Mancewicz: Skonfiskowana rzeczywistość

A jednak coś nas ostatnio zaskoczyło, a jest to kolejny lęk podparty ideowo. To są sprawy znane każdemu od dziecka, od młodości.

27.02.2023

Czyta się kilka minut

FOT. GRAŻYNA MAKARA /
FOT. GRAŻYNA MAKARA /

Od lat mniemamy, że nasze zdolności do trzeźwych ocen są większe niż znakomitej większości analizujących polskie idee. Oczywiście tutejsze idee – zważmy – nie są skomplikowane. Spisywanie ich, sumowanie, rozbieranie na części, syntetyzowanie jest zajęciem raczej rozrywkowym, miłym w kawiarni nawet takiej dla niepalących, niż dajmy na to w auli uniwersytetu.

A jednak coś nas ostatnio zaskoczyło, a jest to kolejny lęk podparty ideowo. Polskie lęki znamy, to wielki temat. Ileż to razy, idąc polną drogą, w szpalerze wierzb, czuliśmy przenikliwie mrowienie, gdy ktoś/coś nie daj Boże mruknęło w listowiu, stęknęło wstrętnie bądź zaczęło pohukiwać w mrocznej dziupli i sypać nam w oczy próchnem. Tak. To są sprawy znane każdemu od dziecka, od młodości, jakże innej niźli młodość we Francji, w Niemczech czy w Ameryce, gdzie myśl w tym wieku biegnie raczej ku miłości bliźniego, ku wielkim biznesom, kształtnym autom, ku tańcom brzucha bądź ku plażom Kalifornii, gdzie można się opalać pod wpływem niedrogich środków odrzucających. Tu jest inaczej.

Tu każdy z nas jest zgięty pod bagażem kultury i sztuki, pod garbem bolesnego dziedzictwa, tu każdy z nas jest otoczony wianuszkiem duchów przodków, tu żyjemy w zaciskającej się pętli brzydko realizowanych rekonstrukcji historycznych. Realizowanych nawet w tak nieoczekiwanym miejscu jak burta pociągu osobowego, co ostatnio widzieliśmy na dworcu kolejowym w Łodzi. Stojąc na peronie, wraz z innymi pasażerami, zobaczyliśmy, że na bezszelestnie posuwającym się supernowoczesnym wagonie prędkiej kolei aglomeracyjnej są wymalowane, rzecz jasna za publiczne pieniądze, straszne plamy krwi, trupy, pobite twarze, wycelowane w nas pepeszki i lecące granaty. Nikt nie wiedział, czy uklęknąć, czy wsiadać, drzwi zamykać. Cisza owego peronu była ciszą niezwykłą, świątynną jakby, godną mauzoleum. Tego nigdzie na świecie – pasażerze miły – nie uświadczysz. Tylko u nas. Warto więc pamiętać, że nie jest tu ani różowo, ani łatwo, że nasza Kraina Uśmiechu zmienia się czasem, wcale nierzadko, w Peron Horroru.

Gdzieś pomiędzy tymi miejscami, Krainą Uśmiechu i Peronem Horroru, leżą ostatnie rekonstrukcje spożywcze, prezentowane ochoczo przez polityków naszej niesłychanej prawicy, wciąż u władzy. Każdy już chyba widział podwładnych Gospodarza, którzy zrobili sobie fotografie w czasie spożywania kosztownych potraw mięsnych w proteście przeciw nie wiadomo czemu. Nawiasem parlamentarzysta o nazwisku Mejza to, co protestacyjnie spożył, nazwał „mięchem”. Można więc rzec, że jego dieta jest po prostu „żarłem”. Jest to słownictwo zaskakująco przystające do kompletu: danie plus p. Mejza.

A więc znów mamy do czynienia z brzdąkaniem tą samą struną: brzdęk! Polaku miły, bój się. Niechaj twe życie i twoich dzieci będzie ciągłym lękiem przed wszystkim. Ale pamiętaj, że tylko p. Jaki, p. Mejza i p. Kaczyński pozwolą ci jeść do końca życia mięso (mięcho), pozwolą ci się dowolnie ubrać i przebrać, i pozwolą ci jeździć autem spalinowym.

Rzec trzeba, że ktoś spokojnie i rzeczowo, niepolsko myślący, patrzący na te wszystkie żeberka protestu z buraczkami, na mielone w Polsce i w głowie, na umysłowe golonki w piwie, które przemknęły przez naszą umęczoną ojczyznę, musi przyznać, że pomiędzy Odrą, Nysą Łużycką a Bugiem ktoś konfiskuje rzeczywistość. Pytania, ilu rodakom uda się poczucie rzeczywistości skonfiskować, ilu z nich uwierzy w zakaz jedzenia parówek, jak prędko i jak wielka będzie rzesza ludzi jedzących pierogi z mięsem w poczuciu bycia spożywcą wyklętym – to pytania zdaje się poważne. Jeszcze tydzień temu nie do wymyślenia. One ilustrują rodzaj, rozmiar i jakość tutejszości. I jest to ilustracja prawdziwa.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 10/2023