Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ja pojechałam do Ravensbrück, w transporcie, w którym znalazło się dużo ludzi z moich okolic. Łaźnia, selekcja, badali nam oczy, ja miałam świetny wzrok. Pracowałam w fabryce zbrojeniowej, przy delikatnych urządzeniach, zegarmistrzowska precyzja była konieczna. Miałam bardzo ludzkiego brygadzistę, czasem podsuwał mi jedzenie, czasem nawet mogłam przespać się za maszynami. Ale nie była to norma. Zdarzały się aufseherki, które biły za nic albo kradły odzież. Gdy zaczęły się bombardowania, ruszyliśmy w marszu śmierci. Przeżyłam. Sam obóz nie był tak straszny jak bicie na Gestapo, kiedy chcieli nas zmusić do przyznania się do winy. Ja patrzyłam, jak katują moją siostrę, siostra patrzyła, jak katują mnie. Po powrocie pracowałam jako robotnica w zakładzie produkującym poduszki elektryczne, wychowałam dwie córki, wykształcenia nigdy miałam czasu zdobyć. Ale na chleb mi wystarcza nawet bez odszkodowania.