72 lata po

Dobrze, żeby pamięć o Powstaniu Warszawskim była pełna, a nie polukrowana i komiksowa. Dlatego warto ciągle czytać pamiętnik Mirona Białoszewskiego.

30.07.2016

Czyta się kilka minut

Pomnik powstańczy na placu Krasińskich w Warszawie /  / FOT. WOJTEK LASKI/EAST NEWS
Pomnik powstańczy na placu Krasińskich w Warszawie / / FOT. WOJTEK LASKI/EAST NEWS

Szliśmy cichymi krokami przez ulicę w kierunku placu Krasińskich. Na chodnikach stała ludność Starówki. Stali cicho. Zostawialiśmy ich bezbronnych na pastwę wroga. Odzywa się pojedynczy głos – Zaczynaliście, nie pytaliście nas, odchodzicie i nic nie mówicie". I nic więcej. I w tej ciszy nikomu nie pękło serce”.

To fragment opowieści Barbary Bobrownickiej–Fricze, ps. „Oleńka”, „Wilia” z batalionu „Bończa” – którą można znaleźć na stronie Stowarzyszenia Pamięci Powstania Warszawskiego 1944. Opisuje ważny moment Powstania Warszawskiego – ewakuację kanałami ze Starówki do Śródmieścia.

Kiedyś pisałem reportaż o powstańczych kanałach. Rozmawiałem z weteranami. I to wrażenie powtarzało się często.

Niektórzy bardziej niż smród, krew, wystrzał, zapamiętali wzrok ludzi, których zostawiali na pastwę wroga.

Do kanałów bowiem nie wolno było wprowadzać ciężko rannych, nie wolno było wpuszczać ludności cywilnej. Pilnował tego specjalny powstańczej żandarmerii. Chodziło o sprawną ewakuację wojska. Tłumy niedołężnych, postronnych, niepotrzebnych do walki mogły spowodować – jak potem na Mokotowie – katastrofę.

Zejście do kanałów uwiecznione jest w historycznym miejscu, na placu Krasińskich w Warszawie. Koło miejsca, gdzie był właz, stoi pomnik powstańczy. Figury walczących żołnierzy, figury żołnierzy skupionych wokół włazu – czekających na to, aż ujdą z piekła na ziemi pod ziemię.

Pomnik nie ukazuje spojrzeń nieszczęśników, dla których nie starczyło miejsca. Zresztą to chyba niemożliwe, by wykuć te spojrzenia w kamieniu.

Do Śródmieścia wycofało się wówczas ponad 5 tysięcy żołnierzy, kolejnych 800 powstańców przeszło na Żoliborz. Ewakuacja była więc udana. Na Starym Mieście zostało 35 tysięcy cywilów, wielu rannych i 2,5 tysiąca ciężko rannych żołnierzy.

Żołnierzom nie wolno było zostawiać na Starówce broni – była potrzebna gdzie indziej. Zasadniczo nie pozwalano zostawać sanitariuszkom z rannymi – bo były potrzebne gdzie indziej. Te rozkazy czasem łamano.

Rannych wymordowano. Ludność cywilną wśród gwałtów, rabunków i mordów wypędzono.

Według mnie najbardziej prawdziwą książkę o Powstaniu napisał Miron Białoszewski. Może dlatego, że nie pisał z pozycji barykady i braterstwa broni. Ale z pozycji piwnic, strachu, nieustannych modłów, by piekło się jak najszybciej skończyło.

Z tej nieromantycznej perspektywy Powstanie oglądała większość jego uczestników:

„Szukała. Po wybuchu. Bo mówili jej, ktoś, że ten mały tu był. I na tym skwerku bez trawy wtedy, na gołej ziemi, znalazła jego kawałek nogi z bucikiem. Który jednak mówił, że ten jej braciszek żyje”.

To gorzka ironia, że owa dziecięca nóżka z bucikiem leżała niedaleko miejsca, gdzie dziś stoi Pomnik Małego Powstańca.

Pełno jest relacji o bohaterskiej walce, tak samo jak opowieści o ludziach, którym rozpacz i strach odbierały odruchy człowieka.

– To było najbardziej bolesne i smutne doświadczenie. Kobieta z dzieckiem, dziecko zaczęło płakać i chcieli ją zabić. To dziecko ludzie – tak mówił w filmowym wspomnieniu prof. Janusz Kazimierz Zawodny powstańczy pseudonim „Miś”.

W młodości Powstanie mnie fascynowało. Porywająca była też pamięć o nim – to, że niektórzy ludzie 1 sierpnia, o określonej godzinie, zatrzymują się w pół kroku.

Być może kiedyś dlatego zdecydowałem, że zamieszkam w Warszawie? Z czasem zacząłem poznawać lepiej to miasto. A ono zmieniało się na moich oczach. Powstały szklane wieżowce, ścieżki rowerowe, apartamentowce.

Mimo to ciągle udaje mi się dostrzegać, że niektóre ulice kończą się i zaczynają w dziwnych miejscach – jakby jakiś potężny wstrząs wyrwał jej z dawnej normalności. Kamienice stoją samotne. Na bocznych ścianach widać zarysy innych domów. Duchy budynków spalonych i wysadzonych przed laty. Tu i ówdzie mury posiekane seriami z karabinów. Dwie góry – na które wywożono gruz, strzępy książek i ludzkich ciał – by oczyścić miejsce pod odbudowę. Niektóre kwartały są położone wyżej – bo postawiono je na ruinach dawnego świata. 

Piękne miasto, ale ma dla mnie trupi zapach.

I ja przez lata mieszkania w Warszawie się zmieniałem. Życie reporterskie zmusiło mnie do oglądania ran wlotowych i wylotowych, czasem ciał posiekanych odłamkami, opuszczonych dzieci, kobiet opłakujących mężów. Mnie osobiście nic złego nie spotkało, ale przecież kurczę się na odgłos wystrzału.

Po latach pomnik Małego Powstańca wywołuje u mnie wyrzut sumienia, właściwy dorosłym wobec skrzywdzonych dzieci. Myślę, że nie potrafiliśmy uchronić ich od piekła walki, ich matek i sióstr od piekła hańby, a wszystkich od piekła klęski.

Dziś pamięć o bohaterach Powstania jest coraz ważniejsza. Nie pojedynczy ludzie, ale całe miasto, a może cała Polska stanie w pół kroku. To powód do dumy.

Dobrze, żeby pamięć o Powstaniu była pełna, a nie polukrowana i komiksowa. Dlatego warto ciągle czytać pamiętnik Białoszewskiego:

 

„I wydawało się, że już całe lata tego za nami, i co przed nami? Że nic innego nie było i nie będzie, tylko powstanie. Którego nie można dłużej wytrzymać. Każdego dnia nie można było dłużej. Potem każdej nocy. Potem każdych dwóch godzin. Potem każdych piętnastu minut. Tak liczyło się czas bez przerwy”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej