Ajatollahowie i czadory

Połowa Irańczyków – kobiet i mężczyzn – sprzeciwia się narzucanemu przez rządzących krajem duchownych obowiązkowi ubierania się zgodnie z nakazami religijnymi.

07.02.2018

Czyta się kilka minut

Wida Mohawed, kobieta-symbol protestów przeciwko czadorom, ze swoim dwudziestomiesięcznym dzieckiem. Fot. Salampix / ABACAPRESS.COM / East News
Wida Mohawed, kobieta-symbol protestów przeciwko czadorom, ze swoim dwudziestomiesięcznym dzieckiem. Fot. Salampix / ABACAPRESS.COM / East News

Czadory, kobiece chusty zakrywające włosy i piersi, stały się jednym z symboli irańskiej rewolucji, która w 1979 r. obaliła świecki reżim proamerykańskiego szacha i zastąpiła go teokratycznymi rządami muzułmańskich duchownych. Okazuje się, że po czterech dekadach panowania ajatollahów połowa ich poddanych ma dość mód, dyktowanych nie tyle przez nakazy wiary, co przez mułłów. Opublikowane właśnie wyniki sondażu przeprowadzonego na zlecenie urzędu irańskiego prezydenta pokazują, że połowa (49,8 proc.) z ponad 80 milionów Irańczyków uważa, że to, jak się ubierają, jest wyłączne ich prywatną sprawą i nie życzą sobie, żeby im ktokolwiek w tej materii narzucał.

Modowe przepisy ajatollahów dotyczą głównie kobiet. Poza nakryciami głowy nakazują także m.in. noszenie płaszczy lub okryć, zasłaniających kształty ciała oraz zabraniają makijażu. Mężczyznom nie wolno chodzić w krótkich spodniach oraz krawatach. Tych ostatnich zabrania nie Koran, ale ajatollahowie, którzy uznali krawaty za symbol wrogiego, dekadenckiego Zachodu.

Badacze irańskiej polityki za fakt jeszcze ważniejszy i bardziej zaskakujący od wyników sondażu uznali, że zostały one ujawnione, a przede wszystkim, że ogłoszono je właśnie teraz. Sondaż został bowiem przeprowadzony już w 2014 r. na zlecenie Hasemeddina Aszny, doradcy prezydenta Hassana Rouhaniego i szefa rządowego Ośrodka Badań Strategicznych. Raport z wynikami opublikowano zaś dopiero teraz, gdy Iran wciąż dopiero dochodzi do siebie po grudniowo-styczniowych antyrządowych rozruchach, a których zginęło co najmniej 25 osób, a prawie 5 tysięcy zostało aresztowanych. Co więcej: prezydencki raport ukazał się w czasie, gdy w Iranie trwają nowe, nieliczne i nie tak burzliwe, ale wywołujące duży rozgłos protesty kobiet przeciwko obowiązkowi noszenia czadorów.

Kobiece protesty zaczęły się jeszcze w grudniu, gdy w całym Iranie trwały demonstracje i zamieszki, skierowane przeciwko drożyźnie, korupcji i rządom ajatollahów. Podczas którejś z demonstracji na śródmiejskiej ulicy Enghela  jedna z uczestniczących w niej kobiet, 31-letnia Wida Mowahed, wspięła się na budkę telefoniczną, ściągnęła z głowy czador i zawiesiła go na kiju, jak chorągiew na drzewcu. Zanim została aresztowana przez policję, wzbudziła taką sensację, że jej fotografie stały się niemal wizytówką zimowych protestów.

Zamieszki zostały stłumione, ale kobiety i dziewczęta w Iranie wciąż protestują przeciwko czadorom. Wzorem dziewczyny  z Teheranu, w styczniu kilkadziesiąt kobiet w stolicy, ale także w Isfahanie czy Szirazie, publicznie zdejmowało czadory, a zdjęcia i filmy z protestu publikowały potem w internecie. Większość zostało aresztowanych (za pojawienie się publicznie w niewłaściwym ubiorze grozi w Iranie areszt lub grzywna – od 2014 r. ukarano tak prawie 4 mln kobiet - a zapowiedzi z początku grudnia komendanta teherańskiej policji, że dotychczasowe kary zastąpi pouczeniami i rozmowami wychowawczymi po zamieszkach przestały być aktualne). Coraz więcej kobiet w Teheranie zdejmuje czadory prowadząc lub nawet jadąc prywatnym samochodem – twierdzą, że we własnym aucie, podobnie jak w domu czy mieszkaniu, przebywają w przestrzeni prywatnej, a nie publicznej.


Czytaj także: "Kruszenie teokracji" - styczniowa rozmowa Wojciecha Jagielskiego z Georgem Yacoubem


Mieszkająca w USA irańska dziennikarka Masih Alineżad założyła w internecie nawet ruch Białych Śród (Wida Mowahed ściągnęła czador w Teheranie właśnie we środę) i zachęca rodaczki z ojczyzny, by zdejmowały czadory, a zdjęcia z protestu publikowały w portalach społecznościowych. Jedna z uczestniczek ruchu zdjąwszy czador powiedziała: „Ja noszę czador. To był mój wolny wybór. Ale nie zniosę, gdy ktoś mnie do tego próbuje zmuszać. Czador, tak jak wiara, nie mogą wynikać z obowiązku ani nakazu”.

Frakcja ajatollahów-„jastrzębi”, jaka zdominowała irańskie sądy i prokuraturę, ogłosiła w zeszły piątek, że z powodu niewłaściwego ubioru w samym Teheranie zostało aresztowanych 29 kobiet. Naczelny prokurator Mohammad Dżafar Montazeri uznał protesty za „dziecinadę” i stwierdził, że kobiety są manipulowane przez „zagraniczne ośrodki”.

Opublikowane zaraz potem wyniki prezydenckiego sondażu w sprawie czadorów uznano w Teheranie za odpowiedź prezydenta na słowa „jastrzębi”. Rouhani, panujący od 2013 r., uważany jest za przedstawiciela frakcji „gołębi”, która toczy z „jastrzębiami” wojnę o władzę i wpływy, a przede wszystkim o schedę po dobiegającym osiemdziesiątki, coraz słabszym i schorowanym Najwyższym Przywódcy, ajatollahu Alim Chamenei. Grudniowo-styczniowe zamieszki były niezamierzonym, ubocznym skutkiem pałacowych rywalizacji ajatollahów. Polityczni przeciwnicy Rouhaniego z Meszhedu sprowokowali tam zamieszki, licząc, że w ten sposób osłabią prezydenta. Rozruchy wymknęły się jednak spod kontroli i rozlały na cały kraj.

Po zamieszkach rząd Rouhaniego wycofał się z zapowiadanych podwyżek cen benzyny, prądu, gazu ziemnego i wody. „Jastrzębie” z policji i służb bezpieczeństwa oświadczyli za to, że aby uniknąć groźby kolejnych zamieszek władze powinny wziąć pod kontrolę krajowych operatorów internetu i portali społecznościowych.

Za przejaw toczącej się wśród ajatollahów wojny o władzę uznano też ujawnione w styczniu nagranie z namaszczenia Alego Chamenei na następcę zmarłego w 1989 r. przywódcy irańskiej rewolucji ajatollaha Ruhollaha Chomejniego. Na opublikowanym w internecie filmie Chamenei, towarzysz Chomejniego, wyniesiony przez niego do godności prezydenta (1981-89), mówi, że nie nadaje się na Najwyższego Przywódcę i że nie jest nawet ajatollahem, czego wymaga konstytucja, a jedynie niższym rangą hodżatoleslamem. Zostaje w końcu wybrany na następcę Chomejniego, ale tylko na rok. Potem Iranem miała rządzić specjalna rada, której członków obywatele wybieraliby w powszechnym głosowaniu. Do wyboru rady nigdy jednak nie doszło, a Chamenei kazał, jak to zwykle bywa, przerobić konstytucję i pozostał Najwyższym Przywódcą już na dobre. Uważano, że doprowadził do tego najbardziej wpływowy w tamtych czasach irański polityk, hodżatoleslam Ali Akbar Haszemi Rafsandżani. Zgodnie z wolą Chomejniego objął po jego śmierci urząd prezydenta kraju (sprawował je do roku 1997), a słabego i nieobeznanego w polityce Alego Chamenei forsował na najwyższe stanowisko licząc, że szybko go ubezwłasnowolni i przejmie władzę absolutną. Rafsandżani zmarł w zeszłym roku, a w styczniu jego rodzina zażądała wszczęcia śledztwa w sprawie przyczyn śmierci. Oficjalnie podano, że Rafsandżani umarł na zawał serca; krewni podejrzewają dziś, że mógł zostać otruty.

Przebywający na emigracji we Francji były prezydent Iranu Abolhassan Bani Sadr (1980-81) uważa, że zarówno publikacja wyników prezydenckiego sondażu, jak ujawnienie nagrania z intronizacji  Najwyższego Przywódcy nie są zbiegiem okoliczności. „Z jednym czekali ponad trzy lata, z drugim – ponad czterdzieści” – powiedział Bani Sadr, sam syn ajatollaha i były doradca Chomejniego. – „To tylko kolejny dowód na to, że reżim jest podzielony i traci spójność, dzięki której utrzymuje się u władzy”.

Polecamy: "Strona Świata" - specjalny serwis z reportażami, analizami i rozmowami Wojciecha Jagielskiego

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej