„A Galicję oddać Polsce!”

Ministrem edukacji i nauki w ekipie nowego prezydenta Ukrainy został Dmytro Tabacznyk. Zasłynął promowaniem języka rosyjskiego i stwierdzeniem, że po II wojnie światowej "Galicję należało zostawić Polakom".

23.03.2010

Czyta się kilka minut

Relacja telewizyjna z ogłaszania składu nowego rządu - nominowanego przez Wiktora Janukowycza, zwycięzcę niedawnych wyborów prezydenckich - miała na Ukrainie niesamowitą oglądalność. Od Donbasu po Zakarpacie, Ukraińcy z napięciem śledzą balans Janukowycza między Moskwą a Brukselą i giełdę nazwisk jego współpracowników. Szczególnie ci z Ukrainy Zachodniej, raczej niechętni Janukowyczowi i jego "niebieskim", śledzili relację w TV tak, jakby oglądali wieści z frontu. Kolejnych ministrów przełykali jak gorzkie pigułki. Ale przy ministrze edukacji i nauki zawrzało.

- Tabacznyk? - szepcze przed telewizorem przerażona Anna, emerytowana lwowska nauczycielka. Do emerytury dorabia szyciem, toteż w dłoniach trzyma robótkę. Ramieniem dociska do ucha słuchawkę telefonu: to konferencja z koleżanką, również emerytowaną nauczycielką. - Słyszałaś? Tabacznyk ministrem edukacji! Ten ukrainożerca, ten ukrainofob!

Bicz na "pomarańczowych"

Ów "ukrainożerca" i "ukrainofob", doktor historii Dmytro Tabacznyk, znany jest z ostentacyjnego manifestowania prorosyjskich (by nie rzec: prosowieckich) sympatii. Dawny doradca prezydenta Leonida Kuczmy, dziś jest człowiekiem Janukowycza.

Nominacja Tabacznyka, uważanego za jednego z głównych rusofilów w otoczeniu Janukowycza, to bicz na obóz "pomarańczowych" - i wyraźny gest pod adresem Moskwy. W swym oglądzie XX wieku nowemu ministrowi edukacji bez wątpienia blisko jest do polityki historycznej Moskwy. W artykule, który opublikował we wrześniu 2009 r. w rosyjskich "Izwiestiach" (tytuł: "Od Ribbentropa do Majdanu") Tabacznyk bronił układu Ribbentrop-

-Mołotow i twierdził, że gdyby uznać go za nieważny, wówczas Ukraina musiałaby zrezygnować z terytoriów, które w 1939 r. włączono do ZSRR - Galicji, Zakarpacia i Bukowiny.

Zresztą co do Galicji, którą uważa za siedlisko "banderowskiego faszyzmu" i "nacjonalizmu", Tabacznyk twierdził, że przyłączenie jej do Ukraińskiej SRR było błędem: należało włączyć ją do ZSRR jako osobny podmiot albo... zostawić Polsce. Poza tym, to mieszkańcy Galicji - dowodził - odpowiedzialni są za "pucz na Majdanie" (tj. Pomarańczową Rewolucję), który tylko "dzięki opanowaniu ówczesnych władz" nie zmienił się w wojnę domową.

Romana Szuchewycza, lidera UPA (według polskich historyków odpowiedzialnego za masakrę na Wołyniu), Tabacznyk oskarżał o kolaborację z III Rzeszą i przyjęcie dwóch Krzyży Żelaznych z rąk samego Hitlera. Rodzina Szuchewycza wytoczyła za to Tabacznykowi sprawę w sądzie, a środowiska narodowe znienawidziły go do żywego.

O "pomarańczowych" Tabacznyk pisał, że prowadzą politykę antyrosyjską, antyukraińską i antyeuropejską. A za wszystko obwiniał galicyjską tradycję polityczną i historyczną.

Zagrożenie dla tożsamości?

Od kiedy Ukraina uzyskała niepodległość, w kraju trwa debata - historyków, ale nie tylko - o tożsamości i pamięci historycznej. Wschód kraju tradycyjnie odnosi się z sympatią do wspólnych dziejów Rosji i Ukrainy. Natomiast historycy z Galicji, która do II wojny światowej pozostawała poza wpływami Rosji/ZSRR, za to pod wpływem Zachodu (Austro--Węgier oraz I i II Rzeczypospolitej), twierdzą - jak prof. Jarosław Hrycak z Uniwersytetu Lwowskiego - że gdyby polski nacjonalizm nie wzbudził ukraińskiego "kontrnacjonalizmu", a co za tym idzie, utrwalenia tożsamości narodowej, wówczas ukraińskość mogła się po prostu roztopić: na zachodzie w polskości bądź niemieckości, a na wschodzie w rosyjskości.

Właśnie o palenie pod rosyjskim tyglem, w którym miałaby się jakoby rozpuszczać Ukraina, oskarża się Tabacznyka. - Trudno się dziwić, że uznawany jest on na zachodzie Ukrainy za ukrainożercę - mówi dr Bohdan Hud’, dyrektor Instytutu Integracji Europejskiej na lwowskim Uniwersytecie. - Wprawdzie nigdy nie powiedział tego wprost, ale z jego wypowiedzi wynika, że najbardziej odpowiadałaby mu wizja Ukrainy rosyjskojęzycznej, w której ukraiński traktowany byłby jako ciekawostka. Chodzi mu o stworzenie takiej sytuacji jak na Białorusi: w kraju zdominowanym przez rosyjską kulturę i zorientowanym zdecydowanie prorosyjsko.

Tabacznyk, choć doskonale zna ukraiński, na co dzień (także na forum politycznym) posługuje się rosyjskim, choć nie jest to język urzędowy. I teoretycznie nie będzie; tak zapewniał wkrótce po wyborach Janukowycz. Choć jest tu pewien haczyk: rosyjski nie będzie zapewne językiem urzędowym w całym kraju, ale lansowany jest projekt lokalnych referendów, w których mieszkańcy regionów mieliby decydować, w jakim języku chcą mówić w urzędach czy kształcić dzieci. - A przecież wiadomo, że częściej będą zwyciężać zwolennicy rosyjskiego - zżyma się Bohdan Hud’. - Ukraiński jest w defensywie, żyjemy w kraju, w którym to nie język rosyjskiej mniejszości powinien być pod ochroną, ale język oficjalny. Nasza przestrzeń medialna zdominowana jest przez rosyjski. Wczoraj oglądałem telewizję, może na trzech kanałach z 30 mówiono po ukraińsku. Dominuje rosyjska muzyka. To globalizacja, ale nie w wydaniu zachodnim, lecz wschodnim. Dodajmy do tego przyszłe działania Tabacznyka jako ministra edukacji, a zobaczymy, jak zagrożony jest język ukraiński na Ukrainie.

Na lwowskim portalu zaxid.net politolog Ostap Krywdyk ujmuje to jeszcze ostrzej: "Tabacznyk zamieni oświatę w rosyjskojęzyczne piekło" i "wprowadzi kremlowską historię Małorosji". Małorosja - to historyczne i zarazem pogardliwe określenie Ukrainy, która rusofilom jawiła się jako "młodsza siostra" Rosji.

"Kampania Antytabaczna"

Pierwsza próba odwołania Tabacznyka z funkcji ministra miała miejsce już na drugi dzień po jego nominacji. Portal "Ukraińska Prawda" podaje, że Wiaczesław Kyryłenko, szef wyciągniętej z niebytu partii "Za Ukrainę!" (w ostatnich wyborach wsparła Wiktora Juszczenkę), zgłosił projekt uchwały pozbawiającej Tabacznyka urzędu, z uzasadnieniem, iż Tabacznyk to zagrożenie dla języka ukraińskiego.

Ale to tylko gest, odwołanie Tabacznyka przez parlament jest nierealne. Na Ukrainie, głównie zachodniej, rusza więc akcja "Kampania Antytabaczna" (to gra słów, podobnie można po ukraińsku nazwać kampanię antytytoniową). Pierwsze protesty odbyły się już pod Uniwersytetem we Lwowie. Studenci zapowiadają kolejne. Akcja ma trwać do skutku. A jeśli się nie powiedzie, organizatorzy zapowiadają głodówki i blokowanie ministerstwa.

Dlaczego Janukowycz, deklarujący dążenie do narodowej jedności, namaścił na ministra edukacji postać, o której musiał wiedzieć, że wywoła takie reakcje? - Widzę dwie interpretacje - mówi Bohdan Hud’. - Pierwsza, że to zemsta i kontrakcja na dotychczasową ukrainizację szkolnictwa, w tym wyższego. Druga interpretacja mówi, że Tabacznyk ma skupić na sobie energię opozycji i uwagę mediów, pozostawiając rządowi pole manewru na polach, które naprawdę Janukowycza interesują, np. w gospodarce.

Jeśli tak miałoby być, to - sądząc po reakcjach na jego nominację - Tabacznyk robi to skutecznie.

ZIEMOWIT SZCZEREK jest doktorantem w Instytucie Studiów Politycznych PAN, współpracuje z dwumiesięcznikiem "Nowa Europa Wschodnia".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2010