A kto się nie boi?

Wiozłam córkę do dentysty do Hajnówki, a ona mówi, żebyśmy pojechały lasami, a nie główną drogą, bo ją przerażają kontrole, policjanci – opowiada „Tygodnikowi” mieszkanka strefy przygranicznej. Narasta tam lęk i konflikty.

10.11.2021

Czyta się kilka minut

Migranci na pograniczu polsko-białoruskim, 9 listopada 2021 r. Fot. LEONID SHCHEGLOV/AFP/East News /
Migranci na pograniczu polsko-białoruskim, 9 listopada 2021 r. Fot. LEONID SHCHEGLOV/AFP/East News /

Od poniedziałku 8 listopada gwałtownie zaostrzyła się sytuacja przy granicy z Białorusią: przeszło tysiąc migrantów, w tym wielu z irackiego Kurdystanu, zaczęło forsować granicę – m.in. przy użyciu nożyc do drutu i ściętych drzew – pod presją białoruskich funkcjonariuszy. Polskie służby odpowiedziały gazem łzawiącym.

Równocześnie wielu migrantów, w tym kobiety i dzieci, przebywa przy polskiej granicy w warunkach zagrażających ich zdrowiu i życiu.

Na ostatnie wydarzenia przy granicy patrzą także mieszkańcy przygranicznych terenów, objętych stanem wyjątkowym. Nasiliły one tylko ich obawy i lęki, z którymi zmagają się oni niemal od początku tego kryzysu.

– Wiesz co to syrena w takim miejscu jak to? – pyta Renata, zerkając przy tym w okno, jakby chciała się upewnić, czy za chwilę także pod jej domem nie zacznie migać niebieskie światło. – W mieście karetki i policja jeżdżą w kółko, a tutaj na odgłos samochodu na sygnale od razu się dzwoni po krewnych, żeby sprawdzić, czy wszyscy zdrowi. No i teraz, kurwa, co chwila coś pędzi, jak nie na syrenach, to z włączonymi kogutami. I tak dobrze, że nie mieszkamy przy głównej drodze.

Z okien domu Renaty widać tory kolejowe, w oddali majaczy zabytkowy parowóz. Niedawno do użytku oddano nowoczesny dworzec. Było też bezpośrednie połączenie kolejowe z Warszawą, które zdaniem mieszkańców przywróciło ich stacji należytą pozycję. Przez lata Czeremcha była przecież jednym z ważniejszych węzłów kolejowych na Podlasiu. Niecałe trzy kilometry dalej, za przejściem w Połowcach, jest już Białoruś.

– Na razie pociągi do Warszawy zdjęli z rozkładu. Ponoć to sezonowe, ale i tak ludzie podejrzewają, że przez migrantów. Dwóch ostatnio faktycznie zatrzymano w osobowym do Siedlec. A nawet jeśli to nieprawda, to atmosfera teraz taka, że każda plotka chwyta natychmiast.

W Czeremsze i okolicy mieszka jakieś cztery tysiące osób. A raczej, jak zauważa z przekąsem Renata, z grubsza dwa razy po dwa tysiące, bo kryzys migracyjny poróżnił sąsiadów.

– Zaczęło się od zbiórki dla migrantów w miejscowym ośrodku kultury. Część mieszkańców ją wsparła, ja też, ale część ją zbojkotowała i na dodatek zarzuciła dyrektorce, że się chce w mediach lansować, zamiast pomagać biednym dzieciom z naszej wsi. A że u nas biednych dzieci nie ma, bo w ogóle dzieci tu niewiele? Nie szkodzi. Proboszcz na kazaniach też powtarza, że polityka to jedno, ale chrześcijański obowiązek nakarmić głodnych. Te, co potem na Facebooku najgłośniej psioczą na uchodźców, w kościele oczywiście w pierwszym rzędzie i tylko mu potakują głowami. Nie zaczynam nawet rozmów na ten temat, akurat mamy teraz większe problemy.

Karolina, córka Renaty, wkrótce skończy dziesięć lat.

- Wiozłam ją do dentysty do Hajnówki i córcia nagle mówi, żebyśmy pojechały lasami przez Werstok i Orzeszkowo, a nie główną drogą na Dubicze Cerkiewne. Pytam czemu, a ona, że ją przerażają te kontrole, policjanci, radiowozy z migającymi lampami. Zwłaszcza po zmroku. Wtedy zaczęłam się jej przyglądać baczniej. Przelatuje helikopter, a ona się chowa w łóżku pod koc. Idziemy do sklepu, przy kasie żołnierze z karabinami, a ona za mnie, przytulona i zesztywniała ze strachu. Synek ma pięć lat i na widok żołnierzy aż się rwie, ale on pewnych rzeczy jeszcze nie rozumie. Karolcia jest już na tyle duża, żeby z rozmów dorosłych wyłapać strach i niepewność. Muszę ją chyba zabrać do jakiegoś psychologa, bo same sobie nie poradzimy.

- A boicie się?

- A kto się nie boi mieszkając trzy kilometry od białoruskiej granicy?

Więcej w najbliższym numerze „Tygodnika Powszechnego”.


Czytaj także nasz serwis specjalny Ludzie na granicy

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Historyk starożytności, który od badań nad dziejami społeczno–gospodarczymi miast południa Italii przeszedł do studiów nad mechanizmami globalizacji. Interesuje się zwłaszcza relacjami ekonomicznymi tzw. Zachodu i Azji oraz wpływem globalizacji na życie… więcej