłoków oraz nawiązał do stroju, w jakim najczęściej ukazywana jest Matka Boska: białej sukni i błękitnego płaszcza. W takie właśnie szaty ubrana jest Madonna z Luján – zaledwie 38-centymetrowa figurka patronki Argentyny, którą wierni czczą w najważniejszym sanktuarium kraju.
KATOLICY W KRAJU PAMPY
Ojczyznę papieża Franciszka zamieszkuje prawie 41 milionów ludzi – niewiele więcej niż w Polsce. Są to w dużej mierze potomkowie imigrantów, którzy przybywali tutaj począwszy od końca XIX w. Poza nadziejami, na lepsze życie przywozili ze sobą również wierzenia. Według danych 76 proc. społeczeństwa to katolicy.
Jest to jednak katolicyzm inny niż wszystkie. Kiedy cztery lata temu Fortunato Mallimaci z uniwersytetu w Buenos Aires badał postawy osób wierzących, okazało się np., że ponad połowa z nich uważa, że powinno się zezwolić księżom na zakładanie rodziny, a niewiele mniej jest zwolennikami kapłaństwa kobiet.
Badania ujawniły, że zaledwie 24 proc. Argentyńczyków przyznaje się do regularnego uczestniczenia w ceremoniach religijnych. Częściowo wynika to z warunków naturalnych; ksiądz Robert, polski misjonarz pracujący w Resistencia na północy kraju przyznaje, że przy dużych odległościach i niskiej gęstości zaludnienia w niektórych regionach Argentyny katolikom zdarza się łączyć obchody świąt Bożego Narodzenia z Wielkanocą, a ceremonię ślubu – z chrztem kilkorga dzieci naraz.
Podobnie jak w Europie, problemem jest wzrastająca laicyzacja społeczeństwa. Widać ją dobrze w oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów od Buenos Aires miasteczku Luján. To argentyńska Częstochowa: tradycja pielgrzymek do tutejszej Madonny sięga końca XIX w. Od ponad stu lat przybywają do niej również argentyńscy Polacy. Ostatnio coraz rzadziej. Teresa Bąk, której rodzice wyemigrowali nad Rio de la Plata po II wojnie światowej, wspomina, że jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku plac przed sanktuarium był wypełniony Polakami. Dziś to zwykle jeden autokar i kilka samochodów.
ŚWIĘCI LUDU
Atmosferę w Luján trudno porównać do tej na Jasnej Górze. Pielgrzymkowa machina jest w powijakach i można nawet odnieść wrażenie, że cudowny wizerunek jest pozostawiony sam sobie. Wierni – jak na polskie standardy – zachowują się mało nabożnie: rozmawiają głośno, na schodach prowadzących do neogotyckiego gmachu sanktuarium szwendają się bezdomne psy. Na kramach z pamiątkami obok Matek Boskich sprzedawane są też wizerunki ludowego świętego Gauchita Gila.
Santos populares – święci otoczeni kultem przez zwykłych ludzi, lecz nie uznawani przez Kościół – to argentyński fenomen. Przy drogach w całym kraju mnożą się, złożone z kawałków blachy lub starych opon samochodowych, sanktuaria Gila – kowboja i latynoskiego Robin Hooda, który wiódł dość awanturnicze życie i dawno zdetronizował św. Krzysztofa jako patrona kierowców. Życie santos populares trudno nazwać przykładnym, ale to właśnie sprawia, że ludzie chętnie się z nimi identyfikują: o wstawiennictwo łatwiej jest prosić kogoś podobnego do siebie.
Elementy tradycyjnych wierzeń i kultury potrafili wykorzystywać działający w Argentynie jezuici, którzy od końca XVI w. prowadzili misje wśród indiańskiej ludności. Śladem ich działalności pozostaje nazwa prowincji Misiones na północy kraju oraz imponujące ruiny zakładanych przez nich osad (tzw. redukcji) i budowanych na ich terenie kościołów. Zdaniem historyka Kościoła ks. Casasa Silvy to właśnie jezuici nauczyli Indian Guarani uprawiać yerba mate i pić znany im wcześniej napój – dziś jeden z symboli Argentyny – przez słomkę. Dzięki takiej polityce jezuitom udało się to, co szpadą nie zawsze byli w stanie osiągnąć konkwistadorzy – w pokojowy sposób nawrócili Indian na chrześcijaństwo i zajęli ich pracą.
NIEJASNA PRZESZŁOŚĆ
Po wyborze kard. Bergoglia na papieża, media na nowo zaczęły jednak oskarżać argentyński Kościół o współpracę z wojskową dyktaturą, która rządziła krajem w latach 1976-82. Większość zarzutów opiera się na wydanej w 2005 r. książce dziennikarza i obecnego doradcy prezydent Argentyny, Horacia Verbitsky’ego. Autor – który w przeszłości sam należał do komunistycznych guerrillas – utrzymuje, że jako przełożony jezuitów w latach 1973-79 Bergoglio nie zapobiegł śmierci dwóch duchownych: francuskiego księdza Gabriela Longueville’a oraz Carlosa de Dios Murasa.
Estela de Carlotto, przewodnicząca organizacji Abuelas de Plaza de Mayo (Babcie z Plaza de Mayo), która zajmuje się poszukiwaniem oraz identyfikacją wnuków „zaginionych” w czasie tzw. brudnej wojny, powiedziała, że chociaż „odczuwa rodzaj satysfakcji” z wyboru Argentyńczyka na Stolicę Piotrową, uczucie narodowej dumy burzy fakt, że Bergoglio należy do Kościoła, który „zaciemnił historię kraju”. Według niej – a zdanie to podziela wielu jej rodaków – członkowie hierarchii kościelnej świadomie lub nieświadomie uczestniczyli, pomagali lub kryli zbrodnie reżymu.
15 marca rzecznik Watykanu o. Federico Lombardi oświadczył jednak, że oskarżenia pod adresem nowego papieża są rozsiewane przez antyklerykalną lewicę i „powinny być zdecydowanie odrzucone”. Podkreślił, że kardynałowi Bergoglio nigdy nie postawiono żadnych zarzutów i był on jedynie świadkiem w sprawie porwania Longueville’a i Murasa.
Oświadczenie nie uciszy krytyki papieża. Ale większość Argentyńczyków zapewne zgodziłoby się z Estelą de Carlotto, która powiedziała, że od zakończenia konklawe Argentyna, dotąd uznawana często za kraj Trzeciego Świata, będzie teraz postrzegana inaczej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2013