Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Póki trzymał ręce uniesione, przeważali nasi, gdy ogarniało go zmęczenie i ręce opadały, zwyciężali najeźdźcy. Pomogli Aaron i Chur, podtrzymując ręce proroka. Ale czy rzeczywiście los bitwy zależał od tego, czy Mojżesz unosił ręce? Czy przywódca ludu potrafił magicznymi sztuczkami wpływać na wynik wojny i tym samym manipulować przeznaczeniem?
Jeden jedyny midrasz daje odpowiedź na te pytania: „Póki Mojżesz trzymał uniesione ręce, Izraelici patrząc na niego zachowywali wiarę w Jedynego i przekonanie, że muszą wypełniać Jego nakazy. I wtedy Bóg czynił dla nich cuda”. Czyż ta sytuacja nie przypomina sali koncertowej, gdy chwilę przed tym, nim zabrzmi muzyka, nim ruszą smyczki, zadźwięczą trąby, dyrygent wznosi ręce i w największym skupieniu czeka na właściwy moment, by wypuścić muzykę z instrumentów i dusz artystów? I dzieje się cud: muzyka wypełnia salę, siła powraca do Hebrajczyków.
Amalekici byli pierwszym narodem, który wypowiedział wojnę Hebrajczykom. I byli też pierwszym ludem, któremu wojnę wypowiedział Najwyższy. Bóg obiecał, że zgładzi pamięć o Amalekitach, ale też z nauk rabinicznych dowiadujemy się, że prowadzi On wojny z Amalekiem w każdym pokoleniu. Bo Amalek to lud, który trwał przez setki lat, a wywodził się z potomków nieznośnego Ezawa, oskarżanego o wszelkie możliwe bezeceństwa. Są przeciwieństwem Izraela i dlatego tak bywa też nazywany każdy śmiertelny wróg narodu wybranego. W czasie okupacji ortodoksyjni rabini nie używali słowa Niemcy. O swoim wrogu pisali Amelekici. Poza tym za Amalekitów uchodzą te narody, w których dominuje miłość do siebie samego i wiara, że siła jest ostatecznie sposobem na udowodnienie swojej wyższości. Amaleka – uczą rabini – można znaleźć też w sobie, gdy czynimy zło, gdy obmawiamy innych, plotkujemy, oszukujemy. Chrześcijanie mają ich za diabelskie wcielenie.
Amelekici to nie tylko ludzie skłonni do zła. Przypisuje się im obcą i wrogą judaizmowi teologię. Wierzą w fart, siłę, spryt, żyją z chwili na chwilę, podczas gdy Żydzi są przekonani o tym, że istnieje celowość w planie stworzenia, wierzą w sprawiedliwość i mocne ramie boskiego przeznaczenia. Amalekici są tacy jak Ezaw, który żył z dnia na dzień. Nie obchodziło go pierworództwo. Był gotów je sprzedać, byle tylko nie czuć głodu.
Amalekici powracają w historii wieki później za panowania króla Saula. Po setkach lat mają zostać przez króla żydowskiego ukarani za to, co uczynili Izraelitom, gdy szli z Egiptu. Król ich pobił, ale bezzasadnie ulitował się nad ich władcą: Agagiem. Stracił go dnia następnego, ale nocą ten zdołał jeszcze zapłodnić służącą i tak narodził mu się męski potomek. Niebezpieczeństwo nie minęło. Odrodziło się w osobie Hamana, tego, który chciał wybić wszystkich Żydów. Hamana powiesili, ale zasiany przez niego jad pozostał do dnia dzisiejszego. A jak czytamy w starożytnym midraszu: „Choć żmija została przepędzona, toć jad jej pozostał nienaruszony”.
Czy sami Żydzi nie sprowokowali na pustyni Boga, który nasłał na nich Amalekitów? Po tym, jak zostali obdarzeni manną i olbrzymią masą przepiórek, a woda popłynęła ze skały, nadal nieufni pytali: czy Bóg jest wśród nas? Chyba tylko takiej reakcji mogli się w tej sytuacji spodziewać. ©