Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Skończyły się czasy nadzwyczajnej łaski Pana, teraz trzeba będzie zakasać rękawy, szukać chleba na ziemi, a nie czekać, aż spadnie z nieba.
Owszem, manna powróci, ale nie jako pieczywo, lecz w postaci człowieka o imieniu Jehoszua, co po polsku znaczy „Jahwe jest zbawieniem”. To On z czasem okaże się Bogiem i będzie, aż do dzisiaj, przypominał, że manną, tworzoną i darowaną ludziom przez Boga, jest wciąż stająca się rzeczywistość. Najprawdziwszą manną jest sam Jezus, który oddaje się ludziom w Eucharystii, zapraszając do stołu, aby posilić się Jego Ciałem i Krwią, czyli Nim samym. I nie chodzi tu o jakąś formę duchowego, wysublimowanego kanibalizmu czy magicznego, mechanicznego oddziaływania na nas konsekrowanego chleba i wina, lecz o przyjęcie Chrystusowego sposobu myślenia i postępowania. Wszystko po to, by zjednoczyć się z Jezusem i stworzyć z Nim „jedno ciało”, nierozerwalną jedność, jeden organizm.
Do tego celu nie dochodzi się przez jednorazowy akt, ale przez całe życie, a jeśli zabraknie życia mierzonego czasem, jest czyściec, jeszcze jedna szansa na życiowy happy end. W dziejach Kościoła bywało, że takiego zjednoczenia z Jezusem brakowało, i wtedy dochodziło do tragedii sprzeniewierzenia się Kościoła Bogu. Coś podobnego przeżywamy dzisiaj.
Niedawno kard. Reinhard Marx powiedział: „problem nadużyć seksualnych jest problemem nadużyć władzy w Kościele”. Dlatego należy „przyjrzeć się i wsłuchać” w to, co się w Kościele dzieje, i „zauważyć te miejsca, gdzie złe struktury władzy tworzą przeszkody, gdzie zarozumiałość, zazdrość i nadużywanie władzy zatruwają klimat w Kościele, w parafiach i w naszych wspólnotach. Niektóre przyczyny mogą zostać przezwyciężone tylko wtedy, kiedy nie będziemy uciekać przed prawdą, zasłaniając się retoryką i tematami tabu”.
W Księdze Jozuego czytamy, że Izraelici weszli do obiecanej im ziemi dopiero po śmierci ostatniego z tych, którzy pamiętali niewolę egipską, ale sprzeniewierzyli się przymierzu w czasie wędrówki przez pustynię. Niestety to przeplatanie się wierności i niewierności Bogu nigdy się nie skończyło i nie skończy do momentu wypełnienia się planów Bożych. Dlatego papież Franciszek może mówić, że to nie grzech jest problemem, ale deprawacja. „Jeżeli mówimy, że jesteśmy bez grzechu – czytamy w Pierwszym Liście św. Jana – zwodzimy samych siebie i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, to Bóg jest wierny i sprawiedliwy: odpuści nam grzechy oraz oczyści nas z wszelkiej nieuczciwości”. Na nic się więc zda zasłanianie naszych grzechów cudzymi. ©