10. Festiwal Goldbergowski

Andrzej Szadejko, dyrygent: Podczas gdańskiego Festiwalu zagramy utwory skomponowane i grane w czasach baroku w Gdańsku. Trudno sobie wyobrazić bardziej autentyczne ich wykonanie.

23.08.2015

Czyta się kilka minut

Evaristo Baschenis, druga połowa XVII w. / Fot. Christie’s Images / CORBIS
Evaristo Baschenis, druga połowa XVII w. / Fot. Christie’s Images / CORBIS

ALEKSANDRA ANDREARCZYK: Na Festiwalu po raz kolejny wystąpi Pan ze swoją orkiestrą, Goldberg Baroque Ensemble. Skąd się wziął pomysł, by założyć orkiestrę specjalizującą się w muzyce baroku?

ANDRZEJ SZADEJKO: Po moim powrocie do Gdańska w 2007 r. ze studiów w Bazylei skontaktowała się ze mną dyrektorka Biblioteki Gdańskiej PAN, pani Maria Pelczar. Okazało się, że prowadzone są prace katalogowe dotyczące muzykaliów znajdujących się w zbiorach bibliotecznych. Pani Pelczar miała pomysł, by w ramach projektów Biblioteki dotyczących tych muzykaliów zrealizować nagrania, które stałyby się dźwiękową ilustracją manuskryptów i które mogłyby zostać w przyszłości wykorzystane w internetowej bazie zbiorów.

Chodzi o projekt „Muzyczne Dziedzictwo Miasta Gdańska”?

Tak. Okazało się, że zbiory biblioteczne są bardzo różnorodne: obejmują muzykę od XVI do XIX w. Jednak większość zachowanych materiałów pochodzi z XVIII w. (muzykalia z wcześniejszych epok bardzo ucierpiały na skutek strat wojennych). Wspólnie z pracownikami Biblioteki stworzyliśmy listę tematów, które chcielibyśmy zawrzeć w tym projekcie, i okazało się, że możemy zrealizować 25 nagrań. Na razie nagraliśmy pięć. Ale projekt jest wciąż otwarty...

Do jego realizacji potrzebna była orkiestra, więc ją Pan stworzył. Skąd jej nazwa? 

Od nazwiska gdańskiego klawesynisty i kompozytora, Johanna Gottlieba Goldberga. Po części było to też nawiązanie do nazwy Festiwalu Goldbergowskiego, ponieważ orkiestra zaistniała po raz pierwszy właśnie na nim. Mój zespół miał być czymś w rodzaju festiwalowej orkiestry. Ale szybko okazało się, że zaczął żyć własnym życiem, niezależnie od Festiwalu.

Na koncercie w gdańskim kościele św. Trójcy 30 sierpnia zagracie kantaty ze zbiorów Biblioteki Gdańskiej...

Dokonanie wyboru spośród gdańskich muzykaliów tych kantat, które znajdą się później na płycie, jest niełatwe. I nie chodzi tutaj o wybór pomiędzy utworem dobrym a lepszym – ponieważ większość reprezentuje bardzo wysoki poziom. Można spokojnie porównywać je z utworami Telemanna, Haendla czy Bacha, a w dodatku jest ich ogromna liczba. Kłopot w tym, że kantaty muszą być przeznaczone na różne okazje, różne święta. Po drugie, trzeba brać pod uwagę skład orkiestry, na jaki dany utwór został napisany. I to czasem jest bardzo problematyczne.

Dlaczego?

Ponieważ Gdańsk końca XVII i początku XVIII w. miał przebogatą kulturę muzyczną. Miasto było na tyle zasobne, że mogło realizować wielkie muzyczne przedsięwzięcia. I to paradoksalnie jest dla nas dzisiaj problemem. Kantaty te wymagają ogromnych składów i bardzo zróżnicowanego instrumentarium, co zarówno wtedy, jak i dzisiaj pociąga za sobą ogromne koszty finansowe. Oczywiście ten aspekt także ma wpływ na wybór tej, a nie innej kantaty. W tym roku w koncercie weźmie udział ponad 40 muzyków. To bardzo dużo jak na zespół barokowy.

Zagramy dwie kantaty kompozytorów gdańskich: Johanna Daniela Pucklitza i Friedricha Christiana Mohrheima. Utwory ­Pucklitza są bardzo oryginalne i nowatorskie pod względem instrumentacji, artykulacji, formy. Czasami, kiedy oglądam którąś z jego partytur, wydaje mi się, że tego utworu po prostu nie da się zagrać, że jest źle napisany. A potem realizujemy go z zespołem i okazuje się, że to fenomenalna muzyka, która po prostu brzmi trochę inaczej niż utwory innych kompozytorów tego okresu. Pucklitz niewątpliwie wyprzedzał własną epokę. Z kolei Mohrheim był uczniem Bacha. W jego utworach obecna jest z jednej strony bachowska dyscyplina, a z drugiej – piękne brzmienie charakterystyczne dla stylu galant.

Oprócz muzyki tych dwóch gdańskich twórców wykonacie też utwory innych kompozytorów.

W programie znajdą się także utwory kompozytorów związanych ze Śląskiem: Gessela i Johanna Georga Hoffmanna. Gessel pisał kantaty świetne pod względem rzemiosła, miał wspaniałe pomysły melodyczne. Z kolei Hoffmann wyraźnie nawiązywał do stylistyki Haendla. Mamy też w planie dwie kantaty anonimowych twórców. Sądząc po ich budowie i składzie orkiestry, można domniemywać, że zostały skomponowane w gdańskim kręgu muzycznym, jedna w XVII, a druga w XVIII w.

Pana zespół przywiązuje dużą wagę do autentyczności wykonań. Czy muzyka dawna musi być wykonywana na instrumentach historycznych?

Według mnie jest to warunek konieczny, jeśli naprawdę chcemy się zbliżyć do wizji kompozytora. Posłużę się tu analogią do malarstwa. Weźmy na przykład obraz namalowany w XVIII w. Jeśli takie dzieło jest zniszczone i potrzebuje renowacji, to mamy dwa wyjścia: albo posłużymy się technikami renowacyjnymi i materiałami, które były w użyciu w XVIII w., albo wykorzystamy techniki współczesne. Efekt będzie w każdym wypadku zupełnie inny! Obraz odrestaurowany za pomocą technik XVIII-wiecznych będzie tchnął niezwykłą świeżością, oryginalnością. Z muzyką jest podobnie. Stosowanie historycznych instrumentów i technik wykonawczych to właśnie taka renowacja utworu muzycznego. Dzięki nim utwór nabiera autentyczności.

Kantaty gdańskie z XVIII w. są nietypowe pod względem instrumentarium. W ich partyturach znaleźć można nie tylko instrumenty, których powszechnie używano w Europie tego okresu – skrzypce, altówki, wiolonczele, kontrabasy, oboje, fagoty – lecz także viole da gamba czy kornety, bombardy lub różne flety, które w XVIII w. wyszły już z użycia. Takie skomplikowane instrumentarium jest dla wykonawcy wyzwaniem, ale staramy się zawsze dochowywać wierności wskazówkom zawartym w partyturach. Zresztą, nie chodzi tylko o instrumenty. Dużą wagę przywiązujemy do poprawności wymowy i zrozumienia tekstu przez wokalistów. Większość kantat wykorzystuje tekst w języku niemieckim. Znam dobrze ten język, ponieważ przez dłuższy czas mieszkałem w krajach niemieckojęzycznych, i dzięki temu mogę korygować ewentualne błędy u chórzystów.

Także sytuacja, w jakiej muzyka jest wykonywana, wpływa na jej autentyczność. Kościół św. Trójcy w Gdańsku to jedyny kościół w Polsce, w którym zachowało się lektorium muzyczne. Znajdują się na nim ogromne organy, które obecnie są rekonstruowane. Sytuacja, gdy orkiestra złożona z instrumentów dawnych wykonuje muzykę dawną wraz z dużymi organami na lektorium, jest najbardziej autentyczna pod względem historycznym. To tak, jakbyśmy oglądali XVIII-wieczny mistrzowski obraz bez żadnych przemalowań.

Jedną z idei Festiwalu jest propagowanie muzyki gdańskiej. Czy warto się w to angażować?

Wydaje mi się, że to najbardziej wyróżnia ten Festiwal spośród innych w skali całego kraju. Muzyka gdańska zdecydowanie zasługuje na promocję. Przez długi czas po II wojnie światowej gdańska kultura – nie tylko muzyczna – była w Polsce pewnym tabu, nikt się nią nie zajmował. Postrzegano ją tylko jako niemiecką. Dopiero kiedy w latach 70. i 80. XX w. zaczęto prowadzić badania nad muzykaliami gdańskimi, okazało się, że jest to kultura wręcz gigantyczna. Do końca XVIII w. Gdańsk był miastem, które miało pewną autonomię, ale jednocześnie należało do Korony Polskiej. Było to jedyne miejsce w Polsce, poza dworem królewskim, które tworzyło kulturę na poziomie europejskim. Kantaty gdańskie, nawet jeśli wykorzystują tekst niemiecki, należą do polskiego dziedzictwa i naszym obowiązkiem jest je promować. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2015

Artykuł pochodzi z dodatku „10. Festiwal Goldbergowski