Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Następca tronu Arabii Saudyjskiej, 32-letni książę Mohammed bin Salman, zapowiedział liberalizację i modernizację kraju dotąd opartego na ultrakonserwatywnej wersji islamu. „Chcemy wrócić do tego, jacy kiedyś byliśmy: do islamu umiarkowanego, który jest otwarty na świat i wszystkie religie” – mówił książę na konferencji dla inwestorów w stołecznym Riadzie. Salman zapowiedział walkę z „ekstremistycznymi ideami”, i to nie w ciągu kolejnych dekad, lecz „dziś i natychmiast”.
Mówiąc o „powrocie” do umiarkowanego islamu, książę nawiązał do wydarzeń z 1979 r., które zmieniły Bliski Wschód. W Iranie obalono wtedy monarchię i utworzono islamską republikę. W reakcji na te wydarzenia, a także na presję rodzimych radykałów – protestując przeciw społecznym reformom opanowali oni meczet w Mekce, żądali abdykacji króla i „prawdziwie islamskiego rządu” (armia krwawo odbiła meczet) – dynastia rządząca zdecydowała się na odwrót od liberalizacji, a swe rządy oparła na wahhabickim islamie. Odtąd w bogacącym się (dzięki ropie) kraju zwalczano wszelkie przejawy liberalizacji.
W swej szeroko zakrojonej wizji (nazwanej „Vision 2030”) Salman zapowiedział też reformy gospodarcze, aby zakończyć uzależnienie od ropy i stworzyć nowe szanse na rynku pracy dla ludzi młodych (ponad połowa z 20 mln mieszkańców ma mniej niż 25 lat). Wystąpienie księcia, uważanego za nieoficjalnego władcę (jego ojciec jest chory), odbiło się wielkim echem w świecie. Książę „po raz pierwszy określa bardzo konkretnie, dokąd mają zmierzać jego reformy”: do kraju, w którym „konserwatywni duchowni będą coraz bardziej marginalizowani”, a „jego liberalna część będzie mogła odetchnąć i cieszyć się nowymi swobodami” – komentował Guido Steinberg, ekspert berlińskiego ośrodka SWP. ©℗