Akt religijny, czy akt religijno-polityczny?

W obecności prezydenta RP i około stu tysięcy wiernych Episkopat dokonał 19 listopada w Łagiewnikach Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana.

21.11.2016

Czyta się kilka minut

Krakowskie Łagiewniki, 19.11.2016 r. /  / Fot. Jan Graczynski / East News
Krakowskie Łagiewniki, 19.11.2016 r. / / Fot. Jan Graczynski / East News

Formułę aktu – zredagowanego wspólnie z ruchami intronizacyjnymi przez specjalnie powołaną przez biskupów komisję – odczytał przewodniczący Episkopatu abp Stanisław Gądecki, klęcząc przed monstrancją z Najświętszym Sakramentem. Obok klęczeli m.in. prymas Polski abp Wojciech Polak oraz metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz, a z tyłu w pierwszym rzędzie wśród osób świeckich – prezydent Andrzej Duda. 

Frekwencja dopisała do tego stopnia, że członkowie rycerstwa ks. Natanka skłóconego z Kościołem, odziani w malownicze purpurowe płaszcze z wizerunkiem Chrystusa Króla, zniknęli w tłumie, który nie pomieścił się na łagiewnickich błoniach i rozlał na sąsiednie wzgórze Białe Morza. Świadczy to o powadze, z jaką wielu katolików odebrało ten akt, i za którą niewątpliwie stoi troska o skłócone społeczeństwo i państwo. Czy jednak akt został właściwie zrozumiany, gdy następnego dnia został powtórzony w kościołach podczas niedzielnych mszy? 

„W proklamacji aktu nie chodzi tylko o jakiś wyraz zewnętrznego uznania Jezusa Królem i Panem, ale postawę głęboko wewnętrzną, duchową, która ma swoje konsekwencje w życiu i promieniuje na wszystkie sfery życia, na innych ludzi i owocuje w społeczeństwie” – napisali biskupi w liście odczytywanym miesiąc temu w kościołach. „Nie trzeba więc Chrystusa intronizować w znaczeniu wynoszenia Go na tron i nadawania Mu władzy ani też ogłaszać Go Królem” – wyjaśniali. 

– Nie odczytałem aktu – mówi znajomy ksiądz – gdyż ludzie nie rozumieli, o co chodzi. Nie zostali do niego dobrze przygotowani. Zdałem sobie z tego sprawę podczas słuchania spowiedzi. Penitenci mówili, że chodzi o intronizację Chrystusa na króla Polski. Zamiast aktu poświęciłem homilię na wyjaśnienie tego tematu. 

Większość księży postąpiła odwrotnie: akt odczytywany był kosztem homilii. Wielu uczestników mszy było zaskoczonych i nie wiedziało, o co chodzi. 

Czy akt rzeczywiście przysłuży się pogłębieniu naszego życia religijnego, tak by promieniowało ono na życie społeczne? Czy wykorzystywany on będzie w walce politycznej – jako religijny akt narodu, przeciw któremu nie wolno oponować? „Istnieje duże oczekiwanie, że przemiana dotknie także sferę społeczno-państwową” – skomentował wydarzenie „Nasz Dziennik”. ©℗


CZYTAJ TAKŻE:

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2016