Agrypina za trzy grosze

Jak wystawić trzygodzinne dzieło operowe, stosując minimalny nakład środków? Wystarczy użyć inteligencji i zaraźliwego entuzjazmu artystów.

15.09.2014

Czyta się kilka minut

„Agrypina” w reżyserii Natalii Kozłowskiej, Teatr Stanisławowski w Warszawie / Fot. K. Pawłowska / TEATR STANISŁAWOWSKI
„Agrypina” w reżyserii Natalii Kozłowskiej, Teatr Stanisławowski w Warszawie / Fot. K. Pawłowska / TEATR STANISŁAWOWSKI

Pewien teatr operowy – owszem, za granicą, ale pod względem artystycznym zaliczany raczej do drugiej ligi – porwał się w Roku Wagnerowskim na ambitne przedsięwzięcie i postanowił wystawić cały „Pierścień Nibelunga”. Orkiestrę miał niezłą, solistów pozbierał całkiem porządnych, nie starczyło tylko pieniędzy na inscenizację. Cóż było robić: scenę przekształcono w kanał orkiestrowy, śpiewaków – ubranych we współczesne stroje wizytowe – umieszczono na wąziutkim proscenium, z dekoracji zrezygnowano, z rekwizytów również, zdając się na pomysłowego reżysera. Ten postawił na gest teatralny i obarczył solistów arcytrudnym zadaniem wyczarowania sztafażu w wyobraźni odbiorców. Żadnych mieczy, włóczni ani smoków, gramy ciałem i mimiką. Publiczność piała z zachwytu, krytycy nie mogli się nachwalić brawurowych rozwiązań, kolejne spektakle dostawały po pięć gwiazdek od znawców przedmiotu.

Przypomniałam sobie tę historię, kiedy Stowarzyszenie Miłośników Sztuki Barokowej „Dramma per Musica”, działające od ponad roku w niszy powstałej po niefortunnych zmianach personalnych w Warszawskiej Operze Kameralnej, zdecydowało się przedstawić swój pierwszy pełnospektaklowy projekt: „Agrypinę” Händla, owoc współpracy muzyków i pedagogów Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina z pieczołowicie wyselekcjonowanym gronem młodych śpiewaków, niejednokrotnie debiutantów na scenie operowej. Opiekę reżyserską nad przedstawieniem powierzono Natalii Kozłowskiej, absolwentce warszawskiej Akademii Teatralnej, która musiała zmierzyć się z podobnym wyzwaniem, jak realizatorzy wspomnianego „Pierścienia”: wystawić Händlowskie arcydzieło minimalnym nakładem środków, z możliwie najlepszym skutkiem scenicznym.

Udało się, choć wzbudziło pewną konsternację wśród recenzentów, którzy z braku punktów odniesienia na scenach polskich próbowali zestawiać spektakl z próbami rekonstrukcji historycznej bądź śmiałymi reinterpretacjami oper Händla w profesjonalnych teatrach operowych na świecie. Tymczasem Kozłowska oparła swoją koncepcję wyłącznie na partyturze i tekście libretta, ograniczyła sztafaż niemal do zera, umieściła akcję w rozmyślnie umownej przestrzeni i zbudowała narrację z dziesiątków pieczołowicie rozegranych etiud – przechodzących płynnie jedna w drugą, inteligentnych, wymagających od śpiewaków maksymalnego zaangażowania aktorskiego, wykorzystujących po mistrzowsku drugi, a nawet trzeci plan sceny.

Trafiła w sedno, bo „Agrypina” to przykład brawurowej gry konwencją, zarówno muzyczną, jak teatralną, hybryda opery weneckiej i neapolitańskiej, bezwstydna czasem błazenada, w której więcej satyry i ponadczasowych aluzji politycznych niż prawdy o przebiegłej intrygantce, opisanej ze swadą w dziełach Tacyta i Swetoniusza.
Reżyserka w każdej z etiud kieruje się czasem muzycznym, wykorzystując jego asemantyczny potencjał do cna. Aż chciałoby się rzec – wzorem Bardiniego. Konsekwentnie charakteryzuje postaci (szczególnie zapadły mi w pamięć kretyński uśmiech Nerona i gest odrzucania harcapu przez Narcisa). Dba o detal (Lesbo wyjada Poppei czekoladki, porównując każdą z opisem znajdującym się wewnątrz bombonierki). Wywodzi gest z muzyki, nie próbując nakładać śpiewakom maski teatru dramatycznego. Czasem tylko zbyt mocno wychyla się w stronę rossiniowskiej farsy i trochę mniej sprawnie pracuje na rekwizytach niż na żywych wykonawcach.

Co nie przeszkadza śledzić ponadtrzygodzinnej narracji z zapartym tchem, bo kolejnym atutem warszawskiej „Agrypiny” jest zaraźliwy entuzjazm zaangażowanych w przedsięwzięcie muzyków. Fenomenalna wokalnie i postaciowo Anna Radziejewska w roli tytułowej nie tłamsi mniej doświadczonych partnerów: wyciąga ich raczej na pierwszy plan, żeby mogli pokazać się od najlepszej strony. Dyrygująca od klawesynu Lilianna Stawarz tchnie w muzykę energię, która pozwala przymknąć uszy na wpadki intonacyjne i niedostatki zgrania poszczególnych grup instrumentalnych. Stylowe wnętrza Teatru Stanisławowskiego w pełni rekompensują ubóstwo oszczędnościowego sztafażu.

Jechać na „prawdziwego” Händla do Berlina albo Londynu, czy poczekać na kolejne propozycje Stowarzyszenia? Nie wiem jak inni – ja sobie poczekam. Zawsze wolałam bawić się patykami niż gotowym zestawem klocków.

GEORG FRIEDRICH HÄNDEL, „AGRYPINA”, reż. Natalia Kozłowska, dyr. Lilianna Stawarz, Stowarzyszenie Miłośników Sztuki Barokowej „Dramma per Musica”, Teatr Stanisławowski w Warszawie. Premiera 6 września.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Latynistka, tłumaczka, krytyk muzyczny i operowy. Wieloletnia redaktorka „Ruchu Muzycznego”, wykładowczyni historii muzyki na studiach podyplomowych w Instytucie Badań Literackich PAN, prowadzi autorskie zajęcia o muzyce teatralnej w Akademii Teatralnej w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2014