Apologia ciszy

Pragniemy ciszy, szukamy jej, nużą nas hałasy. Ale też ciszy się boimy, męczy nas, nie wiemy, co z nią zrobić.

19.03.2018

Czyta się kilka minut

 /
/

Czas długich, samotnych podróży samochodem mógłby być czasem ciszy, jednak zamiast ciszą wolę ten czas wypełnić słuchaniem audio­booków, książek lepszych i gorszych. Kiedy podróżuję pociągiem, irytują mnie i męczą dochodzące ze wszystkich stron krzyczane rozmowy przez telefony komórkowe. Podobnie w kawiarni czy restauracji męczące są głośne rozmowy przy sąsiednich stolikach. W różnych innych sytuacjach utrapieniem bywa gadanie o byle czym. Utrapieniem jest nadmiar słów, nie tylko zresztą słów. Oglądam wiadomości w dzienniku telewizyjnym, w Onecie czy na portalu WP. Zamykam, a w głowie zostają ledwie strzępy wiadomości, ważne i drugorzędne. Hałas nas ściga, wdziera się wszędzie, także w zacisze klasztoru, za sprawą wszechobecnego internetu…

Raz w roku zamykam się na sześć dni w klasztorze kamedułów. Sześć dni w zupełnym milczeniu, bo nawet nie ma z kim rozmawiać, jako że kameduli – pustelnicy – nie rozmawiają. Trzy razy dziennie niewidzialna ręka stawia tacę ze skromnym posiłkiem pod drzwiami, mnichów widuję w kościele na modlitwach i czasem z daleka, pracujących w milczeniu. Czas, poza wspólnymi modlitwami przed świtem i w ciągu dnia, mam dla siebie. Bez Onetu i Wirtualnej Polski, oczywiście bez radia i telewizji. Początkowo, jak z twardego dysku, wyświetlają się niezliczone sprawy do załatwienia i problemy do rozwiązania, powracają zasłyszane zdania, spotkani ludzie i wydarzenia. Potem przychodzi cisza i pustka. Lista zadań do wykonania i spraw do załatwienia została w domu. Jestem tam, żeby – jak się to mówi – spotkać siebie, a nade wszystko spotkać i usłyszeć Boga, który przemawia w ciszy.

Dla człowieka czynnego doświadczenie pustyni jest trudne i zaskakujące. Jak głodówka oczyszcza organizm z niepotrzebnych substancji, tak pustynia uwalnia głowę od nieświadomie dzień po dniu, bez ładu i składu gromadzonych rupieci. Jednak Bóg się ipso facto, „automatycznie” nie objawia. Jednak w ciszy łatwiej usłyszeć Jego głos, jeżeli coś powie, bo przemawia w ciszy.

Kiedy po tygodniu opuszczam erem na Srebrnej Górze, czuję się tak, jakbym wracał z dalekiej podróży. Nie przeszkadza mi to, że nie wiem, co się w tym czasie wydarzyło w redakcji, a co w Sejmie Rzeczypospolitej.

Cisza i oderwanie wyostrzają uwagę i pozwalają łatwiej dostrzegać rzeczywistą wartość spraw i rzeczy.

Cisza i samotność sprzyjają mądrości. Trzeba umieć milczeć, by mieć coś do powiedzenia i przynajmniej od czasu do czasu pobyć w samotności, by zdobyć umiejętność bycia pośród ludzi.

Jest jednak jeden warunek: samotność i cisza muszą być przeze mnie wybrane lub przynajmniej wewnętrznie zaakceptowane. Osamotnienie starości, choroby, więzienia, obcości może być przekleństwem, jakby śmiercią za życia, nie błogosławieństwem. Dlatego samotności i milczenia trzeba się przez całe życie uczyć.

Wystawieni na nieustanne rażenie mediów, słuchając wyselekcjonowanych przez innych informacji, komentarzy, cudzych osądów, zachwytów i krytyk nieświadomie je przyswajamy (i jako własne powtarzamy), jeśli zabraknie nam czasu na własną refleksję w ciszy.

Głosząc tu apologię milczenia i ciszy, muszę jednak dodać małą apologię spotkania z innym… Napisał Hans Urs von Balthasar („Duch chrześcijański”): „Historia duchowości chrześcijańskiej ukazuje, ogólnie mówiąc, nieodwracalny zwrot od samotności ku wspólnocie, od ucieczki od świata do zwrócenia się ku niemu (…). Mnich staje się apostołem, kontemplacja jego zmienia się w akcję misyjną”. I zauważa: „wielcy posłańcy Boga pojawiają się prawie zawsze po dłuższym pobycie na pustyni”.

Ale, niestety, komu dzisiaj się uśmiecha dłuższy pobyt na pustyni?©℗


CZYTAJ TAKŻE:

  • Uciec z sieci – ale dokąd? Zamiast snuć utopijne wizje o odłączeniu, trzeba się skupić na Najważniejszym.
     
  • Cyfrowy detoks: Od wieków marzymy o tym, żeby choć na chwilę odłączyć się od społeczeństwa. Dziś, gdy nasze urządzenia prawie wszędzie mają zasięg, a nasze tożsamości są splecione z życiem online, wydaje się to niemożliwe.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 13/2018